Zastanawiam się, dlaczego w polskiej historii jest miejsce dla takich ludzi jak Piłsudski i Dmowski, a nie ma tam miejsca dla takich ludzi jak Edward Woyniłłowicz. Odpowiedź jest prosta – na nasz narodowy panteon dopuszczani są tylko gołodupcy. Jak ktoś posiada cokolwiek i jeszcze wie co z tym zrobić, a nie przepuszcza na wódkę i dziwki ten nie ma tam wstępu. Całe szczęście, że proces rozkradania pamięci po I RP postępuje i ludzie tacy jak wymieniony Woyniłłowicz czy choćby Napoleon Orda albo Roman Skirmunt zostali mianowani bohaterami państwowości i kultury białoruskiej. Dzięki Łukaszence, staremu komuniście i kołchoźnikowi pamięć o nich nie zginie.
Przejdźmy jednak do spraw nam dziś bliższych. Wczoraj odbyło się w Łańcucie otwarcie muzeum rodziny Ulmów. Wydarzenie bez precedensu ponoć. Moim zdaniem muzeum to powinno być otwarte 20 lat temu. No, ale wtedy nikt nie myślał o takich sprawach, bo wszyscy czcili bohaterów Solidarności: Wałęsę, Bujaka, Frasyniuka i Geremka. Teraz zaś przypomnieliśmy sobie o rodzinie Ulmów, którzy ratowali Żydów. Ludzi ratujących Żydów w Polsce było sporo, pamięć o nich godna jest uczczenia, ale – w mojej skromnej ocenie – nie możemy wokół tych tragicznych wypadków budować jakiejś państwowej narracji. Nie możemy podkreślać bez przerwy tego jak bohatersko ratowaliśmy Żydów, bo to jest pułapka, w której czekają na nas rozmaici macherzy od filmów, gotowi przez najbliższe 20 lat pokazywać w tych filmach coś dokładnie odwrotnego. To samo jest z żołnierzami wyklętymi, budowanie wokół tej tragedii narracji adresowanej do ludzi młodych to jest coś gorszego niż pomyłka, to jest błąd. Ja już o tym pisałem wielokrotnie, jeśli chcemy kogoś do czegoś zniechęcić musimy go tylko gorąco do tego namawiać.
Mamy więc takie oto dwa kierunki w polskiej polityce historycznej – tragedia Żydów spleciona z tragedią Polaków, zakończona śmiercią, nierzadko w męczarniach, no i tragedia zostawionych na pastwę komunistów żołnierzy powojennego podziemia, którzy także umierają wszyscy jak jeden. Jeśli sądzicie, że nikt tych naszych wysiłków zmierzających do zbudowania pozytywnej narracji wokół Polski nie obserwuje to jesteście w błędzie. W najbliższym czasie, obym się mylił, należy spodziewać się filmu o dobrych komunistach ratujących Żydów, którzy zostali na końcu zabici przez żołnierzy wyklętych.
Wokół czego zatem należy tę politykę historyczną budować? Wokół komunikatów, których ta banda baranów z Pasikowskim na czele nie zrozumie nawet po trzeciej flaszce. Nie ma innego wyjścia. Ja wiem, że to mrzonki, ale cóż by ze mnie był za pisarz, gdybym bronił spraw ewidentnie wygranych. Tak się zachowują grafomani i po tym się ich zresztą rozpoznaje.
Na tle tego co robi z historią Łukaszenka nasze wysiłki wyglądają blado i marnie. Jego narracja obraca się wokół Polaków-posiadaczy i wybitnych artystów tradycjonalistów. Tym nasz Łuka uwiarygadnia swoją policję, armię, siebie samego i naród mówiący po białorusku, który zbiera znaczki z wizerunkami polskich panów i cieszy się, że taką ma wspaniałą historię. To jest ten tak zwany paradoks dziejów, takiemu Woyniłłowiczowi nie śniło się, że z kresów może zniknąć język polski, a dziś jest on bohaterem narodowym Białej Rusi. My w tym czasie, aspirując do różnych gospodarczych sukcesów, czcimy socjalistów i ich kretyńskie doktryny. W jednym z pamiętników opisujących czasy tuż przed pierwszą wojną i tuż po niej znalazłem fragment mówiący o tym, że w czasie kiedy ci znienawidzeni polscy obszarnicy robili wszystko, żeby jak najwięcej ziemi pozostało w rękach polskich, w Wilnie, w kamienicy na pięterku, jakiś oczadziały młodzieniec reaktywował Towarzystwo Szubrawców. Zdawało mu się, że za pomocą niskonakładowego pisma satyrycznego, które zamierzał wydawać, pisma zawierającego płaskie kawały i idiotyczne skojarzenia, przyczyni się do odzyskania niepodległości. Nie można wykluczyć oczywiście, że sama policji podsunęła mu pomysł reaktywowania takie towarzystwa, bo łatwiej przecież zwalczać ogłupiałą młodzież niż starych i zamożnych cwaniaków.
No więc my dzisiaj jesteśmy w tej polityce historycznej na etapie zakładania Towarzystwa Szubrawców. Tyle tylko, że czynimy to bez jednego uśmiechu, na poważnie, a z naszych piersi dobywa się podniosłe murmurando, w którym rozpoznać możemy melodię znanej pieśni zaczynającej się od słów „My ze spalonych wsi”.
Nie ma narracji historycznej bez wroga, a ten musi być na tyle bezbronny i łatwy do zwalczenia, żeby wszystkim, po jego pokonaniu urosło serce i duch się uwznioślił. I teraz przechodzimy do tego co zawiera druga część tytułu naszej dzisiejszej notki. Oto Ewa Stankiewicz ma zrealizować albo już zrealizowała program o prześladowaniu Polaków przez niemieckich przedsiębiorców. Ja początkowo nie mogłem uwierzyć w to co widzę, ale proszę zobaczcie sami. http://telewizjarepublika.pl/dzis-w-quototwartym-tekstemquot-o-stosunku-niemcow-do-polakow-quotzabilbym-ich-wszystkich-nienawidze-ichquot,30918.html
Oto jakiś pan z Niemiec, który coś tam produkuje na Pomorzu, wkurzył się i zaczął wrzeszczeć, że nienawidzi Polaków i najchętniej by ich wszystkich pozabijał. Powiedział też, że jest hitlerowcem. Zapewne nie miał biedaczek pojęcia, że wczoraj było otwarcie tego muzeum w Łańcucie, bo co go to w końcu może obchodzić. Nie musimy zastanawiać się zbyt głęboko nad przyczynami furii tego przedsiębiorcy, bo ona jest jasna dla każdego kto próbował prowadzić w Polsce jakiś biznes. Oczywiste jest też, że pan ten nikogo by nie zabił i nie jest żadnym hitlerowcem. Ot, połowa załogi poszła mu na zwolnienie i wyjechała do Niemiec na szparagi, albo nasłali na niego jakąś kontrolę z urzędu, albo okazało się, że jest o jedno gniazdko w hali produkcyjnej za mało, albo nie naprawił na czas jednego z wentylatorów tam pracujących i musiał zapłacić za to 20 tysięcy. To jest, w mojej ocenie, rzeczywisty powód wściekłości tego pana i innych nie ma. I na to wszystko zrywa się Ewa Stankiewicz i mrucząc pod nosem „My ze spalonych wsi” jedzie robić porządek ze złym Niemcem. A do tego telewizja Republika pokazywać to będzie w dzień po otwarciu muzeum rodziny Ulmów. Durnie zaś zatrudnieni w tej stacji zachowają się tak jak zwykle czyli tak jak Rachoń kiedy robił wywiad z Braunem. Politycy PiS zaś, jak mniemam uznają ten program za ważny element propagandy państwowej. Ja zaś mam pytanie: jak długo my się będziemy dawali wkręcać w takie kanały? Jak długo będziemy realizować nie swoje i nie mające żadnego uzasadnienia scenariusze, zamiast po prostu naprawić państwo? Ktoś może wie? Ja wiem, że to się nigdy nie skończy. A wiecie skąd? Powiem Wam. Z uważnego czytania różnych opasłych tomów wspomnień. Otóż można dokładnie określić moment kiedy endecja zaczęła głosić swój program odrodzonej Polski w granicach „etnicznych”. Stało się to wówczas, kiedy zawalił się z winy Czechów brytyjsko-francuski projekt unii narodów słowiańskich. Taka hucpa, mająca na celu wywołanie wojny pomiędzy Rosją a Niemcami i Austrią kosztem Polaków i ich własności. Czesi nie mieli zamiaru kolegować się z Serbami, ani tym bardziej z Bułgarami, ale Dmowskiemu się zdawało, że z nim się zaprzyjaźnią. Pomylił się. Od tego momentu pan Roman, bożyszcze tak zwanej prawicy, realizować zaczyna program, który możemy nazwać obsychającą skórką pomarańczy, program któy zakończył się pozostawieniem milionów hektarów uprawnej ziemi za kordonem. Mogę Wam jeszcze powiedzieć co zrobił Dmowski w czasie obrad II Dumy, kiedy zdjęto już wszystkie zakazy nałożone na Polaków po Powstaniu Styczniowym, a dotyczące obrotu ziemią. Wstał i powiedział Stołypinowi, że porozumienia pomiędzy Polakami i Rosjanami nie będzie nigdy, albowiem Polacy są Europejczykami, a Rosjanie Azjatami. W Dumie tak powiedział w przytomności kilku setek Rosjan mających szczerze nieprzyjazne zamiary wobec Polski, Polaków i ich własności. Stołypin dostał szału. Było to tuż po przegranej wojnie z Japonią. Ta myśl głęboka, którą dziś powtarzają wszyscy niedzielni i emocjonalni patrioci nie przeszkadzała zaraz potem zaangażować się panu Romanowi w ruch neoslawistyczny, który wszak nie mógł liczyć na sukces bez porozumienia polsko-rosyjskiego.
Na pocieszenie mogę rzec jeszcze, że o ile Dmowski wygląda na prostego zmanipulowanego przez Francuzów idiotę, któremu zdawało się, że coś rozumie, o tyle Ziuk jest po prostu zły i podstępny. Z tych dwóch źródeł czerpie nasza polityczna tradycja i na każdym poziomie zachowuje się w sposób przewidywalny i oczywisty.
Teraz będziemy zwalczać złych Niemców, co zabili rodzinę Ulmów, a dziś prześladują biednego polskiego robotnika. Niech żyje wolność i ten, no....postęp....
Przypominam wszystkim zainteresowanym zyskami wydawcom, że w dniach 4-5 czerwca odbywać się będą w Bytomskim Centrum Kultury targi książki, dla których okazją jest 1050 rocznica chrztu Polski. Uczestnicy nie płacą za stoisko, zgłaszać zaś swój udział w imprezie mogą pod adresem info@rozetta.pl
Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze.
Inne tematy w dziale Polityka