coryllus coryllus
2904
BLOG

Instytut wolności poluje na Jareckiego. Zapisy do nagonki...

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 46

 Przyjmowane są na blogu oznaczonym nickiem Brockleysid (albo jakoś podobnie). Wczoraj wyobraźcie sobie, Jarecki, nasz Jarecki, który od dłuższego już czasu zalicza się do kategorii blogerów zwiniętych wpisał u tego całego brockley sid komentarz. Jak cały Jarecki, ten komentarz też był zwinięty, a dotyczył Sowińca. Mniejsza o treść, ale nagle okazało się, że zwinięty komentarz Jareckiego, został z bloga usunięty. Ponieważ ja miałem wczoraj małą scysyjkę z tym całym brokjel sydem, a wpis pod którym zwinięty Jarecki wpisał swój usunięty komentarz dotyczył mnie, postanowiłem zabrać głos. Będzie to oczywiście głos poważny i dotyczący debaty o mediach. Otóż chodzi o to, że administracja salonu, w oczywisty sposób, poprzez Igora Janke powiązana z tym całym instytutem wolności, promuje dyskusję o mediach. Ta dyskusja podobnie jak teksty umieszczane na pudle jest emanacją złych chęci, złych ludzi. Każdy normalny człowiek to czuje i omija te sprawy z daleka, lub je mniej albo bardziej sensownie krytykuje. No, ale instytutowi powolności zależy na debacie, zależy mu, żeby Robert Kwiatkowski i Juliusz Braun byli zadowoleni, żeby widzieli jak ten naród na nich patrzy, jak się interesuje tą telewizją, jaki jest nierozgarnięty i jak im nie dorasta do pięt. Żeby to wszystko przeprowadzić potrzebni są ludzie tacy jak frisco kid, to jest chciałem powiedzieć, bromber sid. Oni piszą teksty o takim nasyceniu pretensjonalności, że gdyby pokazać je, nawet bez czytania, Elżbiecie Zapendowskiej, natychmiast dostałaby orgazmu. To są tak zwane zrównoważone opinie. Ja myślę, że jest gdzieś miejsce, w którym hoduje się twórców zrównoważonych opinii. Normalnie jak brojlery albo prosiaki na farmie. I stamtąd właśnie przyszli do nas ludzie tacy, jak brojler szmyt oraz Dariusz Rosiak. Ja ten nick zestawiam celowo z tym nazwiskiem, bo brunner zdradził wczoraj swoim czytelnikom, że ceni Rosiaka za rzetelność, albo za jakąś inną bzdurę, już nie pamiętam.

No więc w ramach działań na rzecz powolności instytut powołany do szerzenia tejże, zwraca się z prośbą do powolnych sobie blogerów, by coś tam napisali na temat debaty. I oni piszą. Ja się oczywiście w tej sprawie odzywam i tu się okazuje, że jestem wrogiem najgorszym i zasługującym wyłącznie na pogardę. Ponieważ prowadzę swój blog w sposób, który nie jest akceptowany przez wielu ludzi, ale też prowadzę go tak, że tę akceptację wymuszam, ludzie tacy, jak incy wincy spider sid, nie mają innego wyjścia, jak tylko okazywać pogardę. I to jest systemowe, bo wczorajszy wieczór dowiódł, że z wyjątkiem kilku blogerów z prawdziwego zdarzenia, cały salon to administracja, organizacje pozarządowe i politycy. I tak już zostanie, bo chodzi o to, że są dwa rodzaje wolności: zwykła i prawdziwa. I my teraz znajdujemy się na etapie przechodzenia od wolności zwykłej do prawdziwej. Prowadzić nas do tych nowych lądów będą ludzie tacy jak bim bum bolo sid i jego koledzy. Chodzi o to, by ludzie tacy jak oni stanowili wygodne tło dla głębokich przemyśleń i analiz produkowanych tu przez etatowych zbawiaczy świata. I o to także chodzi, żeby nikt się nie stresował. No, bo jakiż stres może przeżyć Rosiak po przeczytaniu teksu uraburosa sida? On się może uśmiechnąć i pomyśleć, że oto nadeszło spełnienie, ludzie składają mu hołdy. Nie dość, że ma zagwarantowane iż stoi po właściwej stronie, to jeszcze dym kadzidła na niego leci. Żyć nie umierać.

A gdzie się podziali prawdziwi blogerzy, spyta ktoś? Oni są na portalu plwolności.pl, tam się skryli i tam tworzyć będą nową jakość, tam pracować na niwach, żeby swoimi ciężkimi od potu i krwi piórami wykarczować kolejną polanę na którą wejść będą mogły instytucje pozarządowe, Migalski, Kwiatkowski, a może nawet sam Aleksander Kwiaśniewski. Któż to może wiedzieć?

Ponieważ człowiek administrujący polską telewizją, nazwiskiem, nomen omen Dworak, zapowiedział wprowadzenie nowego podatku od propagandy, jasne jest, że większość przytomnych ludzi wyrzuci telewizory przez okna. Jakoś więc trzeba będzie do ich głów trafiać, bo nie można pozostawić ich tak bez nadzoru. I do tego właśnie potrzebna będzie zreformowana blogosfera, w której zapanuje wreszcie wolność, ale ta prawdziwa, nie oszukana. Nie wolność wulgarna, brutalna i chamska. Inna, delikatna, subtelna, zaznajomiona ze sztuką i kulturą, wolność, której najświetniejszym reprezentantem będzie wyznawca Rosiaka, o nicku, który niestety uszedł już z mej pamięci.

Wczoraj nasz kolega Ian Thomas poinformował mnie, że do niedawna istniało na wyspach Pacyfiku coś takiego jak kult cargo. Oto pod koniec XIX i w pierwszej połowie XX wieku mieszkańcy wysp na Oceanie Spokojnym doszli do wniosku, że najpierw statki, a potem samoloty, które przywożą na ich wyspę różne dobra, takie jak mleko w puszce, kawę, cukierki i imbirowe piwo, to wysłannicy bogów. Kręcący się zaś wokół tego wszystkiego biali to obsługa, która nie chce zdradzić tajemnic dotyczących dystrybucji tych fantastycznych dóbr. Mają skurczybyki kontakty z siłami nadprzyrodzonymi, a nie chcą się z nimi podzielić. Wpadli więc mieszkańcy wysp na pomysł taki: jakby zbudować samodzielnie lotniska i przystanie dla statków, to bogowie zobaczą to z nieba i przyślą samoloty z imbirowym piwem i innymi dobrami. No i tak zrobili. Budowali i budowali i budowali, ale nic nie przyleciało. Narazili się tylko na drwiny i śmiech. No i przyczynili się do tego, że powstało kilka katedr uniwersyteckich zajmujących się badaniem ich zachować, pary profesorów zrobiło tak zwane kariery, paru doktorantów się obroniło, kilku dziennikarzy napisało książki o tym dziwnym zjawisku i tyle. Naprawdę bowiem, o czym ci ludzie nie mieli pojęcia, to nie bogowie robią imbirowe piwo i masło orzechowe i nie oni przysyłają te samoloty, tylko ci faceci w kombinezonach i czapkach pilotkach, co się koło tego kręcą. To oni są bogami. Ale żeby to odkryć, trzeba mieć tak zwaną szerszą perspektywę.

I oto moi drodzy kult cargo powraca. Jego nowym papieżem jest Igor Janke, a arcykapłanami Rosiak i kilku innych. Inauguracja w czwartek w instytucie powolności. Śpieszcie się, bo zabraknie dla was czekolady i imbirowego piwa. A kiedy nadleci kolejny transport, nie wiadomo.

 

Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do księgarni www.multibook.pl, http://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/ do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, do księgarni Wolne Słowo W Lublinie przy ul. 3 maja, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, W księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 w Warszawie, oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (46)

Inne tematy w dziale Polityka