Kiedy zaczyna się rozmowa o socjalizmie zwykle przywoływana jest któraś z wersji anegdoty opowiadająca, że socjalizm to domena serca, młodzieńczych porywów ducha i w ogóle kto nie był za młodu socjalistą, ten na starość będzie świnią. Jakoś tak to leci, prawda? Dziś już socjalizmu w wersji hard nie ma, bo nie ma też poważnej własności prywatnej. Tak więc socjaliści stracili impet. W większości krajów stoją oni przy władzy i mają za zadanie pilnować, by budżetowe pieniądze trafiły tylko do tych osób, które w sposób poważny i trwały są zaczadzone ideologią socjalistyczną. Czyli także do takich, co powtarzają te głupie anegdoty. Głupie, bo prawdziwy socjalista nie ma serca i mieć go nie może, bywa że nie ma też mózgu. Część jednak socjalistów ma mózg i z mózgu tego korzysta w sposób zbrodniczy.
Pierwszą zasadą socjalizmu jest ekspansja, nie ma socjalizmu bez ekspansji. Drugą jest wewnętrzna dwoistość polegająca na tym, że socjalizm deklaruje chęć poprawienia doli robotnika, a jednocześnie tego robotnika upadla i zubaża. Dlaczego to czyni? Ponieważ do swojej podstawowej misji, którą jest pozbawienie ludzi własności nieruchomej dokłada jeszcze inne misje polityczne. Na przykład: socjalizm rosyjski w wydaniu skrajnym, pragnął by nie było własności prywatnej w Rosji, ale jeszcze do tego ułatwił bankom przejęcie depozytów carskich, złożonych w tychże bankach, a pewnie nie tylko carskich, ale także innych depozytów, które bogaci Rosjanie tam złożyli. Socjaliści, zwani bolszewikami pozabijali właścicieli depozytów. Te zaś – ponieważ nikt się nie zgłosił – przeszły na własność banków, czyli de facto nie wiadomo kogo.
Socjalizm mundurowy Wojciecha Jaruzelskiego był na prostej drodze do tego, by pozbawić ludzi resztek własności, ale do misji tej dołączył jeszcze jedną. Premier Wielkiej Brytanii poprosiła mundurowych socjalistów, by ją wsparli w jej walce z rodzimymi gangami zwanymi związkami zawodowymi. I tak się stało, wnosić więc należy, że brytyjskie gangi okupujące gospodarkę nie były finansowane z Moskwy, bo wtedy towarzysz Jaruzelski nie dałby Małgośce ani wagonu węgla. Musiały być finansowane z USA, z jakichś rozproszonych ośrodków, a to nam z kolei podpowiada, że tymże ośrodkom bardzo zależało, by Wielka Brytania nie odbudowała swojej potęgi. No, ale stało się inaczej. My nie mamy żadnych podstaw niestety, by snuć rozważania jakimi targami to zostało przepchnięte, ale wiadomo, że zostało.
Socjalista, jak powiadam, nie ma serca i socjaliści we własnym, ścisłym gronie nawet się z tym defektem nie kryją. Ich misja – ekspansja obliczona na likwidację własności i oddanie jej w ręce banków, przy jednoczesnym zarezerwowaniu sobie roli pośrednika we wtórnej dystrybucji pieniądza – wyklucza posiadanie serca. Ten moment pośrednictwa jest szalenie ważny i dobrze ilustruje go myśl towarzysza Stalina, który powiedział kiedyś, że w łańcuchu decyzyjnym władzy realnej najważniejszy jest sekretariat. Tam zaś nie może siedzieć zwiewna paniusia w gustownych okularach, ale drab z rewolwerem, zwany pierwszym sekretarzem. Ten surowy wzorzec czasów pionierskich został dziś w złagodzonej formie zaadaptowany dla naszych okoliczności. Mamy banki i rządy, te ostatnie pełnią rolę sekretariatu w KC. I nie myślcie sobie, że nie mogą się one zbuntować. Mogą, pytanie tylko w czyim imieniu wywołają ten bunt i w jakim momencie on wybuchnie. Jeśli bowiem jeszcze raz przyłożymy do naszej obecnej sytuacji surowy bolszewicki wzorzec łatwo zauważymy, że nie ma zgody pomiędzy ciałem de jure posiadającym władzę czyli komitetem centralnym a sekretariatem. Panuje tam równowaga dynamiczna i różne nieboszczyki wywożone w dawnych czasach z Kremla potwierdzają to moje spostrzeżenie.
Żeby zrozumieć socjalizm trzeba odrzucić całą socjalistyczną filozofię, która jest jedynie propagandą socjalizmu i zaciemnia obraz. Jest ona elementem socjalistycznej ekspansji, a jej motorem jak wiecie jest sam diabeł. W socjalistycznej filozofii bowiem nie ma Pana Boga. Usunięcie tego elementu spowodowało, że socjalizm stał się niezwykle atrakcyjny dla ludzi nie posiadających niczego, w tym podstawowych zasad. Coś jednak ci ludzie posiadają, co to takiego? Marzenia i pragnienia rzecz jasna. Socjaliści to przecież marzyciele, każdy to wie. I oni pragną szczęścia ludzkości, czyli szczęścia tych wszystkich, którzy z lenistwa i przyrodzonych ograniczeń nie potrafią poradzić sobie sami ze sobą. I tu dochodzimy do ważnego momentu. Jeśli ktoś raz uwierzy w socjalizm to po nim. Dlatego na przykład wiem, że mimo deklaracji, mój kolega Toyah nie jest prawdziwym socjalistą. On by może chciał, ale nawet nie potrafi sobie wyobrazić co to jest prawdziwy socjalista. On sobie dość dobrze radzi na tym oszukanym rynku jaki nam tu socjaliści urządzili, a działa właściwie bez pomocy. Tak więc socjalizm w jego wydaniu to ściema. No, ale są ludzie, którzy w socjalizm wierzą. A to ma swoje konsekwencje, bo oni zaczynają od razu wierzyć w prawo do wolnego czasu. To jest zgroza, bo co kogo obchodzi kto i kiedy ma wolny czas? Tylko socjalistów, bo oni z miejsca zaczynają ten wolny czas zagospodarowywać i proponować wielbicielom wolnego czasu, który jest nagrodą (obłęd prawda?) jakieś oferty. Na przykład wycieczkę w śmierdzącym autobusie do Barcelony, miasta jeszcze bardziej śmierdzącego niż te autobus. I różne podobne rzeczy. Za tym wszystkim stoją socjaliści i ich organizacje, które wyrywają sobie z rąk te groszaki, co je tam piewcy wolnego czasu wpłacili. Ten podział czasu na trud i maj, że posłużę się znów bolszewicką retoryką jest z punktu widzenia socjalistów szalenie ważny, bo od niego zaczyna się niewolenie ludzi i zabieranie im wszystkiego. Od tego zaczyna się także przepędzanie ich w tę i wewtę, przy jednoczesnym pobieraniu opłat za te biegi. Ten wolny czas ma oczywiście sens ekonomiczny, jeśli spojrzymy na to z punktu widzenia wrogów ludzkości, czyli socjalistów, ale ma też inny – religijny. Jak nie ma Pana Boga to święta kościelne są niepotrzebne. Zostawia się niedziele, które są jakoś tam przez socjalistów zagospodarowywane, a reszta idzie do zsypu. Czas wolny zaś zagospodarowuje się na socjalistyczną modłę. Mniej świąt religijnych to większa wydajność w pracy. Czas wolny zaś to transfer gotówki dla tych co czarterują autokary do Barcelony. Ktoś powie, że nieprawdą jest to co piszę, bo mamy długie weekendy i one są związane ze świętami religijnymi. Na razie tak, na razie je mamy, ale już coś przebąkują, że trzeba je zlikwidować, bo są złe z punktu widzenia ekonomicznego.
Dziś socjalizm nie jest tak opresyjny jak za czasów towarzysza Stalina i innych towarzyszy, albowiem jego rola sprowadza się do kontroli redystrybuowanego pieniądza. I tak będzie jeszcze przez moment. Potem zaś potrząsną sitkiem, zobaczą co komu zostało i zacznie się od nowa. Nie wierzycie? Poczekajcie.
Wróćmy do tej socjalistycznej filozofii. Na śmietnik z nią! Żeby zrozumieć socjalizm, trzeba go pojmować dosłownie, tak jak towarzysz Stalin pojmował proces decyzyjny władzy. Nie ważne co uchwali komitet centralny, ważne co się z tym stanie w sekretariacie. Najpiękniejszy z mojego punktu widzenia opis socjalizmu i jego metod dał Mieczysław Jałowiecki w książce „Na skraju imperium”. Wszyscyśmy to czytali, ale nie zaszkodzi przypomnieć. Jałowiecki został mianowany attache od rolnictwa przy ambasadzie rosyjskiej w Berlinie. Prowadził rozmowy z junkrami, którzy wyraźnie dzielili się na trzy kategorie, prowadził rozmowy z bogatymi chłopami, a także z małorolnymi. Był też na zebraniu socjalistów. I to co nam po tych swoich wyprawach zostawił winno być oprawione w złoto i powieszone na łóżkiem.
Oto junkrzy starej szkoły prowadzą swoje gospodarstwa tak, że mucha nie siada, gdzie tam mucha, nawet komar nie siada, nic w ogóle nie siada. W tych gospodarstwach są ochronki dla dzieci robotników rolnych, szkółki niedzielne, kasy chorych, kasy zapomogowo pożyczkowe i co tam sobie jeszcze możecie wymarzyć. Starzy junkrzy nie mogą utrzymać władzy ani na wsi ani w parlamencie Rzeszy, bo wypychają ich stamtąd nowobogaccy, którzy z gospodarowania na wielkich obszarach rozumieją tyle, że trzeba mieć lokaja w liberii, karetę i popędzać bez przerwy konie. Są to tak zwani drobnomieszczanie, których junkrzy nienawidzą, bo sprzeniewierzają się tradycji rozumianej w sposób głęboki. Ta nowa kasta za to bardzo podoba się bauerom z Prus, bo mają oni zbliżoną mentalność. Bauer niemiecki myśli jak socjalista, chce przejmować gospodarstwa małorolnych, a wieczorami siadać z kufelkiem i wznosić toasty na cześć cesarza. Nie rozumie on niestety, że jest najważniejszym wrogiem socjalistów i w razie ich zwycięstwa jego ziemią i jego krwią będą się oni paść w pierwszej kolejności. Wróćmy jednak do junkrów, nie wymieniłem trzeciego gatunku junkrów, a ten jest przez Jałowieckiego opisany bardzo wyraźnie – chodzi o junkrów, którzy uważają, że ich prawdziwą ojczyzną jest Anglia.
Jeśli idzie o małorolnych to Jałowiecki opisał ich jako marzycieli, którzy chcieliby żyć na wsi, ale nie mogą, bo zły bauer chce przejąć ich mienie, a ich samych wysłać do pracy w fabryce. Oni zaś nienawidzą fabryki i miasta.
Pora na zebranie socjalistów, ono jest opisane w sposób mistrzowski. Tam siedzą ci sami ludzie, którzy wykupują junkierskie i małorolne majątki ubiegając w tym bauerów, tam siedzą drobnomieszczanie z Berlina i Lubeki, a przewodzi im cyniczny osobnik o nachalnie semickim wyglądzie. On właśnie mówi wprost, że misją socjalizmu jest maksymalne zubożenie wsi. Czyli taki podział własności, by nikomu na nic nie starczało. I przez to właśnie, socjaliści będą stopować wszystkie parlamentarne poczytania junkrów, przez to spowodują podpisanie umów z Rosją, by Niemcy zostały zalane tanim rosyjskim zbożem, co natychmiast spowoduje upadek dobrze prosperujących wielkich gospodarstw rolnych.
Przystępujemy teraz do dosłownej interpretacji tego co napisał Jałowiecki. Socjaliści dążą do tego, by na rynku rolnym pozostali tylko małorolni i ci junkrzy, których prawdziwą ojczyzną jest Anglia. Reszta do piachu. Ci pierwsi będą wdzięcznym obiektem eksperymentów socjalistycznych, a także będą dbać, by ludność coś tam jednak jadła, poza zmieloną korą dębu. Ci drudzy zaś będą służyli socjalistom do negocjacji z bankami. Gospodarstwa bauerów zamienione zostaną na kołchozy, a wielkie majątki zabitych i wygnanych junkrów będą służyć socjalistom jako miejsca spotkań na najwyższym szczeblu, albo jako domy wypoczynkowe dla uprzywilejowanych grup klasy robotniczej. Ktoś powie, że w Niemczech do tego nie doszło. Oczywiście, że nie, ale doszło w Rosji i w Polsce i tak to dokładnie wyglądało jak opisałem wyżej.
Teraz pora na działalność socjalistów w Rosji. Jałowiecki był przez jakiś czas przedstawicielem banku ziemskiego z Wilna i objeżdżał majątki ubiegające się o kredyt na rozbudowę gospodarstwa. To jest opis fantastyczny wprost i nie dający się zapomnieć. Misja ta, prócz aspektu finansowego miała także inny, chodziło o to, by wesprzeć tych ziemian, którzy z jakiegoś powodu, przeważnie z niewiedzy, bo nie kończyli stosownych szkół, doprowadzili swój majątek do upadku i zamierzali go sprzedać w całości lub rozparcelować. Jałowiecki miał przekonać tych ludzi, że parcelacja i sprzedaż Rosjanom czy Żydom to grzech ciężki wobec polskiego stanu posiadania na wschodzie i przeważnie przekonywał. Wyjątkiem byli jedynie zrusyfikowani Polacy, którym zależało na szybkim zysku i szpanowaniu potem pieniędzmi w wielkich miastach na wschodzie oraz książę Hieronim Drucki-Lubecki, który chce się na parcelacji wzbogacić i trochę pobalować za granicą. Jest on w warunkach rosyjskich odpowiednikiem tych junkrów, których prawdziwą ojczyzną jest Anglia, oczywiście w wersji o wiele mniej dyskretnej.
Jałowiecki przeciwstawia się tym planom z całą mocą demaskując kartograficzne i geodezyjne oszustwa mające ułatwić parcelację majątków. Wywołuje to wściekłość zainteresowanych i rozmaite szykany. Gdzie są w tych okolicznościach socjaliści, spytacie? Już mówię, oni należą do mafii żydowskich handlujących drewnem z parcelowanych lasów. To co po nich zostaje wygląda jak krajobraz na Marsie. Wykonują oni w sposób zorganizowany i bezczelny tę robotę, która w Niemczech, przez obecność starych junkrów oraz państwa, które działało nie w interesie socjalistów póki co, musiała być ukrywana. Tam zubażanie wsi trzeba było przepchnąć przez parlament, w tutaj dokonywało się ono w praktyce poprzez działalność gangów.
Teraz pora na pointę. Czy można walczyć przeciwko socjalistom i liczyć na dobry skutek. Tak, ale jest to niezwykle trudne i trzeba mieć po swojej stronie Pana Boga. To jednak nie wystarczy. Misja bowiem musi być dwoista i mieć także swój ziemski wymiar. Jeśli ktoś liczy, że będzie skutecznie zwalczał socjalizm przeciwstawiając mu jakieś rachunki ekonomiczne, jakieś wyliczenia, swój własny nędzny interes, albo interes swojej kasty, czy wręcz obcych państw, jak ci junkrzy, których prawdziwą ojczyzną była Anglia, to znaczy, że zwariował. Albo więcej – to znaczy, że jest w zmowie z socjalistami. Nie da się zwalczać socjalizmu bez motywów religijnych i bez wyraźnie sformułowanej misji. Socjalizm bowiem to herezja, najgorsza z możliwych, która odradza się co jakiś czas i do dziś była zawsze skutecznie zwalczana. Świat się jednak zmienił i metody socjalistów też. Wygląda więc na to, że tym razem nie damy rady, bo już nic nam nie zostało. Trzeba jednak próbować, bo inaczej po prostu nie można. Ja wiem na pewno, że socjalizm to herezja, bo właśnie napisałem książkę o heretykach i tak to wychodzi. Nie chce być inaczej. Z każdej interpretacji herezji, czy to pro czy kontra, wygląda uśmiechnięta twarz towarzysza Stalina i innych towarzyszy, którzy rozumieli ten świat dosłownie i wygrywali na tym wszystko posyłając miliony ludzi na śmierć.
Zapraszam na stronęwww.coryllus.pl, do Sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy, a także na kiermasze IPN, gdzie będę sprzedawał swoją nową Baśń i nowy album, odbędą się one 10 i 13 czerwca przy Marszałkowskiej, w dawnym lokalu kawiarni Budapeszt.
I jeszcze informacja o wystawie obrazów Agnieszki Słodkowskiej
Czynna jest ona do 1 lipca w Bibliotece Publicznej im. St. Staszica w Dzielnicy Bielany m.st. Warszawy, ul. Duracza 19, od poniedziałku do piątku w godzinach od 10-20, w soboty od 10-15, a w najbliższą środę (27 maja) z powodu odbywającego się tam szkolenia wystawę można oglądać między 16-19.
Inne tematy w dziale Polityka