15 września, nad ranem z Pragi na Czerniaków przeprawia się patrol 1. Armii Wojska Polskiego. Wieczorem powraca na prawy brzeg Wisły, wraz z oficerem ze sztabu ppłk. Jana Mazurkiewicza „Radosława”. Wiezie on pismo z prośbą o pomoc. Na Czerniakowie Powstańcy toczą ciężkie walki o utrzymanie terenu ograniczonego ulicami: Ludną, Okrąg, Czerniakowską i Zagórną. Przez cały dzień nieprzyjaciel prowadzi silny ostrzał artyleryjski i moździerzowy Żoliborza, wspomagany nalotami bombowców (cytat za: http://www.1944.pl).
15 września 1944 r. Zygmunt Zaremba publikuje w "Robotniku" tekst „Żywność i broń”. Jego część:
Otrzymaliśmy wczoraj zrzuconą przez samoloty sowieckie pewną ilość żywności amerykańskiej. Jesteśmy szczerze wdzięczni za to podzielenie się z nami, którym głód coraz silniej zagląda w oczy. Ale w zapowiedzianych zrzutach miała być również broń i amunicja, której nie mniej nam potrzeba jak pożywienia. Broni ani amunicji nie otrzymaliśmy.
Działania sowieckiej armii na prawym brzegu Wisły stworzyły pewną osłonę przed lotnictwem niemieckim. Stukasy atakowały miasto rzadziej niż zwykle, uciekając najczęściej chyłkiem przed samolotami sowieckimi i ogniem sowieckich dział przeciwlotniczych. Dało to Warszawie dużą ulgę, ale nie dało satysfakcji. Chcielibyśmy bombardowania obiektów, zajętych przez Niemców, co pozwoliłoby nam szybko oswobodzić całą Warszawę od plugastwa niemieckiego.
Warszawa chce nie tylko przetrzymać przy życiu, ale bić wroga, do czego brakuje jej broni. Warszawa chce nie tylko osłony przed wrogiem, ale możności dorwania mu się do gardła, do czego potrzebna Jej jest pomoc w zniszczeniu niemieckich fortec w Warszawie. Dlatego też nasz program żądań postawionych sojusznikom brzmiał i brzmi ciągle jednako: osłona lotnicza, zniszczenie twierdz niemieckich w Warszawie i broń dla żołnierzy.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura