coryllus coryllus
231
BLOG

Edmund Klich i Fantomas

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 9

 

Kiedy byłem dzieckiem większość filmów dla dorosłych emitowanych w telewizji polskiej oglądałem z zamkniętymi oczami. Bałem się bowiem okropnie występujących tam złoczyńców i bandytów, bałem się strzelania i pościgów. Rodzina drwiła ze mnie, ale jednocześnie cieszyła się, że mam tę dziwną przypadłość, bo nie domagałem się właściwie udziału w seansach kina nocnego, gdzie latały prawdziwe horrory i pokazywano prawdziwe zbrodnie.
 
Ja bałem się tych emitowanych przed południem ewentualnie zaraz po obiedzie. Największy zaś lęk wzbudzał we mnie niejaki Fantomas. Filmy o Fantomasie wyprodukowali Francuzi i były one ze swej istoty przesiąknięte tym szczególnym duchem francuskiego kina, który każe reżyserom znad Sekwany kręcić sekwencje w aucie w taki sposób, że widzimy kierowcę który jedzie prosto kręcą jednocześnie w gwałtowny sposób kierownicą na wszystkie strony. Zasada ta dotyczy nie tylko scen w autach, ale właściwie wszystkich scen we francuskich filmach lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Tak właśnie było z Fantomasem, straszliwym zamaskowanym przestępcą, którego grał nieżyjący już Jean Marais, lubiany przez kobiety gej, obsadzany zwykle w filmach płaszcza i szpady. Jego filmowym rywalem był jeszcze bardziej znany aktor komediowy Louis de Funes. Ten ostatni pokazywał w filmie swoją twarz, natomiast Marais, jako Fantomas nosił przez cały czas na sobie dziwną maskę przypominającą gumową duszę od piłki. Tyle, że niebieską. Wycięte w tym były otwory na oczy i usta, żeby Fantomas mógł sobie pooddychać.
 
Czyny Fantamasa były straszliwe i godne potępienia, niestety nie pamiętam ani jednego z nich, ale obstawiam w ciemno, że chodziło mu o zdobycie władzy nad światem. Dzielny inspektor policji w osobie de Funesa uniemożliwiał mu to za każdym razem, ale połowicznie, bo Fantomas wydostawał się z każdej matni i uciekał, jak nie helikopterem to łodzią podwodną napędzaną bateriami słonecznymi.
 
Cechą charakterystyczną Fantomasa było to, że on miał w każdym filmie ze swoim udziałem inną narrację do zaprezentowania widzom, czyli mniej więcej tak, jak dziś Edmund Klich w czasie kolejnych telekonferencji czy innych jakichś spotkań. Wspólną cechą Fantomasa i Klicha jest także to wszystkie prezentowane przez nich narracje nadawały się do puszczania w porze obiadu dzieciom, które na widok takiego Fantomasa zakrywały oczka dłońmi, tak się go biedactwa bały. Nie wiem czy ktoś zakrywa oczy na widok Edmunda Klicha, ale jeśli to czyni to z pewnością nie ze strachu, co najwyżej ze wstydu.
 
Jak wiadomo łódź podwodna nie może być napędzana bateriami słonecznymi. Generał wojsk powietrznych zaś nie może wejść do kabiny przed lądowaniem i domagać się od pilotów tegoż lądowania, bo manewr ten przecież i tak rozpoczął się wcześniej. Nie może ów dowódca krzyczeć w nagraniu czarnej skrzynki na swoich podwładnych w 5 sekund przed katastrofą, bo 30 sekund przed tą katastrofą samolot wypełniał upiorny wrzask przerażonych pasażerów. Tak twierdził pan Klich wcześniej.
 
Z niepokojem myślę na co jeszcze zdobędzie się Edmund Klich w czasie planowanych spotkań z mediami. Postuluje jednak, by przy następnej swojej bytności w telewizji wciągnął na twarz gumową duszę od piłki. Może uda mu się gdzieś znaleźć niebieską. Niczym się już wtedy nie będzie różnił od niesamowitego Fantomasa. My zaś będziemy mogli ze spokojnym sumieniem zakryć oczy, żeby nie patrzeć na tego dziwnego, starszego pana, któremu wydaje się, że przemawia do przedszkolaków. A zresztą… może to i dobrze, że mu się tak wydaje.

Na koniec chciałem przypomnieć o swojej stronie www.coryllus.pl, na której ukazują się teksty  inne niż te pomieszczane na bieżąco w salonie24. Serdecznie zapraszam. Komentarze wpisywać można klikając w tytuł notki

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka