Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
1427
BLOG

„Chrzanowski” Graczyka: outsider pisze o outsiderze

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

Biografia „Chrzanowski” stanowi także element biografii prywatnej, intelektualnej i publicystycznej jej autora. Nie sięgnąłbym po tę lekturę, gdyby nie nazwisko Graczyka. Nie zawiodłem się.

Książka „Cena przetrwania? SB wobec »Tygodnika Powszechnego«” uczyniła Romana Graczyka renegatem we własnym, krakowskim środowisku. Za jej sprawą dzisiejszy pracownik Instytutu Pamięci Narodowej stał się autorem, który opisuje się jako „niezależny publicysta”, który na nowo określa swoje miejsce w przestrzeni rodzimych dyskusji. Tym bardziej interesująca jest jego ostatnia praca, poświęcona Wiesławowi Chrzanowskiemu.

Bez etykietki

To frapująca sytuacja. Biografia „Chrzanowski”, wydana pod koniec 2013 r., stanowi także element biografii prywatnej, intelektualnej i publicystycznej jej autora. Autsajder opisuje nam innego autsajdera. Człowiek, który publikacją „Cena przetrwania?” niejako przekreślił wiele lat swojego dotychczasowego życia, opisuje mężczyznę, który doświadczył wielu przełomów, zwykle narzucanych przez gwałtowność historii, tak mocno obecnej w życiu Polaków w ostatnim stuleciu. Urodzony w 1923 r., zmarły w 2012 r. Wiesław Chrzanowski dojrzewał, gdy II wojna światowa przerwała istnienie II Rzeczypospolitej. Był starcem, gdy III RP zakrzepła w dobrze nam znanym, często niepokojącym, kształcie.

Graczyk nie stworzył apologii bohatera swej najnowszej książki. Pisał z naukową precyzją, z bogatym wykorzystaniem materiałów źródłowych, nie unikając tematów trudnych w życiorysie prof. Chrzanowskiego, wyraziście naświetlając tło nakładających się na siebie procesów zachodzących w XX-wiecznej historii Polski. Jego praca ukazuje równocześnie, jak bardzo rozmijamy się z bogactwem życia, próbując ująć je w proste etykiety. Bowiem użycie pewnych określeń odnośnie do Chrzanowskiego wymaga bardzo szczegółowych doprecyzowań z przyczyn, które warto tutaj przybliżyć.

Był endekiem i chrześcijańskim demokratą. Uczestnikiem powstania warszawskiego i jego krytykiem. Przeciwnikiem zbrojnej konspiracji powojennej, dziś przypominanej jako Żołnierze Wyklęci, a równocześnie zdecydowanym krytykiem kolaboracji części środowisk katolickich z nową władzą. Chciał uciec z powojennej Polski, ale ostatecznie pozostał w niej na dobre i złe. Spędził sześć lat w stalinowskim więzieniu i zaliczył krótki okres współpracy z PRL-owską Służbą Bezpieczeństwa. Działał na rzecz pierwszej „Solidarności”, a równocześnie nie odnajdywał się w niej do końca, swoją szczególną sympatią darząc Ruch Młodej Polski.

Choć zaproszono go do udziału w okrągłym stole, odmówił uczestnictwa, dostrzegając problematyczność tego kompromisu ugodowej części opozycji z wyrachowaną nomenklaturą PZPR. Tworzył Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe jako partyjną i ideową syntezę środowisk endeckich i chadeckich, lecz jego własna (zdecydowanie solidarystyczna) wizja społeczno-gospodarcza odbiegała od tego, co ogół prawicy mniej lub bardziej (bez)refleksyjnie przyjął w kwestiach metod transformacji za normę. Później uznawał korzyść z integracji Polski z UE, krytykując środowiska katolicko-narodowe za zbyt „antykwaryczne” rozumienie tożsamości narodowej we współczesnym świecie, nie ulegał jednak propagandzie euroentuzjazmu.

Biografia intelektualna

Zaznaczone powyżej kwestie wpływają na fakt, że „Chrzanowski” to biografia polityczna z mocno zaznaczonymi wątkami ideowymi, intelektualnymi, metapolitycznymi. W Polsce biografie intelektualne nie są na porządku dziennym. Można się zastanawiać, na ile to wynik braku kultury pisania tego typu prac, a na ile szerszy problem cywilizacyjny i historyczny. Wielu z tych, którzy znaczną część życia spędzili w Polsce Ludowej, raczej nie chciałoby, aby ich teksty sprzed kilkudziesięciu lat stanowiły temat szerszej refleksji. Inna rzecz, że bardzo trudno mi wyobrazić sobie biografie intelektualne większości polityków z pokolenia 50+. Ich młodszych kolegów litościwie przemilczę…

Szczęśliwie prof. Chrzanowski należał do tego pokolenia ludzi aktywnych w życiu publicznym, politycznym i partyjnym, któremu nieobce było zagadnienie „polski logos a ethos”. Stąd książka Graczyka obfituje w liczne cytaty, ukazujące nie tylko to, jak Chrzanowski widział „polską formę” w odniesieniu do jej racji (logos), ale i sposób etycznego działania (ethos).

