coryllus coryllus
3627
BLOG

Terlikowski to św. Paweł a Gargas to Matka Boża?

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 48

 Dawno temu w miesięczniku „Fantastyka” opublikowano opowiadanie, które o ile dobrze pamiętam nosiło tytuł „Armagedon”. Chodziło o to, że u końca czasów szykuje się walna rozprawa pomiędzy siłami dobra i zła. Ludzie mają walczyć z demonami, tak to zaplanował autor opowiadania, a potem ci, którzy zginęli mają być wskrzeszeni przez Chrystusa i razem z nim iść do nieba. Ludzie jednak postanowili się ubezpieczyć na tak zwany wszelki wypadek, albowiem nie pamiętali już czasów, kiedy nie towarzyszyły im towarzystwa reasekuracyjne. No i zamiast wystąpić w tej bitwie sami, skonstruowali przemyślne roboty, które miały się z diabłami rozprawić. I one, z wielkim co prawda trudem, ale się rozprawiły. Ileż łatwiej będzie teraz Jezusowi wziąć nas do raju – pomyśleli ludzie w swoich kabinach sterowniczych na wielkich statkach. I czekali. No i Jezus przyszedł i chodził po polu bitwy pod miejscowością Armagedon i wskrzeszał. Nie ludzi jednak, bo ci z baranimi oczami tylko się jego działalności przyglądali, ale te biedne zdefektowane przez demony roboty. I one, już ożywione i szczęśliwe, wędrowały do raju.

Tak to sobie wszystko sprytnie wymyślił autor tego opowiadania, a ja po przeczytaniu wczorajszego tekstu Terlikowskiego, a potem komentarzy pod nim, po przeczytaniu tego co dziś napisała Janina Jankowska, jestem pewien, że Terlikowski dowiedział się poprzez księdza Sowę z którym jest na „ty”, że Jezus ma plan wskrzeszania robotów i postanowił się niepostrzeżenie pomiędzy nie wmieszać. Nikt się nie pokapował, jak to mawialiśmy w przedszkolu i Terlikowski wymaszerował wraz z kompanią robotów na pole pod miejscowością Agmagedon i trzeba trafu, że spotkał tam Owsiaka. Pif-paf i już po Terlikowskim. Leży, bebechy na wierzchu, przewraca oczami. I czeka spokojnie, aż przyjdzie Jezus i go wskrzesi, aż mu te flaki do środka wepchnie i wszystko będzie znowu git, jak dawniej, a Monika Olejnik przyśle na jego konto honorarium za występ. Nic takiego się jednak nie dzieje. Ki diabeł? I nagle zamiast Jezusa pojawia się Janina Jankowska i woła: wygrał, wygrał, widzieliście? Zwyciężył! Potem zapalają się lampy, zza dekoracji wychodzi reżyser i mówi, że trzeba zrobić dubla, bo flaki Terlikowskiego są za mało fioletowe. Troszkę jest zdziwiony nasz redaktor, ale próbuje się podnieść o własnych siłach. Niespodziewanie pojawia się Owsiak i mówi – p-p-p-p-an p-p-p-poczeka, p-p-p-p-omogę p-p-p-p-anu. Za Owsiakiem nie wiadomo skąd przyłazi Ziemkiewicz i mówi, że on to wszystko tak sprytnie wymyślił, żeby wyglądało jak prawdziwy Armagedon, bo on też to opowiadanie pamiętał, z dawnych czasów zupełnie jak ja. Na koniec wyskakuje jeszcze ksiądz Sowa i uśmiechając się chytrze do Terlikowskiego woła: zyg, zyg marcheweczka!

  • To nie będzie zmartwychwstania?- pyta zdenerwowany Terlikowski.

    Wszyscy patrzą na niego i uśmiechają się, a Janina Jankowska bije brawo i mówi, że był po prostu świetny. Tylko z tym zarzekaniem się, że to ostatni raz i już nigdy więcej nie pójdzie do telewizji trochę przesadził. Po co to tak dramatyzować, życie jest tylko życiem, a komentujący wyraźnie dali mu znak, że są po jego stronie.

    Tak właśnie, po jego stronie. Pewna pani napisała, że o takich ludzi jak on – Terlikowski Tomasz i Anita Gargas modliła się na Krakowskim Przedmieściu. On daje świadectwo prawdzie, a Anita Gargas wdeptała łeb szatana w smoleńskie błoto. Ktoś inny przekonuje nas, że Terlikowski jest jak święty Paweł, z którego także się śmiano w Aleksandrii, ale prawda zwyciężyła. No, a dla chrześcijanina najważniejsze jest, by dążyć do świętości.

    Ja, przyznam, nie wiem jak to tam jest z tym dążeniem do świętości. Myślę, jednak że to nie ma żadnego związku z udawaniem świętego Pawła i podszywaniem się pod Matkę Bożą. Jeśli zaś ktoś ma takie projekcje to powinien się chyba zastanowić. Ja się mogę oczywiście mylić, mogę nie mieć racji, ale pamiętam przypowieść o faryzeuszu i celniku. I pamiętam, że ten pierwszy stał w świetle, a ten drugi krył się w cieniu. I ten cień jest jak myślę w przypadku Terlikowskiego sprawą kluczową.

    Janina Jankowska zaś ustawia całą rzecz na płaszczyźnie sportowej. Chodzi o to kto był górą, a kto dołem, kto się skompromitował, a kto nie. Ja myślę, że my tu nie gramy w kulki, ani w pici polo na małe bramki, ja myślę, że w czasie kiedy wszyscy będą gapić się na ekran telewizora, kiedy reżyser będzie zastanawiał się czy te flaki co z Terlikowskiego wypłynęły mają właściwy kolor czy nie, kiedy ksiądz Sowa będzie robił zyg, zyg, a Ziemkiewicz z Owsiakiem pokłócą się o to kto ma lepsze pomysły, ktoś po cichu, w całkowitych ciemnościach zacznie wyprowadzać ludzi z widowni i ludzie ci już nigdy nie wrócą. Prawdziwi Armagedon bowiem zacznie się bowiem tam – w cieniu.

 

Mamy już w rękach nową książkę Toyaha, tak więc od jutra cena wzrasta do 30 złotych za egzemplarz plus koszta wysyłki. Kto się spóźnił, niech żałuje, bo książka jest bardzo fajna i ma dużo zdjęć. Póki co mamy jeszcze trochę „Baśni jak niedźwiedź. Tom I” po 15 złotych za egzemplarz plus koszta wysyłki. No i całą resztą po normalnych cenach. www.coryllus.pl 

No, a książki nasze leżą w sklepach www.multibook.pl,http://www.ksiazkiprzyherbacie.otwarte24.pl/ , w księgarni wojskowej w Łodzi przy Tuwima 34, w księgarni Wolne Słowo w Lublinie, przy ul. 3 maja, w sklepie FOTO MAG przy stacji metra Stokłosy w Warszawie, w księgarni Ukryte Miasto przy Noakowskiego 16 w Warszawie i w każdej właściwie księgarni w kraju, która współpracuje z hurtownią Azymut. A jeśli nie leżą, to mogą się tam znaleźć na prośbę czytelnika. Zapraszam. 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (48)

Inne tematy w dziale Polityka