Zacząłem z rana czytać umieszczony na WP tekst niejakiego Wójcika zatytułowany „Islam a gwałty”. Od razu może zadeklaruję, że mam głęboko w plecach to, co ci tak zwani „prawnicy muzułmańscy” mają do powiedzenia w sprawie statusu kobiety, jej możliwości w zakresie składania oświadczeń przed sądem i posiadanych praw. Uważam, że każdy kto narusza normy cywilizacji chrześcijańskiej budowanej pracowicie przez setki lat w Europie zasługuje na publiczne wybatożenie, a jak się bardzo stawia i pyskuje to na odrąbanie łba. To moim zdaniem powinien być punkt wyjścia, z którego ruszać winniśmy do tych wszystkich subtelnych i jakże poetycznych dyskusji z przedstawicielami islamu i lewicy. I naprawdę guzik mnie obchodzi, z jaką wersją islamu mamy do czynienia, łagodną, ortodoksyjną czy homogenizowaną. Nie ciekawi mnie to, tak jak nie ciekawią mnie subtelności i zagadki tej kultury. Jak ktoś chce ją poznać niech jedzie do Egiptu, czy gdzie tam chce. Ja się tam nie wybieram.
Dlaczego na jednym oddechu wymieniam islam i lewicę. Bo w tym przypadku wyraźniej niż we wszystkich wcześniejszych, to znaczy w przypadku socjalizmu i feminizmu widzimy, że lewica to jedynie placówka usługowa wykonująca polecenia różnych wpływowych grup. Stąd bierze się też to słynne, polityczne zdecydowanie lewicy, o którym tak pięknie rozprawiał swego czasu Józef Piłsudski. Jak ktoś dostaje wynagrodzenie, które ma go dyscyplinować i jeszcze do tego rewolwer, to się nie zastanawia tylko działa, bo jego patron może zmienić zdanie, albo się zdenerwować i przysłać kogoś na zastępstwo. To co rozumiemy przez prawicę, czyli ludzie posiadający rodziny, jakąś własność, zobowiązania, ludzie aktywni w różnych legalnych sferach, nie są aż tak wyrywni jeśli idzie o organizowanie zamachu stanu czy demonstracji ulicznych. To jest mam nadzieję proste i dla wszystkich zrozumiałe. Idźmy więc dalej – lewica wykonuje polecenia i na tym się głównie skupia. Jeśli każą tym kretynom działaczom lewicowym bronić kobiet i ich prawa do pokazywania połowy dupy w letni dzień na ulicy, to będą się oni wydzierać ile sił, że nie ma nic świętszego niż ta połowa. Jeśli każą im ryczeć i dziamdziać o tym, że kobiety nie powinny w noc zimową przed dworcem prowokować mężczyzn zbyt swobodnym strojem to oni będą o tym ryczeć i dziamdziać. Jak im ktoś zwróci uwagę na niekonsekwencję, a nie będzie jak raz miał przy sobie nogi oderwanej od taboretu, może dostać w ryja w najgorszym razie, a w najlepszym obejrzeć te rozdziawione pyski, które niczego, ale to niczego poza komunikatem „jest kasa, nie ma kasy” nie kumają.
Wracajmy jednak do tekstu Wójcika. Otóż w pewnym momencie cytuje on jakiegoś „prawnika muzułmańskiego”, który twierdzi, że zachód (oni nie używają terminu świat chrześcijański, pewnie ze strachu) jest idealistyczny, a islam praktyczny. Wywód dotyczy postępowania z kobietami na terenie zajętym przez wrogą armię. Otóż islamski wojownik traktuje branki jako dobro i dba, żebym im się dobrze działo gwałcąc je od czasu do czasu. Wojownik zachodni zaś popada w czasie działań wojennych w niepotrzebne zamyślenia i ma różne dylematy, a gwałty i tak się zdarzają. Ja nie będę z tym polemizował, bo nie ma po prostu o czym gadać. Musimy tylko bardzo uważać na to co te gutki wypuszczają ze swoich zatęchłych jelit i czym się popisują w przestrzeni publicznej, żebyśmy potem wiedzieli z czego ich rozliczać. Chodzi mi o to, że wyższość Chrześcijaństwa, podkreślę to jeszcze raz – wyższość Chrześcijaństwa – nad całą resztą polega między innymi na tym, że pozycja kobiety jest u nas uprzywilejowana. To zaś ma różne subtelne konsekwencje. Zacznę jednak od źródła owego uprzywilejowania czyli od postaci Matki Bożej otoczonej powszechnym kultem. Kult ten w oczywisty sposób przenosi się na inne matki i jest, póki ludzie żyją po bożemu, gwarancją pozycji i spokoju kobiety. W przypadku kiedy (przy założeniu, że ludzie żyją po bożemu) ktoś, na przykład jakiś muzułmański prawnik, pozycję tę narusza słowem lub czynem, nie może być dla niego litości. I nikt z nim nie będzie dyskutował o jego praktycznych zapatrywaniach na postępowanie wrogiej armii na zajętym terenie. I to mam nadzieję również jest jasne.
Kult, o którym tu piszę przenosi się także na inne kobiety, nawet te które matkami nie są, nawet te, które chadzają w letni dzień po ulicy z połową pupy na wierzchu, o co lewica tak dzielnie walczyła przez cały XX wiek.