Znamienne nie tylko dla ściśle określonego momentu historycznego są zdania zapisane przez niego latem 1947 r.: „Dziś co prawda niektórym katolikom wydaje się, że sprawy religii można ograniczyć do życia duchowego, że sprawy ustroju społecznego są dlań obojętne. […] Poglądy takie są objawem niezrozumiałego zaślepienia, szczególnie w obecnym okresie, tak silnego włączenia jednostki w system społeczny. Dziś zbadany jest już dość wszechstronnie wpływ środowiska na wychowanie jednostki i dlatego rezygnacja z kształtowania tego środowiska byłaby świadomym skazywaniem na zagładę swego kierunku”.

 

W tamtych latach były to słowa niebezpieczne i zapewne przyczyniły się do tego, że Chrzanowski w powojennej epoce wylądował w stalinowskim więzieniu, a później aż do końca PRL znajdował się na marginesie oficjalnego życia publicznego i bardzo skrupulatnie kontrolowano jego życie zawodowe (nie pozwolono mu na zrobienie kariery naukowej w strukturach PRL-owskiego systemu uczelnianego).

Umiarkowanie i nieugiętość

Równocześnie już wówczas zaznaczyła się inna jego cecha osobowościowa i polityczna: niechęć do radykalniejszych form działania. Tu znamienny przykład. Wspominałem już, że Chrzanowski był przeciwnikiem powojennego podziemia zbrojnego. W maju lub czerwcu 1948 r. opublikował tekst „Dwa pokolenia” dotyczący generacji żołnierzy Armii Krajowej i ludzi o kilka lat od nich młodszych, którzy wchodzili w życie (i śmierć) tuż po wojnie.

Uważał, że las nie jest dla nich dobrym miejscem – powinni odnaleźć się w nowej, powojennej rzeczywistości, ale nie za cenę podporządkowania przyniesionej z Rosji radzieckiej ideologii. Uważał, że starsze roczniki winne są tym młodszym nie walkę zbrojną w podziemiu, lecz pracę społeczną i wychowanie w duchu katolickim. Nie należy się wykrwawiać, trzeba zbierać siły – tak można podsumować jego pogląd, który głosił i w odniesieniu do powstania warszawskiego, i do podziemia powojennego. Warto zwrócić uwagę, z dzisiejszej perspektywy, że obecny kult Żołnierzy Wyklętych jest niemal kompletnie pozbawiony tego typu refleksji, która jednak przyjęła się już w wielu prawicowych interpretacjach powstania warszawskiego.

Ten rodzaj pragmatyzmu (typowy dla endeckich strategii postępowania politycznego) towarzyszył Chrzanowskiemu także kilka dekad później. Bardzo świadomie snuł analogię między czasami AK i realiami pierwszej „Solidarności”. Po jej delegalizacji, która nastąpiła wraz ze stanem wojennym, Chrzanowski uznał koniec „S” za fakt. Twierdził – nie do końca bez racji – że pozostanie jej legenda, ale już nie dotychczasowa struktura.

Głosił konieczność „politycznej walki codziennej”, w znacznej mierze opartej na uzgadnianiu miękkich kompromisów z juntą Jaruzelskiego, czemu zresztą sprzyjał ówczesny episkopat na czele z prymasem Józefem Glempem. Paradoksem, którego sam Chrzanowski chyba sobie nie uświadamiał, było to, że taka nieradykalna strategia postępowania prowadziła wprost do kompromisu w stylu okrągłego stołu, którego nieco później był przeciwnikiem.

Graczyk przedstawia nam sylwetkę polityka, polskiego inteligenta bardzo już starej daty, który dla jego dawnego środowiska, jakiego centrum stanowił „Tygodnik Powszechny”, był kimś zupełnie obcym. Więcej nawet. Im bliżej roku 1989, okrągłego stołu, początków III RP, tym lepiej widać, jak bardzo ideowe i polityczne wizje prof. Chrzanowskiego i ludzi „TP” były wobec siebie konkurencyjne. Stąd książka stanowi także podróż Graczyka na obcy ląd. A próba ukazania fenomenu życiorysu Chrzanowskiego stanowi ciąg dalszy drogi, na której punktem rozstajnym była kontrowersyjna praca poświęcona „TP”.

Przyznam, że nie sięgnąłbym po tę lekturę, gdyby nie nazwisko jej autora. Było zachętą i gwarancją jakości. Nie zawiodłem się, choć bardzo wiele kart tej pracy dla mnie samego było podróżą na terytorium słabo znane i traktowane nieufnie. Otwarte pozostawiam pytanie, czy Roman Graczyk, autsajder, stanie się biografem kolejnych autsajderów. Jeśli tak, liczę na kolejne nieoczywiste publikacje.

Roman Graczyk, „Chrzanowski”, Świat Książki, Warszawa 2013

Tekst pierwotnie opublikowany na łamach tygodnika internetowego "Nowa Konfederacja"

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura