To moja pięćsetna notka. A 1 września minął trzeci rok odkąd bloguję na www.salon24.pl. Rocznica zatem podwójna.:-)
Najbardziej zadowolony jestem chyba z tej. Za inspirację dziękuję Maćkowi Gawlikowskiemu.:-)
I tyle wspomnień.Wróćmy do Powstania.
Wnocy z 17 na 18 września na Czerniaków przeprawiają się posiłki zza Wisły – ok. 60 żołnierzy z 9. pułku piechoty.Obrońcy Przyczółka Czerniakowskiego odpierają kolejne ataki wroga. Stopniowo tracą teren. Do wieczora Niemcy opanowują całą ul. Czerniakowską. W tym dniu walcząca Warszawa otrzymuje największy ze zrzutów. (…) Powstańcom udaje się odebrać zaledwie 20 proc. zrzutu (cytat za:
http://www.1944.pl).
18 września 1944 roku Zygmunt Zaremba opublikował w „Robotniku” artykuł „Front wewnętrzny”. Jego część:
W wielkim środowisku zawsze się znajdą elementy odśrodkowe, wybujałe emocje i zwykłe karierowiczostwo, które szukają dla siebie ujścia, wbrew zasadniczej postawie społeczeństwa, na drogach polityki określonej pozorną zresztą i bardzo przejściową koniunkturą. Obserwujemy te elementy od pierwszego dnia powstania. Z początku poddały się ogólnej fali. Podporządkowały się Armii Krajowej. Niewiele robiły dla powstania, ale też i nie szkodziły mu. Potem w miarę narastania trudności i goryczy osamotnienia zaczęły po kolei opuszczać barykady walki powstańczej i próbować montażu ważnej linii politycznej, przeciwstawnej ideologii powstania. I to też nie miało wielkiego znaczenia ze względu na słabość tych grup i środowisk, posiadających raczej firmy szumnie brzmiące, niż zwolenników. Jednolity front Warszawy niewiele cierpiał z powodu ukazania się tej skazy.
Grupki te przeciwstawiają się orientacji powstania, polegającej na dążeniu do złączenia politycznego i moralnego dorobku powstania z dorobkiem pięciu lat walki państwa polskiego z Niemcami. Wysuwają natomiast ideologię rezygnacji ze wszystkiego, co reprezentuje rząd polski w Londynie i podziemne organa naszego państwa w Kraju na rzecz bezwarunkowej ugody z Rosją, a nawet wprost bezwarunkowej wobec niej kapitulacji. W ten sposób planują wypłynąć na widownię przy pomocy rosyjskiego wiatru i wyobrażają sobie, że koniunktura chwili, kiedy wojska sowieckie mają wejść do Warszawy, najbardziej będzie im odpowiadała dla wydostania się wreszcie na powierzchnię życia polskiego i odegrania roli politycznej.
(…)
Owe grupki odśrodkowe w dzisiejszej ciężkiej sytuacji zaczynają skupiać koło siebie najrozmaitszych rycerzy koniunktury, wczoraj sprzedających się sanacji, a dziś przyjmujących rzekomo ochronną barwę orientacji rosyjskiej. Propagandą swą i zachowaniem podrywają oni front wewnętrzny powstania warszawskiego.
W broszurze konspiracyjnej „Powstanie Sierpniowe” Zaremba wspomina:
18 września zjawiają się nad Warszawą imponujące eskadry sojuszniczych bombowców, zrzucając setki różnobarwnych spadochronów, niosących skrzynie z bronią, amunicją, żywnością i lekarstwami. Niestety zrzuty, które zostały dokonane z tej wysokości bez urządzeń zapewniających rozwinięcie się spadochronu dopiero w pobliżu celu, znoszone były wiatrem i przez to nie wszystkie trafiły do rąk powstańców ścieśnionych w Śródmieściu i na skrawkach Żoliborza, Czerniakowa i Mokotowa. Sam jednak fakt wielkiego wysiłku sojuszników oddalonych od nas o trzy tysiące kilometrów – stał się potężnym bodźcem dla pobudzenia energii i odbudowania wiary w pomyślny koniec walki. Bo jeszcze i teraz, jeśliby nastąpiły konsekwentne bombardowania pozycji artylerii niemieckiej i artylerii rosyjskiej na określone obiekty, znajdujące się w ręku Niemców, możliwym było rozszerzenie znów wolnych terytoriów Warszawy, a w konsekwencji całkowite usunięcie Niemców z miasta. Każdy miał prawo oczekiwać, że to właśnie przyniesie współpraca aliancko-rosyjska, demonstrowana patrolami lotniczymi nad Warszawą i przybyciem lotniczej armady sprzymierzonych.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura