coryllus coryllus
4004
BLOG

Polityka dla idiotów

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 72

 Od dawna toczymy z Toyahem spór o tak zwanych „naszych”. Ja się upieram, że to spryciarze i cwaniacy, a on, że to niestety ludzie po prostu głupi, a w dodatku pyszni. Ta ostatnia cecha powoduje, że nie mają oni ani krzty szacunku dla czytelnika i prezentując mu te, tak zwane, przemyślenia, uważają je za skończoną doskonałość i prawdę objawioną.

Dzień wczorajszy przyniósł nam odpowiedź na tę dręczącą kwestię. Toyah ma rację. Można się o tym przekonać wchodząc do Empiku. Od wczoraj leży tam książka Ziemkiewicza pod tytułem „Uważałem Że”, a obok (tak twierdzi Toyah) książka Lisickiego pod tytułem „Uważam Rze”. Kiedy to usłyszałem od razu przypomniała mi się scena z prozy Edwarda Redlińskiego, kiedy to dwóch wioskowych przygłupów leży pod wierzbą nad strumieniem i porównują genitalia. „Uważam, że” przypomnienie tego obrazka z tym miejscu jest bardzo celne.

Najważniejszą cechą „naszych” jest bezwład. Nie tylko bezwład intelektualny, ale także fizyczny. Oni się po prostu przelewają z jednego spotykania na drugie i tam opowiadają o tym co też zaraz napiszą kiedy tylko im się zachce. No i piszą. Ziemkiewicz, na przykład, pisze teraz książkę pod tytułem „Jakie piękne samobójstwo”, która ma traktować o tym jak to zła sanacja wpędziła w wojnę naród polski gubiąc go w ten sposób. A przecież można się było dogadać z Niemcami. Ja jestem ciekaw z kim jeszcze prócz Niemców dogadać się jest w stanie Ziemkiewicz, żeby uniknąć kolejnej katastrofy dziejowej. Przykład powyższy to jest właśnie ów intelektualny bezwład, o którym piszę. Jeśli przez całe lata pisało się i mówiło w Polsce o bohaterstwie i poświęceniu i nie było z tego żadnego sukcesu, leżące pod wierzbą głupki, kiedy już porzucą swoje ulubione zajęcie, rozpoczynają pieśń nową – jej rytm jest ten sam co w pieśni poprzedniej, ale wystukuje się go od tyłu. Jeśli coś kiedyś zrobiliśmy i to się nie udało, teraz musimy uczynić całkiem na odwrót i wtedy będzie dobrze. To jest krótki kurs politykierstwa w wykonaniu „naszych”. I niech mi nikt nie mówi, że nie można nic pisać o książce kiedy się jej nie przeczytało, albo wręcz kiedy jej jeszcze autor nie napisał. Oczywiście, że można, ponieważ ilość wypowiedzi publicznych tego autora na temat, który będzie wiodący w tej książce, jest tak duża, że nie musimy nawet zgadywać co tam się znajdzie. W Empikach będzie więc Ziemkiewicz ze swoim „Pięknym samobójstwem” „Uważałem że” i „Nowoczesnym endekiem”, obok Lisicki z „Uważam Rze”, dalej Zychowicz z tą książką o Hitlerze i Rosiak ze swoimi kawałkami o księżach, Żydach i snowbordach w weekend.

Proszę Państwa, my nigdy nie wyjdziemy z tego dołka, w który nas się wpycha jeśli będziemy prowadzić dyskusje na tym poziomie. Problem „bić się czy nie bić” jest problemem idioty. Rozmawiając na ten temat degradujemy się jako ludzie i stajemy się popychadłem jako państwo. Roztrząsamy podsunięte nam przez kogoś kwestię, a najważniejsze emocje jakie nam towarzyszą przez całe życie to emocje związane z cierpieniem i porażką. I zapewniam państwa, że nie zmieni tego żaden nowy sojusz, czy to z Niemcami, czy z kim innym.

Ktoś może w tym miejscu zauważyć, że owa zapowiedziana przez Ziemkiewicza książka to jest dowód na to, że w sporze Toyah-Coryllus to jednak ja miałem rację. Wszyscy widzimy, że idzie nowe i pod to „nowe” usiłuje się ustawić ulubiony autor całej prawicy. Może tak, a może nie. Ja sądzę, że to jednak Toyah ma rację, a pracownicy Empiku jutro, najdalej pojutrze, zgarną szuflami te książki z witryn i powiozą je na taczkach w nieznane.

Problemem Polski i Polaków jest postawa pasywna, życie wsobne, a ulubionym zajęciem hodowanie kompleksów i tuczenie strachu. Wczoraj w GP ukazał się idiotyczny wprost artykuł o wojnie z Rosją, która wybuchnie prawie na pewno. To jest ten sam zwód, który stosuje Ziemkiewicz w swojej książce, ale z odwróconym wektorem. Rosja nas może zaatakować, w związku z czym popatrzmy na mapkę jak to będzie wyglądać. Jak nas rozniosą w puch, jak zniszczą, jak podzielą, jak będziemy zabijani i dręczeni na sto sposobów. Ach jakież to przyjemne ilu ludzi się tym nasładza...A jeśli ktoś nie lubi masochizmu, zawsze może zawrzeć sojusz z Niemcami jak radzi Ziemkiewicz i oni na pewno go obronią. Postawią tylko jeden warunek – nie wolno mówić po polsku ani w pracy ani w domu. Można mówić gwarą, na przykład mazurską, czy kurpiowską, ale po polsku nie.

Tak się proszę państwa zaznacza i polaryzuje misja różnych „naszych” środowisk. Oceniam to jako odczłowieczanie czytelnika i czynienie z niego bydła. Najgorsze zaś jest to, że ludzie to łykają i leżą w nocy patrząc w gwiazdy i rozmyślając o swoim przyszłym życiu w syberyjskiej głuszy i bohaterskich czynach, których tam dokonają, a o których wcześniej czytali w książkach. Starym babom śnią się gwałty dokonywane na nich przez żołnierzy, a durnowatym młodzieńcom, partyzantka. Śni im się wszystko z wyjątkiem jednej rzeczy – z wyjątkiem zwycięstwa. Każdy bowiem kto Polakom zaproponuje sukces, jakikolwiek, choćby najmniejszy potraktowany zostanie jak oszust i zdrajca. Odbiera im bowiem to co najcenniejsze dla każdego lenia – marzenie o poświęceniu. Odbiera im kluczową rzecz dla ich egzystencji – imaginacyjne przywództwo w polityce, którą sobie wymarzyli czytając książki i gazety produkowane przez naszych. Jeśli zaś już się zdarzy, że Polak patriota się z tego obłędu wybije od razu wpada w patologię. Z miejsca po prostu. I to jest tak jak z tym bohaterstwem – jeśli nie każą się bić, zacznijmy kolaborować, no bo co w końcu, kurcze blade...coś trzeba robić. Jeśli odbiorą nam marzenia o tym jak jedziemy bydlęcym wagonem na Sybir, zacznijmy budować piramidę finansową, bo to jest przynajmniej jakiś zysk. A Polak, panie tego, potrafi. Pomiędzy obłąkanym marzeniem a parszywą realnością zieje przepaść. W tej dziurze powinna się znaleźć doktryna państwa, wychowanie dzieci, Kościół, strzelnica, dorobek kulturalny nie polegający na tym, że jakaś karlica wyśpiewuje kuplety o kutasach, a także jakiś rodzaj ekspansji. To jest szalenie ważne, bo wszystko o czym do tej pory napisałem na jedną charakterystyczną cechę – jest przeznaczone na rynek wewnętrzny. I tu już nie chodzi o to, że Polacy nie konkurują z nikim w żadnej dziedzinie, tu chodzi o to, że my się nawet nie staramy. Nikomu to nawet do głowy nie przyjdzie. Czy Ziemkiewicz zamiast zastanawiać się na tym komu by się tu podłożyć w czasie następnej wojny, że mógłby napisać książkę, która zyskałaby popularność gdzieś poza Polską? Nie sądzę. Dla niego bowiem szczyt szczytów i sukces największy, to wieczorek w Empiku.

To jest pożeranie własnego ogona i stopniowe unieważnianie wszystkich treści, do których można dopisać przymiotnik „polskie”. I to będzie trwało, a zakończy się niestety bardzo źle. To znaczy ogólnokrajową debatą pod auspicjami fundacji Adenauera o gwarach i dialektach tworzących niegdyś pewien twór, który niesłusznie i na wyrost nazywano językiem polskim.

 

Wszystkich oczywiście zapraszam na stronę www.coryllus.pl oraz do księgarni www.multibook.pl, http://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/ do księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, do księgarni Wolne Słowo W Lublinie przy ul. 3 maja, do księgarni „Ukryte miasto” w Warszawie przy Noakowskiego 16, oraz do sklepu FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie.  

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (72)

Inne tematy w dziale Polityka