Zajrzałem wczoraj na stronę czegoś co się nazywa szkoła liderów. Od razu zorientowałem się, że nie jest to szkoła liderów tylko szkoła kapusiów, a kiedy dociekać począłem skąd w ogóle taka idea w naszym kraju, by kształcić jakichś liderów dowiedziałem się rzeczy następujących:
Profesor Zbigniew Pełczyński zawsze wyprzedzał swój czas. Piętnaście lat temu otworzył Oksford dla polskich naukowców, w roku 1987 przekonał filantropa George'a Sorosa, by założył w Polsce Fundację Batorego, w roku 1994 stworzył Szkołę Młodych Liderów Społecznych i Politycznych.
Po przeczytaniu powyższego poczułem się tak jak wtedy, kiedy przeczytałem, że Marcin Luter namówił Albrechta Hohenzollerna na zmianę wyznania. Soros, który zdecydował o tym, że produkcja przemysłowa zostanie przesunięta z Europy Wschodniej do Chin, nie potrzebował inspiracji Pełczyńskiego, by założyć w Polsce Fundację Batorego. On go mógł co najwyżej wynająć.
Moja żona zajrzała wczoraj na strony internetowe gazet wydawanych przez Grzegorza Hajdarowicza. Jak gdyby nigdy nic publikuje tam swoje teksty niepokorny dziennikarz Ziemkiewicz Rafał http://www.rp.pl/artykul/61991,976550-Dzwiganie-zywiolu.html , a obok jego kawałków znajdują się także te, które napisał Dawid Wildstein http://www.rp.pl/artykul/61991,976514-Hamulec-zmian.html , syn Bronisława Wildsteina. No więc jak to jest? Bronisław trzaska drzwiami, bo nie chce mieć nic wspólnego z Hajdarowiczem, a jego syn Dawid, który niedawno wywołał polemikę z endeckimi tezami Ziemkiewicza, pisuje tam w najlepsze? Rozumiem Terlikowskiego, który przynajmniej nie deklarował, że jest tak bardzo niepokorny jak Ziemkiewicz. http://www.rp.pl/artykul/9157,976256-Knebel-na-poglady.html
Kiedy tydzień temu pisałem tu coś podobnego, a następnie opublikowałem to również w niezalezna.pl Józef Darski zaczął mi tłumaczyć, że brakuje mi profesjonalizmu. Wtedy chodziło o teksty niepokornego dziennikarza nazwiskiem Semka i Darski kazał mi udowadniać, że Semka teksty te napisał rzeczywiście niedawno, a nie miesiąc wcześniej, że są one świeże, a nie stare i nie zostały po prostu przez podłą redakcję wykorzystane bez wiedzy szlachetnego Semki. Ponieważ ja mam za sobą pewną praktykę redakcyjną i wiem jak się planuje numer w dzienniku, tygodniku i miesięczniku, powiedziałem Darskiemu co myślę o jego pomysłach, ale wierzcie mi, że nie przekroczyłem tak ważnych dla „naszych” dziennikarzy granic dobrego smaku.
Ponieważ zwykłem wszystkie wydarzenia i przypadki tłumaczyć w sposób praktyczny, wniosek z powyższych spostrzeżeń wyciągam następujący: głównym wrogiem „naszych” są bracia Karnowscy. To jest przyznam zdumiewające i świadczyć może tylko o jednym: może i gazeta Karnowskich jest wydawana na słabszym papierze, może nie ma tak fajnej okładki, ale na pewno ma stabilniejszy budżet. Co prawda niepokorny Mazurek także pisze u Hajdarowicza udając jednocześnie, że go tam nie ma, ale to jest bardzo szczególny przypadek i nie sądzę, by ktokolwiek się Mazurkiem przejmował. Gdyby Karnowscy nie mieli lepszych gwarancji, gdyby nie mieli tego swojego portalu pewnie próbowaliby się ratować „wielkimi nazwiskami”. A oni mają tylko Zarembę i młodego Żaryna. No i Jachowicza jeszcze. Reszta to jakieś Pyzy ze skwarkami podawane pod celą.
„Nasi” rozpoczynają więc już dziś akcję ratunkową, demaskując jednocześnie słabość tygodnika Lisickiego. Jeść niestety trzeba, a tekstów publikowanych w „Rzeczpospolitej” ukryć się nie da. Jak mnie objaśnił tydzień temu Darski Semka potrzebuje bowiem dziennie tyle ile on sam na miesiąc. To taki żart – mówię, gdyby ktoś nie zrozumiał.
Teraz przykład trzeci, salonowy. Dokładnie pamiętam czasy, kiedy autorzy tacy jak Marcin Kacprzak i Cezary Krysztopa byli zwolennikami PO, pamiętam jak Czarek napisał tekst o tym, że to właściwie dobre, że Deutsche Bahne przejmą PKP, bo będzie wreszcie porządek i pociągi nie będą się spóźniać. Pamiętam jak obaj szydzili ze mnie i z Toyaha i jak później zaczęli tego Toyaha kokietować. Po to oczywiście, by przejść na stronę „naszych” i stać się najbardziej szlachetną, prawicową, patriotyczną prawicą. Jeśli ktoś uważnie obserwuje ewolucję blogera Monety zauważy tę samą tendencję. Moneta przygotowuje się do konwersji. Takie dostał polecenie. Będzie największą nadzieją białych, podporą prawicy. Będzie tak bardzo nasz, że go nie odróżnicie od Semki. Zaczął od kondolencji na cmentarzach, które administracja umieszczała na samej górze pudła. Teraz pisze o pielgrzymkach i modlitwach w intencji trzeźwości. Bo się nawrócił. Naprawdę. Na prawicy znowu przybyło, jeszcze jeden, góra dwóch i zwycięstwo będzie nasze. Zobaczycie. To są właśnie prawdziwi liderzy. Tacy z życia. I na pewno nie kończyli szkół zakładanych przez Sorosa.
Wszystkich zapraszam na stronę www.coryllus.pl Trochę nam się przesunęła wysyłka Jasnowidza, bo drukarnia przyśle nakład dopiero w poniedziałek. Tak więc do poniedziałku sprzedajemy go za 20 złotych plus koszta wysyłki. Myślę, że w lutym wznowimy „Dzieci peerelu”, bo hurtownie się dopominają o tę książkę. Tak jak myślałem na początku: Dzieci i Jasnowidz to książki na rynek, a nie do sieci. Sprzedają się jednak wolniej niż Baśń, bo nie mają promocji, ale powoli, powoli będziemy to zmieniać.
Inne tematy w dziale Polityka