Nasz gospodarz, pan Igor Janke, już drugi raz wzywa blogerów by wzięli udział w organizowanej przez Instytut Wolności debacie o mediach. Trzeba się gdzieś zapisać i w czwartek wieczorem przyjść w oznaczone miejsce, pokazać pieczątkę na ręce i wtedy wpuszczą. No i będzie można posłuchać co panowie Kwiatkowski, Godlewski, Mistewicz i Janke mają do powiedzenia w kwestii mediów publicznych i co zamierzają z nimi zrobić.
Mnie się już proszę Państwa nawet nie chce z tego szydzić. Uważam bowiem, że wszystko zmierza ku temu, by rozproszyć blogosferę, a konkretnie blogosferę salonu24. W najlepszym razie by ją zastąpić czymś innym i kimś innym. To się już odbywa na naszych oczach, ale w wymiarze niezbyt chyba zadowalającym tych co kręcą wajchą. Mogę to ocenić po sobie. Mój tekst, nawet jeśli jest głęboko schowany generuje klikalność na poziomie 2 tysięcy odsłon. Tekst Kowala musiałby mieć chyba w tytule słowo „dupa”, żeby osiągnąć taki wynik. I to przy założeniu, że przez dwa dni wisiałby na samej górze pudła. Tak więc od dawna już wiadomo, że to co jest w salonie24 na pudle to badziew i ustawka, a treści ludzie szukają gdzie indziej. Ja oczywiście – nadmieniam po raz kolejny – z pokorą przyjmę wszystkie zarzuty dotyczące mojego ego i zarozumiałości i innych tego rodzaju ciekawych kwestii, po czym, jak już to przyjmę z pokorą, powywalam autorów tych komentarzy za drzwi. Taka jest polityka na tym blogu i to się nie zmieni.
Po co oni chcą debatować o tych mediach? Otóż czynią to po pali im się tyłek i niedługo okaże się iż są niepotrzebni. Muszą więc na szybko znaleźć sobie jakiś powód do istnienia. Poważny powód, bo niepoważne nie wchodzą w grę. Media publiczne zostały oddane w pacht Zjednoczonym Przedsiębiorstwom Rozrywkowym, gdzie rządzą jakieś kobiety z brodą, człowieki-słonie i Harry Houdini przebrany za Palikota. Z tego są zyski i to jest plan, którego celem jest wychowanie leminga. I nasi drodzy debaciarze od mediów uczestniczą w tym procederze biernie i czynnie od wielu już lat. Prawdopodobnie dlatego, że wydawało im się i wydaje nadal iż można wychować głupka, a potem przemawiać do niego mądrze i on będzie słuchał. Otóż nie. Głupek nie będzie słuchał. On będzie pogwizydwał i gmerał sobie przy tym w rozporku, spoglądając na przechodzące dziewczyny. Oni w to nie wierzyli, ale kiedy się z tym głupkiem zetknęli groza wlała im się do serc i zaczęli się gwałtownie rozglądać dookoła w poszukiwaniu sensu. I zauważyli wtedy, że jacyś dobrzy ludzie założyli sobie blogi w Internecie i piszą tam coś, co generuje wielką klikalność, oglądalność i zjednuje im sympatię. Postanowili tym ludziom pomóc i tak powstała blogosfera zorganizowana, czyli to co mamy tu w salonie, w niezależnej i jeszcze w kilku miejscach. Początkowo było fajnie, bo okazało się, że Internet pełen jest dobrych autorów, którzy piszą ciekawiej niż dziennikarze. Tych ostatnich to oszołomiło i nie mogli się z tego długo otrząsnąć. Pozwolili więc na spektakularny rozwój kilku „karier” blogerskich, kiedy jednak do sieci wkroczyła polityka, ludzie ci zostali wypchnięci, zamilczani lub po prostu zwinięci w ramach procesów reedukacyjnych. Ich miejsce zajęli politycy i zawodowi dziennikarze, których w międzyczasie powywalano z pracy.
Poczynaniom „zawodowców” wobec „amatorów” towarzyszyła zawsze bezwzględność i skrajna pogarda dla tak dla nich samych jak i czytelnika. Teraz jednak sprawa jest poważniejsza. Oto zapraszają nas do debaty z ludźmi, którzy rozłożyli media publiczne i odebrali im wiarygodność, z ludźmi takimi jak Kwiatkowski. Igor Janke zaś przychodzi do nas i mówi, że trzeba coś zrobić, a bez takich jak Kwiatkowski się nie da. Ja to odbieram jako groźbę. Po prostu. Ja to odbieram jako zapowiedź likwidacji ostatnich obszarów wolności słowa, które nie zostały jeszcze załgane i oszukane przez głąbów poprzebieranych za polityków. Pan Janke ma dla nas następującą propozycję: albo będziemy debatować i udawać durniów, nie rozumiejących o co chodzi i damy tym samym Kwiatkowskiemu i innym pretekst do istnienia, nadamy ich życiu sens, albo oni wejdą tu i będą zarządzać blogosferą w sieci na swój sposób. Tak czy inaczej odzyskają sens życia. Do mediów prawdopodobnie już nie wrócą, bo tam już inne klany trzymają ręce na pieniądzach. Media publiczne już dawno przestały być publiczne, teraz zaś czas na likwidację tego, co ludzie w naturalnym odruchu stworzyli sami – wolnej debaty, poza kontrolą moderatorów systemu. Bo jest za dobrze, za ciekawie, za fajnie. A ich tam nie ma. Nikt nie chce debatować z Mistewiczem, Kwiatkowskim, a nawet z Igorem Janke. A jeśli już ktoś to czyni, to jest dla wszystkich jasne, że dyskusja ta jest na nic, a jej charakter jest sfingowany. Można jeszcze oczywiście ratować się jakoś nadając debacie charakter rozrywkowy, ale co to za rozrywka bez kobiety z brodą?
Jeśli pójdziecie na tę debatę przegracie. Dlatego wzywam wszystkich kolegów blogerów i komentatorów, by nie iść tam i nie debatować z ludźmi, którzy są osobiście odpowiedzialni za rozkład mediów, a teraz chcą z nami, blogerami rozmawiać o ich naprawie. To jest hucpa. Już niech lepiej Mistewicz zatańczy fokstrota, a Kwiatkowski z tym drugim tango, będzie przynajmniej na co popatrzeć. Igor Janke może w tym czasie wybijać rytm kastanietami i lewym obcasem, jak nie przymierzając jakiś Jirzi Korn w czeskiej telewizji.
Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do księgarni www.multibook.pl, http://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/ do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, do księgarni Wolne Słowo W Lublinie przy ul. 3 maja, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.
Inne tematy w dziale Polityka