Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
118
BLOG

Dzień trzydziesty trzeci. List tragiczny

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Powstanie Warszawskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

2 września, Niemcy nadal atakują Stare Miasto. W nocy z 1 na 2 września pociski czołgowe niszczą kolumnę Zygmunta. W ciągu dnia siły podległe gen. Reinefarthowi stopniowo obsadzają zburzoną dzielnicę, opuszczoną przez Powstańców. Rozpoczynają się masowe mordy i gwałty. W ręce wroga dostaje się ok. 35 tys. ludzi. Grupa gen. Rohra przypuszcza generalny szturm na Sadybę, opanowując ją ok. południa. Oddziały powstańcze ponoszą dotkliwe straty. Nieprzyjaciel dokonuje masowych mordów ludności cywilnej. Zajęcie Sadyby otwiera Niemcom dostęp od południa do dwóch ważnych arterii Dolnego Mokotowa – ulic Czerniakowskiej i Belwederskiej (http://www.1944.pl).

 
2 IX 1944 r. Zygmunt Zaremba, obok zwykłej publikacji w „Robotniku”, wygłasza przed mikrofonem powstańczego Polskiego Radia tekst, który następnie dociera do Londynu. Jego część:
 
Obrona Starego Miasta dogorywa. Wszelki wysiłek przedarcia się z pomocą, mimo wielkich strat, nie dał rezultatu. Pewno w chwili, kiedy będziecie czytać ten list, na gruzach Starego Miasta zatkną sztandar ze swastyką, na urągowisko nie tylko nam, ale całej Europie i Ameryce, wszystkim narodom zjednoczonym, które pozwoliły, aby ten bastion wolności naszej i waszej padł wskutek braku broni, amunicji i pomocy lotniczej.

Pełny miesiąc średniowieczne mury starej dzielnicy Warszawy broniły się przed działaniem narzędzi mordu i zniszczenia najbardziej nowoczesnej marki. Teraz są one tylko kupą gruzów. I jeszcze w rumowisku trwa walka, jeszcze rozgorączkowane oczy kobiet i mężczyzn walczących na barykadach szukają daremnie znaku, że pomoc nadchodzi. Wiemy: nie nadejdzie ta pomoc na czas. Ładunków już prawie nie ma. Przychodzi kres walki powstańczej na Starym Mieście.

Wielki to dla nas cios. Nie mogło być jednak inaczej, gdy jesteśmy wciąż na barykadzie samotni. W najbardziej pesymistycznych okolicznościach nie braliśmy pod uwagę, że Europa może wydać nas na łup Niemcom za to tylko, że pozostaliśmy wierni obowiązkowi walki o wolność.

Robotnicy brytyjscy, słyszeliśmy tu głos Waszego przedstawiciela, wszyscy jesteśmy wdzięczni Wam za szczere uczucia przyjaźni, ale po miesiącu powstania, kiedy jesteśmy u kresu swoich sił, nie mamy już czasu na czekanie, aż słowa przekształcą się w czyny. Upadek starej dzielnicy Warszawy stawia przed nami, przyjaciele, problem tragicznego końca naszej akcji, jeśli pomoc nie nadejdzie natychmiast.

Czyż nie możecie porwać sieci potwornego spisku dyplomatycznego, który skazuje nas na zagładę? A przecież do dalszej walki i zwycięstwa potrzeba nam tak niewiele w stosunku do możliwości istniejących po stronie sprzymierzeńców. Potrzeba nam tylko kilku silnych nalotów, burzących główne niemieckie gniazda oporu w Warszawie, potrzeba nam zrzutów broni, amunicji i żywności. Straciliśmy już nadzieję na szybkie postępy wojsk sowieckich w rejonie Warszawy. Jedyna nadzieja nasza jest i może być tylko w pomocy aliantów zachodnich. W pomocy szybkiej, natychmiastowej. Nadzieją tą żyjemy już cały miesiąc.

Agonia Starego Miasta, śmierć tysięcy żołnierzy, którzy tam padli, straszna myśl o tym, jaka gehenna niemieckiej zemsty za powstanie czeka ludność cywilną tej dzielnicy i rannych, zaciera dalekie perspektywy i mąci nadzieję. Nadzieją tą żyliśmy już cały miesiąc.

Wy nie znacie tego potwornego uczucia bezsilności, które ogarnia nas, gdy przylatują nad miasto eskadry niemieckich samolotów i krążąc bezkarnie z przeraźliwym świstem tuż nad dachami zrzucają bomby, niszcząc dom za domem i grzebiąc setki ludzi w ruinach. Nawet strzałami karabinów nie możemy ich odpędzić. Nie wolno zużywać broni i ładunku na strzał z małą szansą. Tylko pięść możemy zaciskać i trwać. (…)
 
 
Polecam gazetkę salonową Powstanie Warszawskie, w której zamieszczane są notki blogerek i blogerów salonu24 (nie wypada nie wymienić artykułów Witka  i wspomnień przytaczanych przez blogerkę Beret w akcji) nie tylko na temat tamtych dni, ale także ich oceny, interpretacje, nawiązania.
 
Wszystkie cytaty za: „Żeby chociaż świat wiedział. Obrona Warszawy 1939. Powstanie Sierpniowe 1944” (nakładem Bellony, Warszawa 2010). Chyba że zaznaczono inaczej.
 
 

   

Jutro następna relacja
 
 
Czwarty tydzień
 
 
Trzeci tydzień
 
 
 
Drugi tydzień
 
 
 
Pierwszy tydzień

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura