coryllus coryllus
3398
BLOG

Sen i jawa, kara i nagroda

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 72

 Usiłowałem się wczoraj dowiedzieć, czy w związku z tym, że Kościół Powszechny ustami papieża już dawno przeprosił za wszystkie krzywdy wyrządzone innowiercom i Żydom, protestanci również zamierzają jakoś wytłumaczyć się ze zrabowania klasztorów, do czego dochodziło w stuleciach XVI, XVII i później. Spotkałem się jednak jedynie z agresją niejakiego antoniusza. Zapytał mnie czy musi przepraszać za to, że żyje. A potem jeszcze pochwalił się, że popiera PiS, ale przestanie jak będę go denerwował. Ponieważ porozumienie oparte na demagogii i kłamstwie nie jest żadnym porozumieniem, pomyślałem, że jednak trochę go podenerwuję, ale on może wtedy przestać popierać PiS. Nie wiem co będzie, ale poczekajmy spokojnie na rozwój wypadków.

Nie chcę tutaj w czambuł potępiać wszelkich kompromisów leżących u podstaw różnych porozumień pomiędzy dużymi grupami ludzi, nawet tych bardzo nadgniłych kompromisów, bo wiadomo, że czasem chodzi po prostu o życie. Tutaj jednak mamy do czynienia z cywilizowanymi ludźmi przecież, którzy znają historię, interesują się nią i dobrze zdają sobie sprawę, że nie byli aniołami. Można więc od nich wymagać pewnej dojrzałości i wzajemności, a nie tylko oskarżeń o pychę. Można? Czy nie można?

Nie wiem sam. Zostawmy to. Opowiem dziś za to o tych rodzajach kompromisów, które są moim zdaniem nie do przyjęcia i o takich projekcjach, które nie są żadnymi projekcjami, ale porównać je można do zgaszenia światła w kinie w czasie filmu „Wejście smoka” kiedy to Bruce Lee ma zamiar rozprawić się z facetem imieniem Bolo, a rzecz rozgrywa się w początku lat osiemdziesiątych.

Byłem nie tak dawno na Tragach Wydawców Katolickich, które są co prawda imprezą komercyjną, ale przecież mają ten przymiotnik w nazwie. Miałem ze sobą książkę zatytułowaną „Nigdy nie oszczędzaj na jasnowidzu” i kilka razy musiałem się tłumaczyć z tego tytułu i wyjaśniać, że ma on wymowę szyderczą i nie jest to propagowanie okultyzmu czy czegoś podobnego. Ludzie przyjmowali te tłumaczenia, ale kręcili jednakowoż głowami. Nie przejmowałem się i nie okazywałem zniecierpliwienia choć przecież zapłaciłem za to stoisko i organizatorzy znali moją ofertę wcześniej. Nie przeszkadzała im książką pod tak dziwnym tytułem. W czasie tych targów rozdawano także ulotki. Między innymi reklamujące jakieś wydawnictwo, które rzeczywiście zajmowało się wyjaśnianiem ludziom czym jest magia. To było dopiero dziwne, ponieważ z mojego doświadczenia wynika, że wyjaśnianie ludziom czym jest ta cała magia prowadzi jedynie do chorobliwego nią zainteresowania. No, ale pal sześć, może inni mają inne doświadczenia i z tego wyjaśniania coś jednak wyszło.

Na targach był również Grzegorz Górny ze swoją książką o człowieku, który nawrócił się z judaizmu na chrześcijaństwo badając Całun Turyński. To fantastyczna wiadomość, zastanawiam się jednak tylko dlaczego książkę o tym musiał napisać akurat Górny, którego zawsze można spotkać w pobliżu imprez typu „Boskie oblicze” dotyczących wizerunku z Manopello i różnych innych tego rodzaju zagadek. Dlaczego nie mógł tego napisać ktoś inny. O książce Lisickiego „Kto zabił Jezusa” już pisałem. Uważam, że to jest gorsze niż magiczne ulotki i niż mój jasnowidz. Wobec istnienia zjawisk takich jak „Święty Graal, święta krew”, publikowanie takich książek i im podobnych uważam, za pomyłkę. Nie za złą wolę, bo wtedy musiałbym podejrzewać Lisickiego o posiadanie jakiejś koncepcji, a nie tylko przemożną chęć reklamowania własnych wydawnictw za pomocą książki o rzekomo zagadkowym tytule. Tego zaś z oczywistych względów zrobić nie mogę. Mamy więc pomyłkę, która nie spełnia przepisanej jej roli, bo cel główny zaistnienia tej pomyłki jest inny niż deklarowany. Wyznacza jednak pewien kierunek, w którym podążają wydawnictwa związane z Kościołem. Chodzi o to, że niechętnie zajmują się one nowożytną historią Kościoła, za to błyskawicznie reagują na produkowana przez wielkich zachodnich wydawców publikacje popularne, które są wymierzone właśnie w Kościół. Nie wprost w doktrynę, ale w dzieje właśnie. I tego właśnie nie rozumiem. Nie rozumiem dlaczego nie można napisać książki o Sacco di Roma. Oczywiście, trzeba by wymienić tych wszystkich, którzy się na tej zbrodni wzbogacili i trzeba by zrewidować głęboką bardzo relację Kościół-Austria, która zdominowała stulecia XIX i XX. Na liście złodziei znalazłyby się nazwiska nie tylko niemieckie, ale także hiszpańskie. No, ale one i tak się tam znajdują, chodzi tylko o to, by pewne rzeczy unaocznić. Minęło przecież 500 lat. Chyba można? Skoro antoniusz nie musi przepraszać, za to że żyje, to opublikowanie takiej książki pewnie nie będzie zbyt groźne. Prawda?

Niechęć do badania i opisywania dziejów Kościoła przez ludzi Kościoła, wynika moim zdaniem – co stwierdzam z przykrością – z poważnych deficytów wiedzy niektórych księży, a także z tego że Kościół zdaje się pogodził się już ze swoją rolą i skupiony jest wyłącznie na misji, czyli na przygotowywaniu ludzkości do zbawienia. Ja jestem zdecydowanie za krótki żeby rozstrzygać te sprawy, ale ciekawi mnie pewna dość dziwna rozbieżność. Nie ma książki o Sacco, nie ma uczciwej książki o herezjach średniowiecznych, poza jakimiś broszurami lub publikacjami zachodnimi, a dwa stoiska przede mną stała ze swoim kramikiem pani, która kierowała czymś co nazywało się Mistrzowska Akademia Miłości. Wiodłem z panią ową spór o to czy drzwi do Arkad powinny być otwarte czy zamknięte. Ja uważałem, że zamknięte, bo stałem bliżej, a ona że otwarte bo było jej duszno. Na dworze, przez trzy dni był okropny ziąb. Do kompromisu dojść w żaden nie mogło. Na stoisku tej Pani i jej sympatycznych koleżanek znajdowały się różne płyty z tytułami takimi jak na przykład: Singiel szuka singielki i podobnymi. Mistrzowska Akademia Miłości zajmowała się bowiem i zajmuje nadal rozwiązywaniem problemów emocjonalnych ludzi, którzy poszukują. Miłości poszukują rzecz jasna. I ja się tu wierzcie mi nie czepiam, a jeśli już czegoś jednak się czepiam to tego, że pani ta miała tam stoisko wynajęte w barterze, a ja za swoje musiałem zapłacić i to niemało. Chciałem tylko zapytać dlaczego tak jest? To ważne pytanie. Dlaczego Górny, Lisicki i Mistrzowska Akademia Miłości, zjawiska tej samej klasy i ciężaru gatunkowego mają zaklepane miejsce na Targach Wydawców Katolickich, a nie ma uczciwej książki o papieżu Innocentym III? Czy księża profesorowie mogliby choć na pół roku porzucić swoje badania nad filozofią Bergsona lub jakiegoś innego mędrca i spróbować odpowiedzieć na moje pytanie w formie jakiegoś grubszego druku zwartego? Książki mówiąc wprost. Bo to zasługuje na książkę. Oczywiście żartuję. Nie oczekuję, żadnej odpowiedzi.

Skoro sen i jawę mamy już omówioną, pora na karę i nagrodę. Mamy oto sąd i posłankę Sawicką. Sąd posłankę uniewinnił, a stało się to po emisji filmu „Układ zamknięty”, który miał zmienić Polskę. O Sawickiej piszą wszyscy i wszyscy są w sposób mniej lub bardziej widowiskowy i fałszywy oburzeni. Co oczywiście niczego nie zmieni, całe bowiem przedstawienie zaaranżowane jest po to, by wyszydzić oburzonych i pokazać im gdzie jest ich miejsce. Prócz sprawy Sawickiej są jednak jeszcze inne widowiskowe procesy. Jest, toczący się od 5 lat, proces Grzegorza Brauna, który jak pamiętamy pobił 5 policjantów we Wrocławiu. Niedawno była kolejna rozprawa. Tą sprawą nie interesują się media i blogerzy. Żaden z poczytnych tygodników nie napisał ani jednego sprawozdania z rozprawy i nie omówił szczegółów tego procesu. Ja nie znam wszystkich przyczyn tego stanu rzeczy, ale pamiętam jak Warzecha powiedział o Braunie „wariat” i to daje nam pewne wyobrażenie o emocjach, które tam kwitną. Myślę także, że jednym z aspektów owej obojętności jest lęk przed konkurencją. Kiedy bowiem „nasze” media zaczęłyby opisywać Brauna, trzeba by go było opisywać częściej, bo on ciągle coś wymyśla, jak to wariat. No, a wtedy jego popularność by wzrosła i mogłoby mu się od niej w głowie poprzewracać. I po co? Komu to potrzebne? Mogło by się też zdarzyć, że jakiś nierozsądny człowiek złożyłby Braunowi jakąś dobrą propozycję, na przykład propozycję realizacji filmu. Jego popularność jeszcze by wzrosła, a wtedy mogłoby się okazać, że to on jest bohaterem kolejnych Targów Wydawców Katolickich, a nie Lisicki z Górnym. A przecież już był raz i wystarczy. Lepiej więc milczeć i patrzeć na Sawicką. Tam przynajmniej coś się dzieje. Może Sawicka się rozpłacze, a może coś powie głupiego i będzie można to omawiać na dwóch kolumnach bez zdjęć. Braun niech sobie radzi sam. Niech pokaże na co go stać. W końcu zawsze strugał chojraka.

 

W zeszłą sobotę nagraliśmy z Grzegorzem Branem spory materiał dotyczący III tomu Baśni jak niedźwiedź. Jeśli ktoś ma ochotę go wysłuchać, proszę bardzo, oto link. http://www.pch24.pl/grzegorz-braun-i-gabriel-maciejewski-o-ksiazkach-z-cyklu--basn-jak-niedzwiedz--,14338,i.html

 

Zapraszam oczywiście na stronę www.coryllus.pl, do księgarni multibook.pl, do sklepu FOTO MAG przy metrze Stokłosy oraz do księgarni Tarabuk w Warszawie przy Browarnej 6.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (72)

Inne tematy w dziale Polityka