-
Złapali w końcu tego Ferdynanda pani Muellerowo
-
Chyba Brunona?
-
Nie, Ferdynanda, przecież wyraźnie w gazetach i na Onecie pisali. Ferdynanda, co chciał się zamachnąć na naszego pana prezydenta, żeby ten nie występował z Unii jak to miał w zamiarze i nie przyłączył kraju do Turcji.
-
A czemu nie?
-
Bo Turcja nie podpisała ustawy o GMO pani Muellerowo i teraz wszystko tam na polach uschnie, zwiędnie, a Turcy, poganie z czarnymi podniebieniami do nas tu przyjdą i wszystko zeżrą z tego głodu i zgryzoty.
-
I przez to Ferdynand chciał zabić naszego pana prezydenta?
-
Właśnie przez to. Znaleźli u niego4 tony dynamitu, pilnik gładzik i rewolwer browning. Przygotowywał się na wszelkie ewentualności. Pilnikiem chciał przebić panią prezydentową, jak tamten wcześniejszy zamachowiec cesarzową Sissi, rewolwerem miał załatwić pana prezydenta, a dynamitem wysadzić sejm.
-
O Matko Przenajświętsza! A dlaczego gładzik?
-
Bo pani prezydentowa jest taka bardziej przy kości i Ferdynandowi chodziło o to, żeby ten pilnik wszedł jak w, nie przymierzając, masło. Jakby użył zdzieraka to mogłoby się coś tak zahaczyć, rozerwać, a pani prezydentowa zamiast umrzeć godnie i po cichu narobiłaby wrzasku na całą stolicę.
-
Fakt. Pan to tak zawsze umie wszystko pięknie wytłumaczyć panie Józefie, ja nasz ksiądz dziekan w Kostomłotach, co go potem złapali w ministrantem w zakrystii, jak dawał mu dwadzieścia złotych i oskarżyli o molestowanie.
-
I co?
-
I nic. Zamknęli biednego księdza dziekana na odwachu i on się tam ze zgryzoty powiesił, a wcale niepotrzebnie, bo ten ministrant to był jego siostrzeniec, a dwadzieścia złotych dostał za to, że pięknie do mszy służył. No i siostrze księdza dziekana się nie przelewało, bo z pijakiem bez ślubu żyła.
-
Co pani powie, siostra księdza dziekana z pijakiem bez ślubu. To ci dopiero. A pamięta pani, pani Muellerowo naszego pana wywiadowcę Bretschneidera?
-
Tego co”Pod kielichem” prowokacje robił?
-
Tego samego.
-
Ponoć psy go jeszcze przed wojną zeżarły
-
Ale gdzie tam. Żyje sobie nasz pan wywiadowca w najlepsze, posadę mu nową dali. Jest teraz tym, no...niechże sobie przypomnę...takie nowe słowo wymyślili...O już wiem! Blogerem jest nasz pan wywiadowca Bretschneider!
-
Blagierem?! I płacą mu?!
-
Za to pani Muellerowo płacą od zawsze i najwięcej, a pan wywiadowca nie jest blagierem tylko blogerem i to właśnie on pomógł w złapaniu tego Ferdynanda z pilnikiem.
-
Przez internet?!
-
A jakże, teraz wszystko idzie przez internet. Ja pani Muellerowo psami teraz przez Internet handluję. To jest dużo lepsze niż normalny handel, bo w Internecie zdjęcie się umieszcza, niewyraźne najlepiej, z nastroszoną sierścią i podpisuje się to zdjęcie na ten przykład – yorkshireterier, albo pitbull.
-
I co? Kupują?
-
Ale pani Muellerowo, idzie jak woda. Z pitbullami jest najłatwiej po wystarczy kundla ogolić, pacnąć go w nos sztachetą, żeby był taki bardziej płaski i spuchnięty i już pitbull gotowy. Najgorzej jest z owczarkiem górskim, bo nie ma takich białych kundli na osiedlu.
-
A z czym jest najłatwiej, panie Józefie?
-
Z pudlami, ja nie chwaląc się z każdego psa pudla potrafię zrobić. Nawet z wilczura. Tylko, że takiego wilczura trzeba wcześniej wykastrować.
-
To pan panie Józefie jest teraz trochę jak ten trzebiciel trzody z Vodnian, co mi pan o nim opowiadał przed wojną, kiedy tamtego wcześniejszego Brunona złapali.
-
Trochę tak. Ale opowiem pani lepiej o naszym panu wywiadowcy. Pan wywiadowca Bretschneider nie umarł jak powiadali, ale się przebranżowił. Skończył kurs patriotycznego kołczingu i teraz w sieci prowokacje robi i różnych Ferdynandów łapie.
-
Jak to?
-
Zwyczajnie i do tego prościej niż kiedyś. Kiedyś to pan wywiadowca musiał sam do Palivca chodzić, narażać się na nieprzyjemności i obecność much co to, jak pani, pani Muellerowo pamięta, osrały portret najjaśniejszego pana.
-
Świeć Panie nad jego duszą!
-
A niech tam! Świeć!
-
A teraz jest inaczej?
-
Teraz pan wywiadowca Bretschneider siedzi pani Muellerowo przed monitorem w fotelu, jak dawniej pan dziedzic z Kacziny, co się w stawie utopił, bo mu się rozum pomieszał i wydawało mu się, że jest apostołem.
-
I co?
-
Wylazł z łódki na środku pałacowej sadzawki, bo chciał po wodzie chodzić. A pani sama wie jakie stawy są w Kaczinie.
-
No wiem ale co tam u pana wywiadowcy panie Józefie?
-
No więc siedzi sobie nasz pan wywiadowca w fotelu, pyk, pyk, myszą, pyk, pyk kursorami i już przestępca namierzony. To proste.
-
Jakoś nie mogę sobie wyobrazić
-
Normalnie pani Muellerowo: pisze pan wywiadowca na tym swoim blogu, że trzeba już z tym skończyć, z naszym panem prezydentem, prezydentową, ze wszystkim i do tego pisania dodaje na ten przykład plan pistoletu maszynowego sten z dokładnym opisem, albo jakieś inne plany i parametry, albo pisze jak z superfosfatu pylistego zrobić bombę atomową, albo wrzuca tam adres McGyvera. I już, wszyscy wariaci, co nie szanują władzy od razu lecą do składu z nawozami sztucznymi, do fabryki w Puławach dzwonią. Skrzynka Mc Gyvera się zapycha, on z kolei dzwoni do pana wywiadowcy i woła w słuchawkę: Bretschneider ty dupo wołowa, tyle razy ci mówiłem, żebyś nie pokazywał mojego adresu na swoim blogu.
-
Ojej, tak woła jak świętej pamięci pan pułkownik Kraus, co to mu pan kiedyś psa ukradł panie Józefie i rodowód podrobił
-
Nie ukradł, ale pożyczył, pani Muellerowo i zaraz oddał. A co do reszty zgoda.
-
I co, i co dalej?
-
Jak to co? Nasza policja, nasze ABW zaciera ręce i dawaj się za tych zamachowców brać. Bywa pani Muellerowo i tak, że jeden z drugim nie zdąży nawet tego superfosfatu na bombę potrzebnego do samochodu załadować i już go mają.
-
Niesamowite...
-
A jak! Pewnie, że niesamowite, a jak się nasz pan wywiadowca rozkręci to zaczyna nucić pod nosem pieśń o rozkwitającym kwiecie rozmarynu i wszystkich do wyjścia na ulicę namawia i jeszcze podsuwa pomysły jakie tu napisy na transparentach dać, żeby atmosferę podgrzać. I pisze co ze zdrajcami trzeba zrobić.
-
Wiele mu płacą?
-
Tego właśnie nie wiem, ale w domu ma ciepło, a tona węgla dziś pani Muellerowo prawie tysiąc złotych, więc pewnie na ładnych kilka ton mu starcza. Idę właśnie do niego.
-
A po co panie Józefie? On pana przecież do więzienia przed tamtą wojną posadził?
-
Błądzenie jest rzeczą ludzką pani Muellerowo. Pogadam z nim, czy by na tym swoim blogu zdjęć moich psów nie umieszczał. Ma dużą oglądalność, policja go lubi, nie ma niebezpieczeństwa, że jakiś nowy pułkownik Kraus przyjdzie się tu awanturować.