9 września, w czasie zawieszenia ognia, między godz. 6.00 a 8.00, trwa dobrowolna ewakuacja ludności cywilnej. W ciągu dwóch dni stolicę opuszcza ok. 8 tys. osób. Toczą się walki w północnej części Śródmieścia. Jego część południową i Czerniaków ostrzeliwuje artyleria, najcięższe moździerze, miotacze min i granatniki. Niemcy wznawiają działania zaczepne w rejonie Sielc. Wysłannicy KG AK, ppłk dypl. Franciszek Herman „Bogusławski” i kpt. Alfred Korczyński „Sas” podejmują rozmowy z gen. Heinzem Rohrem, występującym w imieniu gen. Ericha von dem Bacha (cyt. za: http://www.1944.pl).
W broszurze konspiracyjnej „Powstanie Sierpniowe” Zygmunt Zaremba pisał później:
Kiedy dowódca oblegających Warszawę wojsk niemieckich zwraca się z apelem do ludności, aby opuszczała miasto i zarządza w tym celu kilkugodzinne przerwy w ogniu na Warszawę, około dziesięciu tysięcy osób wychodzi poza linię barykad, oddając się w niewolę wrogowi. Podlegli oni bezwzględnemu rabunkowi ze wszystkiego, co zdołali z sobą unieść, a potem zostali rozproszeni po kraju lub odesłani do pracy do Niemiec.
Przed Warszawą stanęło widmo kapitulacji i zorganizowanego zakończenia walki. Niemcy występują w tej sprawie z inicjatywą. Warunki ich były twarde: ludność zostanie wyewakuowana na zachód, wojsko na prawach żołnierzy – pójdzie do obozów. Decyzja była tragicznie trudna. Po pięciu tygodniach walki składać broń, gdy może lada chwila przyjść pomoc tak upragniona i przynieść wyzwolenie. Na razie więc Polski Czerwony Krzyż za zgodą cywilnych i powstańczych władz powstańczych nawiązał rozmowy z Niemcami i osiągnął zapewnienie, że ludność wychodząca z miasta zostanie skierowana do Pruszkowa, gdzie może też uzyskać pomoc ze strony Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i opiekuńczych organizacji polskich. Sam problem kapitulacji był odsuwany z dnia na dzień. Krajowa Rada Ministrów i Rada Jedności Narodowej słała do wszystkich sojuszników rozpaczliwe wezwania o pomoc. Resztki, okruchy nadziei na przyjście jej z zewnątrz kazały jeszcze grać na zwłokę.
W tej sytuacji pełnej grozy i najwyższego napięcia, przychodzi z Londynu wieść o dochodzącej do skutku współpracy sojuszników zachodnich i Rosji Sowieckiej w zakresie pomocy dla Warszawy. Pomoc miała być udzielona tylko w postaci zrzutów broni, lekarstw i żywności. Wysłania samolotów bombardujących pozycje niemieckie w Warszawie, co miałoby ogromne znaczenie dla powstania, alianci odmówili. Prawie jednocześnie wojska sowieckie ruszają z zajmowanych dotąd pozycji i uderzają na Pragę.
Wiadomości z Londynu i odgłosy walk na prawym brzegu Wisły pokonały od razu złe nastroje i rozpłomieniły nadzieję, że przecież wreszcie skończy się osamotnienie Warszawy. Współpraca zachodnich naszych sojuszników z Rosją oznaczać musi zmianę taktyki rosyjskiej wobec powstania! A więc odsiecz nadejdzie! Trzeba wytrzymać jeszcze tylko kilka dni!
O kapitulacji nikt już nie myślał.
PS. Wczoraj omyłkowo umieściłem w notce fragment tekstu z „Robotnika” („Naga prawda”), który ukazał się właśnie 9, a nie 8 września 1944 r. Przepraszam. 8 września 1944 r. „Robotnik” nie ukazał się.
Polecam gazetkę salonową Powstanie Warszawskie, w której zamieszczane są notki blogerek i blogerów salonu24 (nie wypada nie wymienić artykułów Witka i wspomnień przytaczanych przez blogerkę Beret w akcji) nie tylko na temat tamtych dni, ale także ich oceny, interpretacje, nawiązania.
Czytaj także:
Jutro następna relacja
Czwarty tydzień
Trzeci tydzień
Drugi tydzień
Pierwszy tydzień
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura