Jeszcze raz musimy wrócić do piosenki Młynarskiego. Nie da się inaczej. Zmiana w mediach wywołuje bowiem reakcje śmieszne lub kretyńskie, innych w zasadzie nie ma. Dziś z rana zapytałem Janeckiego Stanisława, co sądzi o tym, że w tygodniku Karnowskich pojawił się Marek Konrad. Nie odpowiedział, póki co, za to próbuje skupić na sobie uwagę wspominając jak to go niesprawiedliwie z Trujki wyrzucili. Nigdy, powtarzam, nigdy nie wyjdziemy poza ten schemat. Jeden drugiego na zmianę będzie kopał po tyłku, potem będą na zmianę płakać i triumfować, a na koniec pójdą razem na piwo, że pożalić się sobie nawzajem na ten podły świat i tych głupich ludzi, którzy niczego nie rozumieją. No, a Marek Konrad znalazł się w gazecie Karnowskich, jak przypuszczam, z tego powodu, że do naczelnego zadzwonił ktoś z Banku Śląskiego. Mogę się oczywiście mylić, ale to i tak jest nieistotne. Ważne, że na naszych oczach lekceważone są wszystkie emocje, którymi ludzie próbują zmotywować publicystów, polityków, posłów, siebie nawzajem. To idzie na rozkurz i nie ma znaczenia wobec ratowania wizerunku jednego przedsiębiorstwa. Tymczasem na ziemi i niebie widać znaki. Nikt ich jednak nie zauważa, albo je wprost lekceważy, bo dotyczą przecież istot nieważnych, nędznych, nie uczestniczących w żadnym wyścigu. Na pogadance we Wrocławiu jeden ze stałych moich czytelników zapytał dlaczego ja się tam przyczepiłem do rodziny Morawieckich. Nie wiedziałem co powiedzieć – od dwóch miesięcy nie widać mojego bloga, ponieważ miałem czelność użyć w tytule wspomnianego nazwiska, a tu takie pytanie....
Jeszcze wcześniej toyah został potraktowany jak przestępca, bo śmiał odwołać wydarzenie kulturalne, które miało się odbyć w krakowskich kościołach.
Wzorem gazowni niezalezna.pl moderuje i cenzuruje nieprzychylne komentarze. Publicyści gadają jedynie między sobą, żeby ich koszerne marynarki nie zostały zbrukane oddechem jakichś trefnych dyskutantów. Ludzie zaś triumfują, bo wczoraj odbył się tweetup. Ja tam nie byłem, ale jechałem w jednym pociągu z bardzo sympatycznymi i efektownymi starszymi paniami, podobnymi do siebie tak bardzo, że nie było wątpliwości iż są siostrami. Nie wiedziałem dokąd zmierzają, ale wieczorem znalazłem ich zdjęcie z Gowinem. W czasie jazdy panie szczebiotały i dyskutowały niezwykle wdzięcznie i trudno do prawny było nie zwrócić na nie uwagi. Były po prostu uszczęśliwione i silnie emanowały tą atmosferą szczęścia. No i tak jest z większością ludzi, którzy nie słyszą jakoś, że Jacek Kurski już zapowiedział, że teraz to będzie w mediach prawdziwy pluralizm. Oczywiście, że będzie dlaczego ma go tam nie być. Będą też prawdziwi fachowcy, dobrzy fachowcy, w odróżnieniu od tych złych fachowców, którzy pracowali tam do tej pory.
No, a przed chwilą Janecki wrzucił tweeta kuriozum, który demaskuje go w sposób ostateczny, napisał, że problemem mediów są oczywiście agenci i nieudacznicy, ale przede wszystkim towarzystwo wzajemnej adoracji. Ja sobie myślę tak – to towarzystwo było na tyle duże, że czasem trafić się tam mógł jakiś przypadkowy i kompetentny facet spoza rodziny. Towarzystwo wzajemnej adoracji reprezentowane przez „naszych” to jest ławka tak krótka, że trzeba się liczyć z tym iż Semka, dla oszczędności, a także żeby nie marnować pieniędzy dla wrogów i ludzi niepotrzebnych będzie przepowiadał pogodę po wiadomościach. Nie wierzycie? Poczekajcie.
Dziś trochę krócej, bo muszę odpocząć po tym wyjeździe. Starzeję się.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk
Inne tematy w dziale Polityka