Myślę, że zmierzamy prostą drogą do sytuacji, którą dawno temu namalował na znanym obrazie Peter Breughel, a potem pięknie opisał Jarosław Iwaszkiewicz, tyle, że w naszym przypadku może to być to sytuacja a rebours. O ile bowiem u Breughla i Iwaszkiewicza chodziło o tragedię Ikara, który spadł do morza nie zauważony przez nikogo, o tyle w naszym przypadku chodzi o człowieka, który osiągnął sukces, a świat pozostał obojętny. Oto wczoraj nasz kolega-bloger Azrael Kubacki nagrodzony został przez ministra Siemoniaka nagrodą za zasługi dla obronności kraju. To ważne wyróżnienie i dziwne jest doprawdy, że nikt o tym nie pisze. Ziemkiewicz pisze o Łysiaku, ktoś tam o morderstwie Zalewskiego, a inni o tym co zwykle, czyli o sobie. A tu tymczasem mamy wyraźny i mam nadzieję wymierny przykład na to, jak praca i wysiłek na niwie blogerskiej przynoszą efekty. Azrael nie miał łatwego życia w salonie, miał tu wielu wrogów, a ostatnio jeszcze pokazał się w Internecie i zwierzył się czytelnikom, że będzie miał poważną operację. Mimo niechęci wielu środowisk został jednak wyróżniony. I to nie przez byle jaki resort, ale przez resort obrony. Ja, przyznam ze wstydem, nie czytałem wpisów Azraela i nie wiem jak konkretnie wyglądają te jego zasługi dla obronności, ale skoro minister Siemoniak czytał, bo nie wierzę, by za tym wszystkim stał doradca pana ministra Waldemar Skrzypczak, to chyba wiedział za co order daje. Ostatnio z tego co słyszałem, bo sam tam nie zaglądam, blog Azraela czynny był na stronie radia TOK FM i ponoć bardzo go tam chwalono. Trudno dociec jakie będą konsekwencje wręczenia tej nagrody „prostemu blogerowi” jak mawiają „nasi” dziennikarze, ale na pewno dostaliśmy jakiś znak – jak będziecie się starać, odznaczenie was nie minie. Myślę, że od dziś starać się będzie bardzo wielu blogerów, a mnóstwo ludzi dowiedziawszy się o nagrodzie założy blogi, bo jak widać warto.
Nie wszystkim jednak udaje się tak pięknie wyjść na prostą jak Azraelowi. Oto na przykład ja i kolega Osiejuk, a także kolega Kamiuszek, zostaliśmy wezwani na przesłuchanie do prokuratury w charakterze świadków. W wiadomej sprawie, chodzi o publiczne nawoływanie do popełnienia zbrodni, a więc o rzecz niebłahą. Nie wiem jak to tam będzie, ale czekam ze spokojem. Sprawa pewnie nie jest warta takiego szumu jak nagroda dla Azraela, skoro żadna póki co, prócz Warszawskiej, „nasza” gazeta nie poprosiła o wywiad Grzegorza Brauna. Gdyby to było w jakikolwiek sposób istotne, albo gdyby działania prokuratury wymierzone były w wolność słowa, na przykład, albo w jakaś inną wartość zagwarantowaną konstytucyjnie, takie tuzy dziennikarstwa jak Jerzy Jachowicz czy bracia Karnowscy, którzy fotografują się w dziwnych pozach na tle więziennej ściany, z pewnością opublikowały by wywiad z Grzegorzem Braunem. Prawica przecież powinna się trzymać razem, jak mi to wielokrotnie uświadamiali różni komentatorzy, pojawiający się na moim blogu. Sprawa nie może być poważna, bo sami popatrzcie: w jakiejś ciemnej piwnicy dawno temu, ktoś coś powiedział. Nagranie zaginęło w czeluściach Internetu i tam by pozostało, gdyby znany bojownik o wolność i demokrację nazwiskiem Ziemkiewicz Rafał nie opowiedział o nim Dominice Wielowieyskiej z GW. Podniósł się szum i on trwa, no, ale zastanówmy się ile telewizji pokazuje w ogóle Brauna? Wręcz żadna. Gdyby nie Ziemkiewicz pies z kulawą nogą by się za nim nie obejrzał. Jaki więc wpływ na kogokolwiek mogą mieć jego słowa? Znikomy. Są jedna słowa, które mogą mieć taki wpływ i ja mogę nawet wskazać gdzie one się znajdują. Mamy oto w księgarniach ostatnią książkę niejakiej Sylwii Chutnik, pod tytułem „Cwaniary”. Książka ta pełna jest brutalnych opisów pobicia i znęcania się na płcią przeciwną do tej, którą Pan Bóg obdarzył Sylwię Chutnik. To jest nam opisane wprost – w mordę i nożem – żeby bolało. Książka ta leży w Empiku, leży w księgarniach i nikt nie interweniuje. Nikt nie składa zawiadomienia do prokuratury, a minister Boni nie oburza się i nie mówi o „mowie nienawiści” . Zastanówmy się drodzy Państwo nad tym co powiedział Grzegorz Braun i nad tym co napisała Sylwia Chutnik. Prawdopodobieństwo, że jakiś szaleniec potraktuje słowa Brauna poważnie i zechce zaatakować jakiegoś dziennikarza jest według mnie znikome. Bo niby jak miałby odróżnić dziennikarza GW i TVN od jakiegoś innego? I jaką pracę musiałby wykonać, żeby go odszukać? Co innego z agresją u Chutnik. Nie trzeba żadnego wysiłku, by znaleźć na ulicy dowolnego mężczyznę, a następnie zastosować wobec niego jedną z recept opisanych przez panią Sylwię. Jeśli tak się stanie, co wtedy? Jak zareagują media, jak prokuratura, a jak „nasi” dziennikarze? Myślę, że wszyscy w spokoju będą orać te kawałki pola, które przypadły im w udziale. I będą patrzeć w ziemię, jak rolnik na obrazie Breughla.
Na koniec wiadomość: do końca roku „Baśń jak niedźwiedź” sprzedawana będzie w pakiecie pod dwa tomy, w cenie 60 złotych plus koszta przesyłki. Taka świąteczna promocja, a do końca roku dlatego, żeby prawosławni też mogli sobie kupić pod choinkę tę piękną i potrzebną książkę. W promocyjnej cenie jest również „Atrapia” - 15 złotych plus koszta wysyłki. Zapraszam www.coryllus.pl
Inne tematy w dziale Polityka