coryllus coryllus
4406
BLOG

Święty Wojciech II czyli obrazoburstwo nudnawe

coryllus coryllus Kultura Obserwuj notkę 26

 Przed chwilą obejrzałem fragmenty spektaklu „Golgota picnic”. Nie powiem, spodziewałem się czegoś bardziej strawnego. No i od razu przypomniało mi się to co wczoraj powiedział niejaki Mikołejko tytułujący się profesorem. Otóż rzekł on, że ludzie którym się to nie podoba mogą się modlić przed teatrem, ale nie wolno im blokować wejścia do środka. Jako antidotum na tę głupotę proponuję byśmy się zrzucili na dwa spektakle dla pana Mikołejko i jego rodziny, tylko dla nich i dla nikogo więcej. Żeby siedzieli na widowni i przez te kilka godzin, raz za razem patrzyli jak goły facet kręci sobie loczki na włosach łonowych. Myślę, że po tej kuracji Mikołejko sam popędziłby do najbliższego sklepu z dewocjonaliami po różaniec.

Sądzę, że tak zwana popularność sztuki obrazoburczej to efekt psychozy wywołanej przez media. Promocja jest kluczem do zrozumienia wielu spraw i tutaj, w przypadku „Golgota picnic” bardzo dobrze to widać. Bez nakręcenia medialnej koniunktury pies z kulawą nogą nie chciałby się nad tym zatrzymać. No, ale media zrobiły swoje, a zrobiły to ponieważ reżyser postanowił podreperować swój budżet robiąc sukces na tym co wszyscy, czyli na obrażaniu chrześcijan.

Zastanawia mnie przy tym, że w czasie – jakże powtarzalnych i przewidywalnych eventów – protestują jedynie katolicy. Prawosławni chrześcijanie i protestanci milczą. Może po prostu nie chodzą do teatru, albo tak zwany dyskurs publiczny interesuje ich mniej. Nie wiem i trudno mi to oceniać. Faktem jest, że reakcja katolików na prowokacje oszustów mieniących się artystami, jest zwykle przedstawiana jako triumfujące zło, które przeciwstawia się wolności i swobodzie wypowiedzi. Mechanizm ten działa zawsze i trudno się dziwić manipulatorom, że mają w pogardzie ludzi jako stado i pojedyncze sztuki także. Jeśli ktoś po raz nie wiem który nabiera się na „artystyczną prowokację” nie można mieć dla niego szacunku, nie ma tu więc nic dziwnego. Ludzie jednak nie dają się przekonać, że są oszukiwani, oni wierzą, że to naprawdę, że ten straszliwy spektakl rzeczywiście coś wyraża i że reżyser ma do przekazania jakieś ważkie treści. Otóż w całej historii ludzkości treści ważkich pojawiło się niesłychanie mało, a większość z nich została dobrze ukryta. W jaki sposób? To proste, pod tak zwanymi osobistymi emocjami, osobistymi przemyśleniami i osobistym zaangażowaniem. To są oszustwa, bo sztuka ma dwa przede wszystkim aspekty: propagandowy i finansowy. One się czasem ze sobą splatają, ale nie zawsze. To znaczy pieniądze na sztukę są zawsze, ale nie zawsze ważny jest efekt. On interesuje tylko tych, którzy inwestują w propagandę, normalni przewalacze budżetów próbują tylko ukręcić trochę grosza za pomocą jakichś dziwnych projektów nazywanych sztuką nowoczesną. Nie ma w nich Jezusa, tylko gołe baby, zdefasonowane samochody, albo coś innego. No, ale zastanówmy się dlaczego mechanizm prowokacji działa na ludzi tak silnie? Myślę, że poprzez przemożną chęć uczestniczenia w czymś niezwykłym i ważnym, co w dodatku nie stawia przed odbiorcą żadnych wymagań. Może inspirować w jakiś sposób, ale wymagań nie stawia.

Trudno powiedzieć kiedy narodziło się przekonanie, że artysta jest indywidualistą, który robi to co chce. W każdym razie mnie już o tym na studiach informowano. Jest to kłamstwo, artysta bowiem to wynajęty człowiek, który robi to co mu się zleci. Jeśli jest dobry w ramach zakreślonych przez zleceniodawcę może zrobić naprawdę dużo, naprawdę dobrych rzeczy. Sam jednak z siebie rzadko wykrzesze cokolwiek, a jeśli już to przeważnie coś głupiego, trywialnego, albo prowokacyjnego. Bo mu się będzie wydawało, że tak trzeba. Nie ma artysty bez zlecenia. Musimy o tym pamiętać. No więc kiedy mamy to głupawe przedstawienie, od razu musimy zadać pytanie: kto to zlecił? Nie wiemy, ale z pewnością ktoś, kto już wiele razy zlecał takie projekty. Ten bowiem niczym nie różni się od wcześniejszych. Może tylko tym, że jest bardziej obrzydliwy.

Mechanizm zleceń dotyczy moim zdaniem wszystkich również tej pani, która ostatnio w Poznaniu wykopała dół nożem, wlazła do niego i wyła przez ładnych kilkanaście minut, nie wzbudzając niczyjego zainteresowania. O proszę https://www.facebook.com/STOPKulturalnymCwaniakom Ktoś to z pewnością zlecił i opłacił, najpewniej, jak piszą administratorzy tej strony, naszymi pieniędzmi.

Jeśli ktoś się łudzi, że jest inaczej spieszę z wyjaśnieniem: złudzenie, że artysta jest indywidualistą tworzącym z potrzeby serca powstaje wtedy kiedy system finansowania sztuki ulega modyfikacjom. Kiedy nie ma już prostej relacji pomiędzy mecenasem i malarzem, a zamiast tego powstają fundusze, fundacje, budżety na projekty, czyli mówiąc inaczej kiedy pojawiają się pośrednicy. Im więcej pośredników, tym większe złudzenie, że artysta jest działającym w twórczym szale indywiduum, które przekazuje nam tajemne prawdy wydobyte ze swojej przepastnej duszy. W rzeczywistości jest to oszukany przez wszystkich gamoń, któremu rzucono jakiś ochłap, w zamian za co on ma się rozebrać i wymalować sobie na dupie litery JHS.

Sztuka nieodmiennie łączy się z polityką. Zaryzykowałbym tezę, że im bardziej nowoczesna sztuka im mniej może z niej zrozumieć odbiorca, tym więcej w niej polityki. Tak zwana „czysta forma” zaś to sama polityka i nic więcej. Polityka wobec naszych mózgów, które mają być wyprane ze wszystkiego, co ma jakiś kontekst wspólnotowy i daje nadzieję na porozumienie się z innymi. Na tym polega istota tego rzekomego indywidualizmu. To próba narzucenia nam nowego całkiem, a przy okazji zafałszowanego sposobu widzenia, który – w opinii recenzentów – ma być jeszcze zabawny. Ja się nigdy ani razu nie uśmiechnąłem na żadnym awangardowym przedstawieniu, nigdy nie wzbudzały we mnie radości obrazy abstrakcyjne i w ogóle malarstwo niefiguratywne. I myślę, że nie jestem w tym odosobniony.

No, ale kontynuujmy ten obiecujący wątek polityczny i wyjaśnijmy wreszcie o co chodzi z tym świętym Wojciechem. Otóż okazuje się, że na tle afery taśmowej, na tle tej groteski rodem z przetwórni giczy cielęcych na luksusowe parówki, ktoś próbuje budować mit nowego świętego. Ma nim być Wojciech Jaruzelski, który – o czym niedawno informowały nas portale – nigdy nie pił do nieprzytomności, nigdy nie chodził na dziwki i nie brał udziału w orgiach. I ja myślę, że to jest prawda. Pamiętam jak pokazywali kiedyś jakieś nagrania z ukrytej kamery, w których centralną postacią był Jaruzelski. Wyrażał się bardzo kulturalnie, nigdy nikomu nie uchybił i był bardzo sympatyczny. No to lu...z jednej strony „Golgota picnic”, a z drugiej święty Wojciech II, do tego Bolesław Nieśmiały i inne żarty. I umysły młodzieży mamy zapłodnione na dwa sezony z okładem, a pewnie nie tylko młodzieży, ale także osób starszych, bo któż się oprze takiej uwodzicielskiej i spójnej narracji. Tu Belka gada o tym, że ma belkę zamiast fiuta, a tu dobry, grzeczny kulturalny Wojciech. Nawet nie trzeba się zastanawiać...

A teraz jeszcze ciekawsze porównanie; w czasie emisji filmu o św. Andrzeju Boboli, jeden z występujących tam księży opowiadał o różnych dysfunkcjach świętego, o jego gwałtowności i o tym, że miał skłonność do pijaństwa. No i jeszcze o tym, że nie zdał jakiegoś ważnego egzaminu. Jeśliby któryś z samodzielnych artystów indywidualistów chciał ten temat eksploatować, wszystko ma jak na tacy. Może nawet połączyć Bobolę z Jaruzelskim w jednym spektaklu i z pewnością znajdzie uznanie wśród pismaków.

A żeby atmosfera do tego czasu nie siadła gazownia, żeby się ludzie nie rozbiegli do domów gazownia proponuje coś takiego http://weekend.gazeta.pl/weekend/1,138589,16209217,Co_robi_na_plazy_ksiadz_w_slipkach__bez_koloratki_.html#TRwknd

Gustowne i niedrogie, a przy tym jakże autentyczne. O wiele bardziej niż „Golgota picnic”.

 

Zapraszam wszystkich na stronę www.coryllus.pl Na dole umieszczę, mam nadzieję, że się uda nagranie z mojej pogadanki o św. Andrzeju, którą wygłosiłem w Białymstoku wiosną. Jeszcze tego nie pokazywałem, takie mam wrażenie....

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (26)

Inne tematy w dziale Kultura