Ktoś tę piękną konstrukcję umieścił wczoraj na blogu, a ja ją tu dziś powtarzam. Chodzi oczywiście o Gowina, drugiego z moich ulubionych ministrów w nowym rządzie. Mogliśmy wczoraj przeczytać w portalu Karnowskich, że tenże minister za nic nie chce naruszać autonomii wyższych uczelni, albowiem jest ona dla niego wartością świętą. A dlaczego to miałby ją w ogóle tykać? Bo ludzie zgłaszają się do niego z postulatem, żeby wyruszył na krucjatę przeciwko dżenderom i zniósł ich w jednej, zwycięskiej bitwie. On zaś mówi – nie lizja towariszczi, autonomia wyższych uczelni na tym ucierpi.
Ktoś mógłby przypuścić w tym momencie, że Gowin to idiota, ale byłby w błędzie. Pan minister to spryciarz i doskonale wie, że przyszłość może być zaskakująca dla wszystkich, nie widzi więc powodu, by się jakoś szczególnie narażać teraz, w dodatku ludziom, którzy dzielą pieniądze. Zanim bowiem mój drugi ulubiony minister złożył tę wstrząsającą deklarację dotyczącą wyższych uczelni, wyłożył nam prawdę przed oczy, czy jak kto woli kawę na ławę. Powiedział, że kiedyś marksizm-leninizm narzucany był akademii odgórnie przez partię, a dziś fundacje i różne inne organizacje urządzają za pomocą pieniędzy życie tejże akademii oddolnie. I dopiero w tym miejscu rzekł, że ta autonomia jest święta.
Myślę, że bezczelność Gowina to są jakieś Himalaje. Jak on mógł coś takiego powiedzieć? Na naszych oczach ludzie przerabiający mózgi dzieci na papkę i konstruujący kolejny hermetyczny obszar komunikacji, na który w teorii wstęp będą mieli wtajemniczeni, co poznali wszystkie arkana i aspekty, w praktyce zaś najbrutalniejsze pedały co donoszą gdzie się da, a Gowin mówi o autonomii uczelni? Czy on się dobrze czuje? Porównuje fundacje lansujące dżender do PZPR, a potem gada o autonomii? Z kogo on robi wariata? Z premier Szydło chyba i z prezydenta Dudy, bo nie z nas, to pewne.
Nie ma mowy o żadnej niezależności akademii, to jest fikcja podtrzymywana nie wiadomo dokładnie w jakim celu. Uniwersytet jest państwowy, posady tam rozdziela się korzystając z rozmaitych kluczy, w Krakowie najważniejszy jest klucz środowiskowy, a w Warszawie partyjny. Samorząd studencki i organizacje czynne wśród studentów to agentury i gangi, rządzą tym ludzie zdeprawowani i cyniczni. Wybory do zarządów tych organizacji były fikcją już za czasów moich studiów, teraz zaś jest pewnie jeszcze gorzej. Jeśli pojawia się na uczelni ktoś z pieniędzmi, które rozdaje w dodatku prawie za darmo, nie ma nikogo kto by się tej pokusie oparł. Przypomina, że studia dżender są dziś już na KUL, a wszyscy zatrudnieni tam konserwatyści obyczajowi trzymają mordy w kubłach i grzecznie milczą.
Powiedział nam jeszcze minister nieuctwa, że oczywiście, studia lesbijskie czy gejowskie to jest skandal i hucpa, no, ale jeśli rektor chce to co można zrobić? Jest wolność, autonomia i pluralizm. Jasny szlag, a jak ktoś przyniesie forsę i urządzi za to katedrę do spraw badania zawartości pasożytów w psich kupach zostawianych na osiedlu Wawrzyszew w Warszawie to co? Gowin też powie, że autonomia uczelni jest święta?
Powtórzmy jeszcze raz: nie ma żadnej autonomii uczelni wyższych. Każdy kto ma pieniądze robi tam co chce i z kim chce. Towarzycho nie ma żadnych hamulców, żeby jakieś miało trzeba by było posadzić ze czterech za malwersacje. No, ale wtedy dopiero podniósł by się raban, że gwałcone są najświętsze wartości.
Pamiętam jak na tym blogu próbowaliśmy znaleźć jakieś opracowania dotyczące historii uniwersytetu. Szukaliśmy polskich opracowań, bo takie nas najbardziej interesowały. No i Julek, nasz kolega, znalazł jedną książczynę wydaną gdzieś kiedyś, w Lublinie chyba. Poza tym dzieje tej jakże istotnej instytucji nie interesują nikogo. Bo i po co się tym zajmować kiedy jest dżender i queer. Nie wiemy w związku z tymi brakami skąd się wzięła w ogóle idea niezależności akademii i czego ta niezależność dotyczy. Wnoszę jednak, że chodzi o niezależność od Kościoła, bo przecież uniwersytet był instytucją kościelną. Nowe czasy uczyniły go instytucją państwową, werbownią propagandystów, kuźnią kadr i czym tam chcecie, a w charakterze listka figowego powieszono tę całą niezależność. To głupota. Nie ma żadnej niezależności. Polskie uczelnie zależne są od każdego kto płaci. Ponieważ mamy akurat ofensywę dżender, która idzie z Niemiec i jest elementem niemieckiej polityki wobec wschodu i wobec Kościoła na wschodzie, płaci się za te właśnie numery. Mamy więc hermetyczną pseudonaukę i pseudostopnie naukowe, mamy obszar bełkotu, który nazywany jest obszarem nowej komunikacji. Mamy zasady tejże komunikacji brane wprost z du..py, bo też i studia dżender o dup..ie Maryni i huzarach traktują. Wszystko zaś jest opłacone i celebrowane z najwyższą powagą. Do tej całej produkcji naukowych dysertacji o wyższości kur..wy nad poślubioną małżonką dołącza rynek literacki, gdzie małolaty, kretyni i grafomani produkują sobie w zaciszu domowym te swoje arcydzieła nagradzane następnie z tych samych budżetów, z których wypłacane są pensje pracowników instytutów queer.
Nie ma mowy o żadnej niezależności akademii. Powtórzmy jeszcze raz wyraźnie i głośno. Dopóki państwo, któremu akademia podlega nie zrobi z tym śmietnikiem porządku nie będzie mowy o tym, by coś ważnego się w polskiej nauce wydarzyło. Wkrótce, jeśli będziemy tolerować dżender, cała humanistyka stanie się obszarem hermetycznego bełkotu. Nie martwcie się jednak pod tą warstwą załgania i szlamu będą krążyły pieniążki, z rączki do rączki, żeby nie było gorączki i ludzie wymieniający tę kasę komunikować się będą normalnym językiem. Takim wiecie, znanym z różnych filmów: kiwnij kasę, zajaramy, garowałeś, rzecz jasna...itp.
Dlaczego państwo w osobie ministra nieuki Gowina nie chce zrobić z tym porządku zasłaniając się autonomią uczelni? Bo ci co za Gowinem stoją już przebierają nóżkami myśląc o pieniążkach jakie dostaną od różnych dokonujących abordażu na polską akademię fundacji – to po pierwsze. Po drugie – strach im na to nie pozwala. Sprawy bowiem zaszły już daleko, są poważne, zaangażowano duże środki i mogłoby się okazać, że minister-bohater co poszedł na wojnę z dżenderem obudził się we własnym łóżku z odciętą głową pod pachą. Tak więc czekamy. Postawa ministrów nieuki i szkodnictwa wyższego będzie sprawdzianem siły i autentyczności rządu. I nie mówcie mi, że teraz jest czas na ważniejsze sprawy. Nie ma ważniejszych spraw, telewizja to pryszcz i bieda z nędzą, cyrk pcheł dla frajerów. Nic więcej. Trzeba zrobić porządek na uczelniach.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze oraz do księgarni Tarabuk
Inne tematy w dziale Polityka