coryllus coryllus
2616
BLOG

Nieskuteczność polityki historycznej

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 60

Zaczęło się. Zainaugurowano tę, tak zwaną politykę historyczną i od razu padło pierwsze kłamstwo. Profesor Andrzej Nowak powiedział, że Belgia jest przykładem skutecznej polityki historycznej, bo w XIX wieku odpowiedzialna była za ludobójstwo w Kongo, a obecnie nikt o tym nie pamięta. Mnie zdumiewa to w jak prymitywny sposób ludzie, bądź co bądź, obdarzeni talentem, wiedzą i charyzmą interpretują wydarzenia z przeszłości. Oskarżanie Leopolda o zbrodnie w Kongo, kiedy wiadomo, że on tam nigdy nie był, przy świadomości jak działała medialna i propagandowa machina amerykańska i brytyjska oraz francuska, jest czymś wręcz cudacznym. Król Leopold był biednym wariatuńciem wmanewrowanym w sytuację, w której nie pozostawało mu nic poza robieniem dobrych min. Profesor Nowak akurat powinien o tym wiedzieć. Na miejscu w Kongo, całą sytuację i całe ludobójstwo nadzorował Henry Morton Stanley, który – jak mniemam – kojarzy się profesorowi Nowakowi jak najlepiej. Był wszak podróżnikiem, odnalazł doktora Livingstone'a i pracował jako reporter dla największych, światowych dzienników. Jeśli Andrzej Nowak tak myśli i ten mechanizm prowadzenia narracji wmontuje do polskiej polityki historycznej, to możemy w zasadzie już odliczać dni do klęski PiS. Wspomnicie moje słowa, kiedy będziecie już płakać i zgrzytać zębami, a litości dla was nie będzie żadnej, o czym świadczy już dziś postawa Hartmana.

Inauguracja polityki historycznej przebiegała w atmosferze operetkowej, zebrało się grono starszych państwa, z wielkimi zasługami lub tylko z pozorami zasług i coś tam odegrało. Zelnik był przebrany za Piłsudskiego i deklamował wiersze, a Halina Łabonarska chyba śpiewała, ale pewien nie jestem. Potem profesor Nowak zaprezentował te siedem filarów polskiej polityki historycznej, do których się nie doniosę, bo nie ma do czego. Odniosę się do realnej polityki historycznej prowadzonej przez państwa poważne, dysponujące poważnymi budżetami i poważnymi ludźmi do poważnych zadań.

Najpierw Niemcy. Polityka historyczna Niemiec nie istniała przez długi czas, albo była kierowana na rynek wewnętrzny, głównie w enerdowie. Jak ktoś chce może sobie znaleźć na YT filmy o starym Fritzu i jego następcach, gdzie wyraźnie widać przewagę pruskiej technologii i wyszkolenia nad austriackim gadaniem i karabinami ładowanymi od przodu. To była taniocha, ale taniocha przeznaczona na użytek wewnętrzny, tak więc i budżety nie musiały być duże. Dziś polityka historyczna Niemiec polega na pokazywaniu ładnych dziewczyn w dekoracjach z lat 30-tych, które uciekają przed złymi esesmanami. I to w zasadzie wszystko. Widz odczytuje to właściwie i w jego sercu drgają te struny, które mają drgać. Tanio, wdzięcznie i przyjemnie.

Teraz polityka historyczna Francji, którą postawiłbym za wzór dla „naszych”, ale nie ma to sensu, ponieważ oni i tak nic z tego nie zrozumieją. Polityka historyczna Francji jest najbardziej ambitna i najmniej jednoznaczna. To się trochę pogorszyło w ostatnich latach, ale i sama Francja przecież zeszła na psy. Francuska powieść historyczna, maskująca horrendalne kłamstwa rzekomym obiektywizmem, to jest wzór, w który nasi politycy historyczni powinni wpatrywać się jak w obrazek. To jest krynica, z której powinni pić i mlaskać przy tym z zadowolenia. Ten sposób relacjonowania faktów gwarantuje bowiem sukces. Kłopot w tym, że nie ma nikogo w Polsce kto byłby władny nakłamać tyle ile nakłamał Druon czy Pierre Barret. I zbudować na fałszu postaci tak psychologicznie prawdziwe i atrakcyjne jak Robert hrabia Artois.

Nasi pisarze, chcą przede wszystkim lśnić blaskiem prawdy, a tego nikt im tu nie zagwarantuje, konkurencja za duża. Podpowiadam więc profesorowi Andrzejowi Nowakowi – najpierw zorganizujcie coś w rodzaju akademii, a potem przyjmujcie do tego wybrańców. To jest dobra droga i ona powinna się w perspektywie 20 lat sprawdzić. Teraz mamy jedynie chaos i przepychanki, a w miarę jak zaostrzać się będzie ta polityka historyczna sprawy się pogorszą. I jeszcze jakiś ambitny autor gotów będzie kopnąć w tyłek Joannę Cherezińską. I co wtedy? Jak na to zareaguje jej przyjaciel Szewach Weiss?

