Bardzo krótko. Niedawno obejrzałem na nowo "Amatora", wczoraj "Ucieczkę z kina >Wolność<". Dziś informacja o śmierci Andrzeja F., kolejnego z tych, którzy już w III RP dokonali samospalenia.
Mam wrażenie, że prawie nikt już nie pamięta, że walczono w PRL nie tylko o "Boga, honor i ojczyznę", ale o kraj, w którym ludzie słabsi, czyli także mniej konformistyczni i niechętni do wchodzenia w przeróżne układy i układziki będą mogli dobrze i godnie żyć. Ponoć walczono także o Polskę, w której prosty człowiek będzie szanowany, a nie oblepiony błotem i świństwem, i obojętnością z każdej strony. Przecież wielu wycierało sobie buzię frazą Miłosza: "który skrzywdziłeś człowieka prostego".
Co z tego zostało?
Bardzo dobrze odgrywana gra rozlicznych pozorów, w której - po retuszu scenografii - odnajdziemy jako żywo starych bohaterów w nowych odsłonach. Tylko że dziś już nie ma nawet komu nakręcić kina nieco śmielszego społecznie.
I nigdy nie zobaczycie na dużym ekranie fabularyzowanej wersji życia Andrzeja F. I nie przyjdzie do waszego kina cenzor - cenzorzy są już wszędzie, z Mysiej rozlali się na Polskę, nie używają pieczątek, ale systemu przelewów... I będzie już co roku orzeu z czekolady, a swąd spalonego ciała szybko zagłuszy dym z kadzidła mainstreamowych mediów. Ot, w ramach życia w normalnym przecież kraju: mają być grille, nie zwęglone szczątki: czy to Jolanty Brzeskiej, czy to Andrzeja F.
A że dla słabych III RP to stos, nie ojczyzna... to przecież konieczność kolejnego etapu: mamy już wolność, demokrację, wczasy w Egipcie hipermarkety!
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka