Wśród różnych zamyśleń, w które popadłem ostatnimi czasy jest i takie, dotyczące postawy polskich dziennikarzy. Oto, w związku z ustawą medialną, jakieś zagraniczne stowarzyszenie tychże zawodowców pisze protest, w którym wyraża dezaprobatę dla próby zawłaszczenia mediów publicznych w Polsce przez nacjonalistyczny rząd. Dlaczego oni mogą coś takiego napisać i upublicznić, a Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, któremu szefuje Krzysztof Skowroński nie wyda żadnego wyjaśniającego oświadczenia i nie opublikuje go na przeznaczonych do tego stronach? Dlaczego komunikacja pomiędzy gangami zagranicznymi a polskim rządem odbywa się bez wsparcia polskich mediów? Ktoś mi to może w sposób przystępny wyjaśnić? Będę wdzięczny. Jak wszyscy wiemy, nie jest prawdą to, co oni tam piszą, że nacjonalistyczny rząd chce zawłaszczyć media. Należy jednak przyjąć, że ludzie, którzy ten list wysmażyli uważają się za obrońców demokracji. Co to jest demokracja? W ich mniemaniu władza mediów połączona z innymi władzami. No, ale media są od kogoś zależne, prawda? Są albo prywatne, albo rządowe. Jeśli więc do tej pory media w Polsce nie należały do sfery wpływów rządu, to do czyjej należały? Ktoś powie, że nie, że telewizje były jak najbardziej rządowe, tyle że poprzedni rząd był demokratyczny, a ten jest faszystowski. A skąd to do cholery wiecie? Bo próbuje podporządkować sobie media, które do wyborów podporządkowane były poprzedniemu rządowi. No to kogo w takim razie reprezentował poprzedni rząd, skoro tamci z tego stowarzyszenia tak prostestują? Ich własnych pracodawców. Nie może być inaczej. Ergo – to co oni uważają za demokrację, nie jest w istocie żadną demokracją, ale systemem opresji narzuconym z zewnątrz. Systemem obliczonym na powolne zubażanie społeczeństwa i jego wymieranie. Ktoś powie, że to mało opresyjne, bo trwa długo. Otóż pewne procesy można przyspieszyć lub spowolnić, czego dowiedziono w różnych miejscach globu, na przykład w Kambodży, żeby się już bez przerwy na tego Hitlera nie powoływać. No właśnie – Hitler. Popatrzcie z jaką łatwością przychodzi im oskarżanie PiS-u o faszyzm, to jest niesamowite. Dlaczego? Otóż oni doskonale wiedzą, że Kaczyński reprezentuje interesy lokalnej społeczności, wobec której poczyniono już pewne ustalenia. I odwracanie tego procesu nie jest dobre dla nich. Oni wiedzą, że ujawnić tych ustaleń nie sposób, wobec czego trzeba się imać innych sposobów komunikacji. I to właśnie czynią. Jedynym zrozumiałym przez ogłupione telewizją masy punktem w historii świata Adolf Hitler i on za każdym razem będzie wykorzystywany do takich propagandowych ataków.
Co z tego rozumieją nasi dziennikarze? Tyle, że trzeba się ustawiać z wiatrem i mówić jak najmniej. Bo wtedy może uda się przetrwać. Oto wczoraj kolega bendix zalinkował tu tekst matki kurki czyli Piotra Wileguckiego opublikowany w Gazecie Polskiej Codziennie. Uśmialiśmy się z Toyahem porządnie i powspominaliśmy czasy kiedy to Toyah próbował opublikować coś w tej gazecie. Nie udało mu się, bo Sakiewicz był wtedy na etapie krytykowania Kaczyńskiego, a Toyah w swoim tekście mocno prezesa bronił. Dziś zaś znany bloger i pisarz – Piotr Wielgucki drukuje w GP swoje felietony, w których nazywa prezesa wybitnym politykiem. Powiem tak – prezes może i jest wybitny, ale ludzie tacy jak Sakiewicz i reszta wkrótce tę jego cechę zniwelują całkowicie i unieważnią na zawsze. Czekajmy i obserwujmy.
Ponieważ najważniejszą rzeczą na świecie jest komunikacja, warto zapytać raz jeszcze dlaczego polscy dziennikarze opcji patriotycznej nie wyjaśnią swoim zagranicznym kolegom o co w Polsce chodzi naprawdę, dlaczego nie wydadzą specjalnego biuletymu, który zawierał będzie takie komunikaty? Dlaczego zajmują się twittowaniem, przekomarzeniam się z innymi dziennikarzami, dlaczego ujmują sobie przy tym powagi i dlaczego czekają aż coś się wydarzy samo z siebie. Nie mogę tego pojąć. Wszystko jest jasne i klarowne. Jeśli niektóre media są z definicji państwowe, to trudno, by zajmowały się flekowaniem państwa, rządu i demaskacją zachowań społecznych, za które odpowiedzialne są inne, prywatne media. Pluralizm, jak mi się zdaje, polega na tym, że są telewizje państwowe i prywatne, a nie na tym, że są telewizje o proweniencji nierozpoznanej oraz Walter z Solorzem.
Przez ostatnie lata przyzwyczailiśmy się do tego, że władza mediów jest totalna. Ludzie powtarzali opinie z telewizji, wobec nich określali swoje postawy, tam szukali inspiracji i motorów, które popychać będą ich życie ku lepszym jakimś atolom. To wszystko miało oczywiście wymiar polityczny i było wymierzone w PiS, ponieważ to PiS od roku 2005 jest wrogiem tychże rzekomo demokratycznych mediów. To się wielu widzom szalenie podobało, tym szczególnie, którzy uwierzyli, że media mają wobec nich dobre intencje. Ja przytomnie wyrzuciłem telewizor już 12 lat temu, więc to, jakie media mają wobec mnie intencje, nie ciekawi mnie wcale. Jestem jednak wyjątkiem. Ludzie szukają w mediach potwierdzenia swoich postaw, szukają tam nawet potwierdzenia swoich przemyśleń, choć Bóg widzi, że żadnych przemyśleń nie mają. Rok 2015 przyniósł niespodziankę wszystkim. Okazało się, że poza władzą medialną jest jeszcze władza realna, z którą chcąc niechcąc liczyć się musi nawet Henryk z Działdowa czy jak się tam ten dzwoniący do Szkła kontaktowego dziad nazywał. Władza realna istnieje zawsze, a jej cechą istotną jest to, że może działać bezpośrednio. To znaczy nie potrzebuje mediów. Jeśli przełożymy wszystko na język praktyki politycznej wyjdzie nam układanka niezwykle prosta. Niemcy są za słabi, że utrzymać w Polsce władzę bezpośrednio, muszą kombinować inaczej i stąd ta aktywność rozmaitych medialnych autorytetów. Amerykanie zaś mogą ten wpływ zniwelować kilkoma prostymi posunięciami i decyzjami. Posiadają bowiem władzę realną, która jest narzędziem złożonym, delikatnym w swoiej strukturze, ale przemożnym. Oto przed naszymi oczami dokonała się zamiana władzy medialnej na władzę realną. Pytanie czy ta ostatnia zostanie na trwałe atrybuowana rządowi PiS. To nie jest oczywiste, bo do sprawowania tejże władzy konieczne są organizacje. Nie tylko organizacje rządowe, nie tylko służby i policja, ale także byty innego rodzaju, a także ludzie obdarzeni przekonaniem o słuszności podejmowania wysiłku umocnienia realnej władzy oraz charyzmatem. Wśród organizacji wybijających się na plan pierwszy jeśli idzie o umocnenie realnej władzy najważniejsi są dziennikarze. Oni bowiem posiadają praktykę w komunikacji i posiadają narzędzia do jej prowadzenia. Komunikacja zaś jak powiedziałem jest najważniejsza. Mamy akurat dobry moment, by odrzucić animozje, by stanąć w prawdzie i wyjaśnić kolegom z zagranicy jak to u nas jest. Spokojnie, bez nerwów, bez nadymania się i różnych dziwnych podskoków, bez oskarżeń, bo każdy dobrze widzi jak jest, i bez agresji. Dopiero po kilku takich przedsięwzięciach można wzruszyć ramionami i powiedzieć, że się nie udało. Działania takie jednak są konieczne. Po to między innymi, by rząd i prezydent nie musieli tłumaczyć się w mediach ze swoich poczynań. Oni nie mogą tego robić, bo to stawia ich na równi z tymi dziennikarzami zagranicznymi, piszącymi protesty, a to jest niedopuszczalne, bo odbiera powagę naszej władzy realnej.
Co z tego wynika dla nas? Otóz tyle, że nie ma żadnego sensu polemizowanie z oponentami wychowanymi przez media. To jest absurd jawny, który kończy się tak jak w przypadku Toyaha i jego teścia, który nie przyszedł na wigilię. Nie ma żadnej możliwości, żebyśmy kogokolwiek przekonali, bo media – pośrednik totalny – uwiarygadniają każdy produkt propagandowy i polityczny. Zwalczać to mogą tylko inni ludzie mediów. My zaś, którzy znajdujemy się poza systemem medialnych układów, a co najważniejsze, medialnych gratyfikacji, możemy zająć się budowaniem władzy realnej, każdy na własną miarę. Tylko to się liczy. Nie róbmy więc polityki, a szczególnie nie róbmy jej w mediach, budujmy drogi, proste i twarde jak skała.
Mam nadzieję, że już niebawem kolega Valser zaprezentuje stronę naszych targów książki. Wczoraj widziałem projekt bannera. Jest naprawdę znakomity. Czekajmy więc póki co, a potem się do tego przyłączmy. Kto chce i kto może.
Zapraszam na stronę www.coryllus.pl
Inne tematy w dziale Polityka