Polityka historyczna Francji ma jeden feler, ona jest zdecydowanie antykościelna, we wszystkich możliwych kontekstach, ona jest do tego antykościelna w sposób podstępny. To się nie da pogodzić z deklaracjami profesora Andrzeja Nowaka dotyczącymi promocji ważnych dla Kościoła postaci, która to promocja stanowi jeden z tych rzekomych filarów. To bardzo źle rokuje polskiej polityce historycznej. Ta francuska jest przynajmniej spójna, nasza zaś rozpadnie się w rękach. Oto Andrzej Nowak deklaruje najpierw przywiązanie do republikańskiego umiłowania wolności, po to, by zaraz zabrać się za lansowanie świętych i błogosławionych. To się nie może udać. A koniec tego przewiduję już dziś – dla uspokojenia wzburzonych luminarzy kultury, osób zasłużonych lub za takie się uważających, trzeba będzie nakręcić parę filmów o tym jak Polacy ratowali Żydów. W ten sposób wilk będzie syty i wilk będzie syty. Wartości republikańskie zaś zostaną pogodzone z postawą dobrych chrześcijan.

Co na to powiedzą adresaci tej naszej polityki historycznej? Bo jak rozumiem produkcja filmowa, literacka i każda inna przeznaczona będzie „na zagranicę”? Jeśli tak, to odbiorcy wzruszą ramionami jedynie, bo teraz czas jest taki, że to oni będą opowiadać jak ratowali Żydów. My zaś mamy tego słuchać i się w to wpatrywać.

Polityka historyczna Wielkiej Brytanii jest kwestią czysto umowną. Imperium skryło się po wojnie za wielkiego brata i udawało, że nie istnieje. Polityka historyczna zaś i promocja w ogóle polegały na pokazywaniu czegoś fajnego. Fajnych dziewczyn, fajnych samochodów, wzruszających scen w serialach oraz różnych śmiesznych i atrakcyjnych sytuacji. Wszystko razem zmieściłoby się w budżecie filmu „Krzyżacy” Aleksandra Forda. Pisałem już o tym i nie chcę powtarzać – James Bond, Niewidzialny człowiek, Rewolwer i melonik, saga rodu Palisserów. No i nieskończona ilość filmów o epoce elżbietańskiej, kręconych zawsze według tego samego scenariusza.

Polityka historyczna Wielkiej Brytanii nie jest tam w ogóle priorytetem, ponieważ Wielka Brytania prowadzi prawdziwą politykę, w realu. Może więc pozwolić sobie na pewien luz jeśli idzie o historię i to daje jej wielkie fory. Jedno mrugnięcie Rowana Atkinsona rozwala wszystkie, nadęte zagraniczne projekty. Każdy wie o co chodzi....

Polityka zagraniczna USA to polityka uprzejmości producentów wobec agencji rządowych. Ludzie zajmujący się rozrywką i dominujący bezapelacyjnie na rynku, coś tam od czasu do czasu robią dla swoich przyjaciół z Waszyngtonu, a że mają środki i gwarancje, a także kanały dystrybucyjne szerokości całej Polski wychodzi im to za każdym razem.

Polityka historyczna Rosji na koniec. Ostatnim filmem poważnie realizującym tę politykę był Rublow. Później nie było już nic, a najbardziej nie było Nikity Michałkowa. Im silniej jegomość ów usiłował zaistnieć jako filar polityki imperialnej tym bardziej go w niej nie było. I tak to zostało do dziś. Rosja bez trójcy Rublowa to jedynie gadające czołgi i jednorożce latające bez sensu po sosnowych borach. I to się nie zmieni. W schemat ten wpisuje się także film Admirał, choć wiele osób go lubi. Żaden poważny francuski propagandysta nie umieściłby w swoim dziele wątku wielkiej miłości, sięgające za grób. Nikogo to dziś nie rusza.

No i teraz zapytajmy jak w tym dostojnym towarzystwie odnajdzie się nasza polityka historyczna, z Piłsudskim i błogosławioną Faustyną. Do kogo ona ma trafić, że spytam raz jeszcze? Polityka historyczna nie polega na tym, by się szczycić osiągnięciami w dziedzinach, które tracą dziś na znaczeniu, albo są całkowicie opanowane przez innych. Polityka historyczna polega na wywoływaniu emocji, których nikt wcześniej wywołać nie potrafił, bo za tymi emocjami idzie wiara, że coś jednak może się udać naprawdę. Polityka historyczna polega także na przekonaniu ludzi, że mogą coś zrobić sami, bez pośredników, zawodowych wspieraczy i dobrotliwych opiekunów. No i na budowaniu wspólnoty. Produkując filmy o wybitnych jednostkach na służbie u obcych, bo nasi nie mieli budżetu, nie zbudujemy wspólnoty. Przekonamy jedynie wszystkich, że dobrze zrobili wyjeżdżając na zmywak.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl. Do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk. Przypominam, że jutro w kinie Palladium odbywa się kiermasz radia Wnet, gdzie będę wraz z książkami.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (60)

Inne tematy w dziale Polityka