coryllus coryllus
9485
BLOG

Dom Czesława Bieleckiego

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 96

 

Kiedy jadę na ryby do Grzegorzewic mijam go nieco bokiem. Zasłania mi ten dom remiza i drzewa za nią rosnące, skręcam zresztą zaraz ostro w prawo i już mam inne widoki przed sobą. Kiedy jednak jadę na opieńki i małe leśne kanie mijam ten dom i mogę go sobie dokładnie obejrzeć, bo stoi przy polnej drodze i trzeba tam zwolnić. Budynek jest naprawdę niezwykły i zaskakujący. Nie potrafię go ocenić, bo jego bryła dalece odbiega od wszystkiego co wybudowano w Polsce w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Wielu powiedziałoby, że to gargamel, ale to nie jest gargamel. Wielu uznałoby, że budynek jest pretensjonalny lub powiedziałoby, że nie pasuje do wiejskiego otoczenia. A co pasuje? Ta cholerna remiza, albo ten sześcian co za nią stoi?
 
Każdy kto wie, że to dom Czesława Bieleckiego prędzej odgryzie sobie język niż wyrazi negatywną opinię o tej niecodziennej budowli. Mogłoby się przecież okazać, że nie jest estetą, że nie poznał się na geniuszu i w ogóle, że nie jest tym za kogo sam siebie uważał. Niewielu jest więc chętnych do krytykowania tego domu, ale są tacy. Zanim jednak o nich opowiem chcę przypomnieć, że Czesław Bielecki architekt i jego pracownia uważani byli w latach dziewięćdziesiątych za byty tknięte geniuszem. Był ponadto Bielecki ogłaszany w licznych artykułach osobowością niezwykłą i barwną, człowiekiem renesansu, baroku, klasycyzmu i modernizmu w jednym kawałku. Pamiętam to wszystko dokładnie, bo znałem wtedy kilka osób, które – choć niezbyt blisko – to jednak poznały Czesława Bieleckiego.
 
W pochwalnych opisach architekta i jego dokonań celowała Gazeta Wyborcza. Były także artykuły w „Polityce” i innych salonowych mediach. Potem sława pana Bieleckiego trochę przygasła, a potem pisano o nim już wyłącznie jako o polityku. W każdym razie nigdy nie znalazł się pan Bielecki na celowniku mediów tak, jak to się zdarzyło Lechowi Kaczyńskiemu chociażby czym innym członkom PiS. Był jeden wyjątek, ale szybo ta sprawa przycichła – chodziło o ten laptop z Chin.
 
Nie chcę tu powiedzieć, że Czesław Bielecki był pod jakąś specjalną ochroną. Sądzę po prostu, że ludzie, którzy chcieliby się go czepiać musieliby liczyć się z reakcją dość stanowczą jeśli nie gwałtowną. Jest bowiem Czesław Bielecki dobrym polemistą, pisać potrafi i nie boi się medialnych awantur. To wiele. Ma ponadto wiedzę i zawód co daje mu niebotyczną wprost przewagę nad wszystkim polskimi publicystami – no dobrze, niech wam będzie – nad wieloma polskimi publicystami, którzy ani wiedzy ani zawodu nie posiadają.
 
Czekałem co się stanie kiedy ogłoszono, że Bielecki z ramienia PiS będzie ubiegał się o prezydenturę Warszawy. Czekałem, z której strony GW zechce Bieleckiemu dogryźć. I doczekałem się. Późno, bo późno, ale jednak. I ów fakt, że późno świadczyć może o tym, że szanse Bieleckiego rosną. Oto tak wychwalany dawniej dom, koło którego jeżdżę na opieńki w październiku, osławiona Bartoszówka, która w połowie lat dziewięćdziesiątych opisywana była jako triumf oryginalności nad szarzyzną i pospolitością została przez GW skrytykowana http://bryla.gazetadom.pl/bryla/1,85300,8431547,Dom_architekta_jak_sredniowieczna_forteca.html sam zaś Bielecki nie jest już dla Gazety wybitnym artystą, ale człowiekiem, który zechce wprowadzać elementy wiejskie w miejski krajobraz Warszawy i odnawiać w niej dziewiętnastowieczne pałace. Oczywiście zaraz po tym jak zostanie prezydentem. Nie wiem, o jakich dziewiętnastowiecznych pałacach pisze autor tego gniota, ale zakładam że nie o pałacu Kronenberga. Ciekawe co będzie dalej. Co będzie kiedy Bielecki wygra te wybory, z czym do niego przyjdą? Z żądaniem by natychmiast wydał pozwolenie na budowę tego całego muzeum sztuki nowoczesnej? A może z czymś jeszcze gorszym. Zobaczymy. Ja tam życzę Czesławowi Bieleckiemu zwycięstwa. W końcu sąsiad, nie?
 
Wszystko to napisałem oczywiście powodowany pewnym egoistycznym pragnieniem. Ja wiem, że po wyborach, bez względu na ich wynik ustawią się do Czesława Bieleckiego kolejki dziennikarzy. Ja wiem, że gazeta z którą współpracuję to tylko powiatowy tygodnik, w którym umieszcza się jakieś głodne kawałki o wyczynach burmistrza, albo opisuje nieboszczyków znalezionych w rowach. Jeśliby jednak Czesław Bielecki przeczytał ów tekst był na tyle dobry, by poświęcić piętnaście minut swojego bezcennego czasu dla nic doprawdy nie znaczącego powiatowego reportera, to byłoby miło. Ja bym chciał przeprowadzić ten wywiad bez względu na wynik wyborów i oczywiście po nich. Prezydentura stolicy prezydenturą stolicy, a o tym co się tam na wsiach dziś buduje zawsze można porozmawiać.

Na stronie www.coryllus.pl przeczytać można trzeci odcinek powieści "Tajemnica srebrnego gryfa", jest tam także oczywiście 'Pitaval prowincjonalny"

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (96)

Inne tematy w dziale Polityka