Kult ten ma także inne konsekwencje, o wiele poważniejsze, ale ukryte. Otóż jest on jawny, a przez to (dopóki ludzie żyją po bożemu) kobietom, które umówmy się, nie są przecież aniołami, trudno jest się tak po prostu go pozbyć. Odrzucić to wdzięczne brzemię i powiedzieć: a mam to w nosie idę sobie pospacerować z gołym tyłkiem po ulicy. Nawet jeśli tak zrobią i zwiększą w ten sposób ryzyko gwałtu, to nie znaczy, że postawią się w sytuacji oczywistej, choć działacze lewicowi od lat właśnie to nam chcą wmówić. Kult ten ma jeszcze jedną ukrytą funkcję (dopóki ludzie żyją po bożemu), otóż matkom posuniętym w latach, a posiadającym synów, ale też mężów trudniej jest zwariować na ich punkcie i manipulować tymi biednymi osłami zza pleców, jak to się często zdarza pobożnym a starszym już muzułmankom. Kiedy w domu pojawia się inna kobieta, ona także jest otoczona tym szczególnym kultem (przy założeniu, że ludzie żyją po bożemu). No, a co się stanie jeśli pozbędziemy się tego kultu? Albo choć tylko trochę o nim zapomnimy? No jak to co? To właśnie co widzimy na naszych oczach, to co rozgrywa się w wielu domach, a jest tak ukochanym przez działaczy lewicowych oraz muzułmańskich prawników dowodem na spodlenie zachodu (czytaj chrześcijan), zobaczymy patologię w różnych, nieraz bardzo wyrafinowanych formach. Od bicia i gwałtów począwszy, na terrorze domowym kończąc. I za to wszystko lewica i działacze muzułmańscy obarczają winą chrześcijan, którzy nie dorośli po prostu do zasad wyznawanej przez siebie wiary, albo interpretują je zbyt idealistycznie. Zobaczymy naszą beznadziejną słabość, zobaczymy tę chorą chęć prowadzenia dialogu ze wszystkimi dookoła, nawet z oczywistymi oszustami i zbrodniarzami, próbującymi maskować swoje postępki prawem i odmiennością swojej kultury. Musimy się temu wszystkiemu kochani przeciwstawić, musimy mówiąc wprost obronić ten szczególny kult, jakże prawdziwy i piękny, bo on nam daje przewagę nad wszystkimi innymi i prowadzi nas do sukcesu. Musimy obronić szczególną pozycję kobiety w naszym świecie, bo wtedy ten świat ocaleje. Specjalnie nie piszę „w naszej kulturze”, bo to nie o żadną kulturę tu chodzi, ale o nasz świat właśnie.
No, ale wracajmy do tego Wójcika, który rozwodzi się dziś z rana samego na temat subtelności tych muzułmańskich prawników. Wtrąca on w pewnym momencie w swój wywód frazę taką:
Przyznać jednak trzeba, że i w naszej kulturze znajdują się księża, którzy w podobny sposób bronią np. pedofilii. Różnica jest jednak taka, że wypowiedź księdza nie ma takiego samego autorytetu prawnego, jak wypowiedź uczonego w muzułmańskim prawie szariatu, zwłaszcza tej rangi co Karadawi.
W podobny sposób jak tamci gwałtu nasi księża bronią pedofilii – według dziennikarza Wójcika – na całe szczęście dla nas nie mają oni takiego autorytetu jak tamci i biedne dzieci mają szansę na ocalenie swojej czci, na którą dybie groźny ksiądz pedofil.
Mam nadzieję, że teraz to już wszyscy do końca zrozumieli dlaczego ja łączę islam i lewicę w jedno i podpinam to czterożyłowym kablem pod banki i centra władzy tajnej. W cały ten misterny kobierzec bredni, oskarżeń i dyrdymałów, całkowicie nieprzekonujących i łatwych do unicestwienia przy odrobinie stanowczości, musi być zawsze wpleciona ta zatruta nitka. Muzułmanie mają dziwne pomysły, ale mają też autorytet, to jest odmienna kultura, którą trzeba szanować. Są brutalni, ale przecież nie wszyscy...z niektórymi da się poważnie porozmawiać o życiu i prawach kobiet... A co jeśli ja nie mam ochoty gadać z nimi o prawach kobiet? A co jeśli ja ma ochotę, żeby oni trzymali się z dala od mojego domu? A co jeśli mam ochotę wyrażać głośno dezaprobatę dla lansowanych przez nich treści? Nic, mam siedzieć cicho, a w zastępstwie znaleźć sobie pluszowego misia do bicia – taką myśl podsuwa nam lewica, która broni dziś bandytów i gwałcicieli – i tym misiem musi być Kościół, bo chodzi właśnie o to, byśmy już nic, a nic nie mieli na swoją obronę, byśmy nadzy i bosi stanęli przed rozradowanym „muzułmańskim prawnikiem”, który wespół z panią z opieki społecznej zdecyduje co z nami, naszymi rodzinami i dziećmi zrobić. Jak sprawić, byśmy już nie wywoływali tych wszystkich ambarasujących i jakże niezręcznych sytuacji.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk.
Inne tematy w dziale Polityka