coryllus coryllus
3451
BLOG

Las fikcji czyli Chińczyki zajmą Jedwabne

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 105

Wczorajsza dyskusja o twórczości zmarłego niedawno Umberto Eco zeszła na tory dość nieoczekiwane. Oto ktoś słusznie zauważył, że funkcją prozy Eco było dość tandetne wychowawstwo, a podstawową jej wadą unikanie problemów związanych ze współczesnością. Umberto Eco udawał jednym słowem, świeżo obudzonego mediewistę, który z niepokojem obserwuje mecz piłkarski, nie wie bowiem co to jest, bo większość swojego życia spędził w ciemnej salce bibliotecznej lub na sympozjach naukowych. Stąd brały się te wszystkie zabawne felietony o kawie podawanej w różnych miejscach i inne ciekawostki, śmieszące niektórych. Mnie już to od dawna nie śmieszyło, bo wiem, że w każdym pokoleniu niemal i w każdym kraju jest człowiek realizujący takie zadania. Mędrzec prześmiewca, który piętnuje tych co się zbyt głęboko zastanawiają nad otaczającym ich światem. Taki mędrzec podsuwa ludziom ważne problemy do rozważenia i skłania ich do poznawania odległych epok wedle zasad wypracowanych przez innych, podobnych mu mędrców realizujących swoje cele w pokoleniach wcześniejszych. Ludzie pozostający pod urokiem mędrca tworzą zbitą masę przez którą nie przeciśnie się nic, żadna ważna i istotna informacja pozostająca w niezgodzie z metodą narzuconą przez mistrza. I to są właśnie elity. Kiedy przestają być potrzebne, a często przestają odcina się je od zasilania i rozpędza. Czasem ładuje do bydlęcych wagonów i gdzieś wiezie, ale nikt dokładnie nie wie gdzie. Gruba warstwa oszukanych jest jak filtr oddzielający władzę prawdziwą od tego co władza ta uważa za motłoch, czyli od ludzi nie będących członkami żadnych lokalnych i globalnych organizacji, a stanowiących jedynie jakiś tam rezerwuar taniej siły roboczej.

Śmierć Umberto Eco można w zasadzie potraktować, jako koniec pewnej epoki. Oto mistrz ostatnimi laty był jakby mniej popularny, czy to przez ten nieszczęsny „Cmentarz w Pradze” czy może przez coś innego, nie wiem, ale mam pewne przypuszczenia. Oto jest internet i w związku z tym nie ma już sensu odciągać ludzi od teorii spiskowych i przemawiać im do rozumu, a także zachęcać do studiowania kroju liter w średniowiecznych księgach. To mało wydajne. Dziś, w dobie internetu, można nakręcać spiralę spiskowego szaleństwa do woli, a jak ktoś potrafi ładnie pisać o swoich obsesjach zawsze znajdzie wdzięcznych słuchaczy. Eco przestał być potrzebny, przestał być istotny nawet, tak jak istotni przestają być inni profesorowie, stając się jedynie jakimś tam etapem na drodze transferu gotówki z budżetu ministerstwa do wydawnictw prowadzonych przez nie wiadomo kogo.

Sieć jest dziś wszystkim i my tutaj dobrze to wiemy. Sami wymyślamy różne historie, które są o tyle prawdziwe o ile prawdziwe są informacje, która podają nam za pośrednictwem tej samej sieci. Jak wiecie, ja jestem hamulcowym w tym układzie i kiedy słyszę referowane tu nieraz koncepcje łapię się za głowę, bo wiem, że za nimi nie stoi nic poza zwyczajną wiedzą wyniesioną ze szkoły, a dotyczącą geografii i historii plus doniesienia z Wiadomości i różnych dziwnych portali. Ten konglomerat zabiera czas i zajmuje umysł dorosłych mężczyzn, którzy – raz wkroczywszy w ten dziwny świat – nie chcą go już opuścić.

