coryllus coryllus
2583
BLOG

Jaruzelski to król Artur

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 58

Dzwoni tu czasem Jacek i zadaje mi dziwne pytania, na które ja nie znam odpowiedzi. Całe szczęście, on zna, bo też i po to dzwoni, żeby mnie zaambarasować i wprawić w zdziwienie swoją przenikliwością i oryginalnym ujęciem różnych kwestii. Zapytał mnie kiedyś dlaczego jest algebra, a nie ma alchemii. Ja oczywiście nie wiedziałem, ale mi wyjaśnił i już wiem. Ostatnio zaś zadzwonił i zapytał, kto był królem Arturem przy okrągłym stole w 1989. Pomyślałem chwilę i wyszło mi, że Jaruzelski. I tu akurat się nie pomyliłem.

Figura taka jak okrągły stół jest obecna w retoryce politycznej zachodu zawsze i ma ona swoją funkcję. Służy zorganizowaniu hierarchii i uporządkowaniu spraw na lata. Takie okrągłe stoły odbywają się w różnych miejscach i okolicznościach i zawsze służą tej samej sprawie. U nas też tak było, ale ponieważ my nie czytamy znaków, a uporczywie usiłujemy dowiedzieć się jak to było naprawdę i kto kogo podsłuchiwał, nic z tego nie zrozumieliśmy. A wszystko przecież działo się na naszych oczach. Wojciech Jaruzelski mianowany został królem Arturem, Wałęsa Lancelotem, Olechowski Parcifalem, a Kiszczak Galahadem. I pozamiatane. Jeśli przyjmiemy ten punkt widzenia łatwo zauważymy, że ponowne, pookrągłostołowe ułożenie spraw, której to sztuki próbował dokonać Lech Kaczyński nie powiodło się. Samolot spadł i wszyscy zginęli. Dlaczego? Ponieważ Lech Kaczyński także nie czytał symboli, a głowę miał nabitą treściami, które twórcy okrągłych stołów przeznaczają dla bytów niższych, podległych im całkowicie. Ta tania pasza jest obecna wszędzie, w mediach, w życiu, w domach, a my się nią karmimy jak prosiaki. Odwrócić się tego w żaden sposób nie da, nie z tego bynajmniej względu, że ktoś nas pozabija za zdradę najważniejszej tajemnicy. Sposób organizowania bowiem przestrzeni politycznych nie jest żadną tajemnicą, to oczywistość. To nie jest możliwe, bo nikt w przestrzeni zorganizowanej przez okrągły stół nie uwierzy w to, że Jaruzelski to król Artur, ani w to, że fakt ten ma jakiekolwiek znaczenie. Otóż ma. Jest bowiem punktem centralnym, zwornikiem całej politycznej komunikacji, na różnych poziomach. Komunikacji, która nabiera charakteru tajnego, nie przez fakt, że ktoś ją usiłuje ukryć, ale przez fakt, że odbiorcy komunikatów ją lekceważą. Jeśli mi nie wierzycie przypomnijcie sobie Cyganów. Oni zostawiali na polnych drogach, w lesie, na polach różne znaki, pozornie nic nie znaczące i lekceważone przez ludzi osiadłych. Czasem ponoć znajduje się takie znaki również dziś, a są pewnie i tacy, którzy potrafią je czytać. Oni jednak za nic nie trafią ze swoją demaskacją do ludzi, bo ci do samej śmierci uważać będą, że wiedza o Cyganach nie jest im do niczego potrzebna, będą tak uważać nawet wtedy gdy zginą im wszystkie kury, kosztowności, a najmłodsza córka ucieknie z linoskoczkiem. Powiedzą, że kury zdusił lis, kosztowności ukradł szwagier-ladaco, a córka się puściła i rady na to nie ma. W świecie organizowanym przez ludzi osiadłych, rzeczywiście nie ma, bo niby co mieliby oni zrobić, iść na milicję?

My mamy ten sam problem. Jaruzelski został królem Arturem, a myśmy tego nie zauważyli i czekaliśmy, aż Lancelot-Wałęsa puści aferzystów w skarpetkach. Zajrzałęm sobie wczoraj na twitter, a tam Wojciech Wyszkowski przekonywał ludzi, że Antoni Mężydło to porządny człowiek. Napisałem mu, że oni co jakiś czas lansują jakiegoś porządnego, a potem się okazuje, że to świnia. Odpisał mi, że za Wałęsę się wstydzi, ale z Mężydłem sprawa jest inna. Choć oczywiście dziwne jest to, że broni on uporczywie Henryki Krzywonos. I jak tu z tymi ludźmi gadać?

Ci, którzy do nas przyszli w roku 1989 mieli nie tylko pieniądze, nie tylko wpływy i otwarty kredyt w naszych umysłach i sercach. Mieli także swój sposób komunikowania się, którego my do dziś nie potrafimy zrozumieć. Nie potrafimy, bo wielu ludziom wydawało się, że wystarczy nauczyć się angielskiego, żeby otworzyć się na ten tak zwany świat. Otóż nie wystarczy, a w polityce ta znajomość bywa wręcz zgubna. Nie ma bowiem gorszej rzeczy niż zdradzić swojemu silniejszemu sojusznikowi, że się aspiruje jego hierarchii. Lojalność silniejszych zawsze bowiem jest problematyczna.

Czy wobec takich konkluzji są w Polsce jakieś siły, które mogą przeciwstawić się wrogiej nam z istoty i defasonującej całe nasze życie narracji pookrągłostołowej. Nie ma. Ja to mówię wprost i musicie sobie z tego zdawać sprawę. Nie ma. Wczoraj na twitterze, ktoś wrzucił zdjęcie grupy kobiet, które witały prezydenta w Szczecinie. Trzymały one w rękach transparent z napisem: Prezydencie błogosławione niech będzie łono, które cię nosiło i piersi które ssałeś. Oczywiście natychmiast pojawili się idioci, którzy napisali, że to fantastyczne powitanie. Wśród nich był Majewski, autor napisanego wraz z Reszką paszkwilu na prezydenta Kaczyńskiego. Ktoś się oburzył, że napis ten odnosi się do Jezusa i przez to jest niestosowny. A ja Wam mówię, że ten napis jest zły po dziesięciokroć, bo on wskazuje wprost na to, że ktoś chce by prezydent Duda został zamordowany. I to jest najgłębsza warstwa znaczeniowa tego eventu. A teraz niech tajniacy odnajdą tego, który podsunął tym kobietom pomysł na sprokurowanie tego transparentu.

Sposób w jaki ludzie próbują komunikować się z władzą jest wynikiem prowokacji, albo ma charakter reaktywny. Nie ma w tym żadnej myśli ekspansywnej, nie ma chęci przełamania wrogich narracji, jest tylko tępe cielęctwo. I dotyczy to zarówno tych pań witających Andrzeja Dudę, jak i dziennikarzy. Wszołek na przykład dziś z rana oburzał się, że gazownia nie napisała nic o uniewinnieniu Sumlińskiego. Tak jakby „nasi” napisali cokolwiek o odwołaniu Unsound w Krakowie. Im się zdaje, że jak będą wyłączać z przekazu niektóre informacje to znaczy, że mają wpływ na kształtowanie języka publicystyki politycznej. Co za durnie...

Jeśli idzie o tak zwanych zwykłych ludzi, którzy aspirują do miana inteligencji, to komunikacja polityczna w tej grupie nigdy nie wyjdzie poza memy z seriali „Stawka większa niż życie” i „Czterej pancerni i pies”. Nie ma mowy, bo od tego zależy spójność środowiska i ustalone w nim hierarchie, a to jest dla tych biedaków najważniejsze. Nie triumf, nie połamanie tego pieprzonego orkągłego stołu i semantycznych konsekwencji zeń wynikających, ale dobra zabawa w miłym towarzystwie. Politycy tacy jak Jarosław Kaczyński, chcąc trafić to tak zwanych rzesz, także zaczynają mówić tym językiem. Reakcja jest jednak przewidywalna i nieadekwatna do powagi sytuacji. Mówię więc; dopóki nie zmienimy kodów dostępu do mózgów nie wygramy. To zaś można osiągnąć w kilku etapach. Trzeba zacząć od zbudowania hermetycznej organizacji, która będzie porozumiewać się sobie tylko dostępnym kodem, nieczytelnym dla Reszki i Majewskiego oraz Wszołka, a potem tę strukturę poszerzać. I to właśnie staramy się czynić. Tak nam dopomóż Bóg.

 

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl, do sklepu FOTO MAG, do księgarni Przy Agorze i do księgarni Tarabuk

Przypominam także o jarmarku radia Wnet, który odbywa się w niedzielę w kinie Palladium. Będę tam wraz z książkami, jeśli ktoś jeszcze potrzebuje czegoś przed świętami, zapraszam.

 

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (58)

Inne tematy w dziale Polityka