Wiem, że wielu z czytelników się obruszy przeczytawszy ten tekst, ale mam to w nosie. Musimy drodzy Państwo trzymać się realiów, a te wskazują nam, że jedyna droga poważna i dobra wiecie poprzez drobne początkowo zmiany w swoim otoczeniu. Na ile kto ma siłę i moce przeróżne powinien zrobić coś dobrego dla siebie i swojej rodziny. Powinien coś ulepszyć i poprawić, na przykład skład śniadań, żeby nie żreć codziennie tej napompowanej chemią wędliny i oszukanego chleba. Od czegoś w końcu trzeba zacząć. Nie koniecznie musi to być od razu geopolityka na poziomie światowym.

Zostałem wczoraj dołączony do nieprawdopodobnej dyskusji na fejsbuku. Oto jakiś młodzieniec, niezorientowany w niczym poza mapą polityczną świata, a i to w stopniu dalece niedoskonałym, rozwodził się na temat polityki USA wobec Europy Środkowej. Otóż – jak twierdził ów pan, nasz region został znów sprzedany Rosji, która zgodziła się wyjść z sojuszu z Chinami za różne korzyści płynące ze współpracy z Zachodem.

Mnie tego rodzaju dywagacje po prostu rozwalają. Czuję się przegrany i niepotrzebny. Jak dorośli ludzie nie mając dostępu do żadnej istotnej informacji mogą się zajmować takimi głupotami? Jeśli to nie jest głupota – bo ktoś mi zaraz zwróci uwagę, że przesadzam – to znaczy, że jest to robota celowa, która ma doprowadzić nas do obłędu i uniemożliwić jakiekolwiek działania na poziomie podstawowym. Po cóż bowiem działać, skoro można się wymądrzać na temat polityki Chin wobec Rosji, na tej jedynie podstawie, że widziało się pewnego Chińczyka na bazarku i on coś tam mruknął pod nosem.

Z koncepcji wysnuwanych w opisanych wyżej rejestrach najbardziej irytuje mnie nowy jedwabny szlak. To jest ewidentny fejk, pomysł propagandowy wymyślony nie wiadomo gdzie i nie wiadomo po co. Trudno doprawdy brać serio wszelkie dotyczące tego przedsięwzięcia newsy, tym trudniej im atrakcyjniej one wyglądają w oczach różnych entuzjastów współpracy z Chinami, która to współpraca ma nas uwolnić od wpływu Izraela i USA.

Ktoś powie – a co ty się mądrzysz, sam nie masz żadnej istotnej informacji na temat polityki Chin. Nie mam, dlatego nie szukam potwierdzenia swoich intuicji w newsach z rosyjskich portali, ale usiłuję odnaleźć jakieś odniesienia w przeszłości.

Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego jak zdobywa się nowe rynki, choć historia uczy dość dokładnie tej metody. Są w zasadzie dwie szkoły, nowsza – amerykańska i starsza – brytyjska. Zacznę od nowszej. Wszyscy pamiętamy w jakich okolicznościach Japonia otworzyła się na tak zwany świat zachodni. Najpierw pojawili się tam amerykańscy oficerowie, którzy wytłumaczyli grzecznie cesarzowi, że jeśli nie zmieni stylu życia swojego i swoich poddanych to może być różnie. Może się na przykład zdarzyć, że do kluczowych japońskich portów wpłyną amerykańskie kanonierki i zamienią te porty w nieuporządkowany skład drewna opałowego oraz nierozpoznanego gatunku rąbanki. Cesarz i jego doradcy pomyślawszy chwilę zgodzili się na amerykańskie propozycje i oto Japonia otworzyła się na świat zachodni. Żeby nie było za łatwo dodać musimy, ze i Brytyjczycy mieli wówczas swoich ludzi na wyspach japońskich, ale ci najważniejsi byli zasłonięci charakterystyczną sylwetką pewnego pisarza, pół Greka pół Irlandczyka, syna brytyjskiego dyplomaty, nazywał się ów człowiek Lafcadio Hearn i pasjonowała go kultura japońska. Pisał o niej Lafcadio bardzo ciekawe książki.

Po uzgodnieniach na poziomie dyplomatyczno-wojskowym amerykańskie towary szerokim strumieniem popłynęły do Japonii, a co najważniejsze popłynęły bezpośrednio, nikt nie pobierał prowizji za przesył.

Czym ta metoda różni się od starszej metody brytyjskiej? Tym mianowicie, że Brytyjczycy nie tracą czasu na składanie ofert, oni od razu wysyłają kanonierki i robią te składy nieuporządkowanego opału. Potem zaś redukują miejscowy rynek do poziomu stada małp żrących banany i próbują te małpy ubrać w perkale wyprodukowane w mieście Manchester. Jeśli jakaś małpa stawia opór, ginie.

Jeśli przyjmiemy za dobrą monetę bajania o szlaku jedwabnym, przyjdzie nam uwierzyć w to, że Chińczycy idą na wojną handlową z USA i Izraelem, a przygotowanie do niej zaczynają od wyszukania sobie najdroższego i najbardziej nieprzewidywalnego pośrednika czyli Rosji. To mi chcecie powiedzieć panowie? A może jakiś kraj w Europie odwiedzili chińscy wojskowi i doradcy szefa tamtejsze partii? Może były jakieś tajne ustalenia pomiędzy Chińczykami, a na przykład Polską, polegająca na tym, że nie Polacy tam, a Chińczycy tu przyjeżdżali? Były? Warto to sprawdzić.

Mając wokół siebie ludne kraje Azji, w których można zamontować własne agentury, przedstawicielstwa handlowe i technologie, Chińczycy rozciągają swój rynek do niewyobrażalnych rozmiarów, żeby sprzedawać w Europie co? Co oni mają tu sprzedawać i komu? Temperówki Islandczykom? Bo oni zdaje się mają być na końcu tego całego szlaku. Ja chętnie posłucham jak to ma wyglądać w szczegółach.

Warto też zastanowić się kto kontrolował ten dawniejszy jedwabny szlak. Odpowiedź, że nikt go nie kontrolował jest błędna. Otóż w rozmaitych okresach było to przedsięwzięcie pod nadzorem banków włoskich lub żydowskich, mających swoje siedziby w Turcji. Kto ma kontrolować ten nowy szlak? Przecież nie Chińczycy. Nikt im na to nie pozwolił w średniowieczu i nikt im na to nie pozwoli teraz. To jest dość oczywiste. Poza tym cała ta koncepcja opiera się na systemie pośrednictwa i prowizji, a więc jest z istoty chybiona w wymiarze politycznym.

Nadzieje zaś związane z tym, że powstanie ten szlak i on uniezależni Polskę od wpływów żydowskich i amerykańskich uważam za pomyłkę i złudzenie. Więcej nawet, uważam to za celową robotę ludzi, którzy próbują nas odciągnąć od spraw i myśli ważnych, uprawianie tych zaś najlepiej zacząć od zmiany składu śniadań. To bardzo poprawia perystaltykę jelit i dobrze wpływa ja pracę umysłu.

 

Przypominam wszystkim zainteresowanym zyskami wydawcom, że w dniach 4-5 czerwca odbywać się będą w Bytomskim Centrum Kultury targi książki, dla których okazją jest 1050 chrztu Polski. Uczestnicy nie płacą za stoisko, zgłaszać zaś swój udział w imprezie mogą pod adresem info@rozetta.pl

 

Ja zaś zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Tarabuk i do księgarni Przy Agorze. Informuję także, że w dniu 27 lutego będę najprawdopodobniej na jarmarku Radia Wnet, który odbywa się w starym budynku liceum im. Hofmanowej przy ul. Emilii Plater, na tyłach Marriota w Warszawie. Tak się dobrze składa, że 27 lutego to moje urodziny, w związku z tym każdy kto zdecyduje się zakupić jakąś książkę dostanie ode mnie prezent. Prawdziwą indiańską zakładkę do książki z autografem Sat Okha. Takie urodziny to także znakomita okazja, by kogoś, nie mnie rzecz jasna, obdarować książką księdza Mariana Tokarzewskiego zatytułowaną „Straż przednia”. Zapraszam serdecznie.

 

W przyszły zaś czwartek jestem gościem Ojców Karmelitów we Wrocławiu, gdzie będę opowiadał o Joannie d'Arc i Piotrze Skardze. Początek o 17.30, Ołbińska 1, zapraszam.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (105)

Inne tematy w dziale Polityka