Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
125
BLOG

Dzień 31, 32. Żołnierz Polski na frontach II WŚ

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Powstanie Warszawskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

31 sierpnia, w nocy z 30 na 31 sierpnia Powstańcy podejmują próbę połączenia Śródmieścia ze Starym Miastem. Na kilka godzin przed terminem właściwego uderzenia ok. 100 żołnierzy z batalionu „Czata 49” przechodzi kanałami na pl. Bankowy.

Ich zadaniem jest atak na tyły nieprzyjaciela. Powstańcom nie udaje się jednak zaskoczyć Niemców. Straty po stronie polskiej są duże. Właściwe natarcie z ul. Bielańskiej rozpoczyna się między godz. 3 a 4 nad ranem. Pod silnym ostrzałem niemieckim szturm się załamuje. O godz. 6.00 płk Karol Ziemski „Wachnowski” zarządza odwrót. Oddziałom śródmiejskim pod dowództwem mjr. Stanisława Steczkowskiego „Zagończyka” również nie udaje się dotrzeć do pl. Bankowego. Powstańcy zajmują na kilka godzin Koszary Policji przy ul. Ciepłej i wypierają wroga z Hal Mirowskich. Przeciwnatarcie niemieckie zmusza ich do odwrotu. Akcja przebicia ulega załamaniu. Powstańcy ponoszą ogromne straty, liczba zabitych i rannych sięga ok. 300 osób (cytat za: http://www.1944.pl).

 

1 września, Niemcy przystępują do generalnego szturmu na Stare Miasto. Oddziały lądowe wspiera lotnictwo. O świcie rozpoczyna się atak z ul. Bielańskiej na Długą. Powstańcy powstrzymują natarcie. W południe Niemcy atakują od strony pl. Zamkowego i równocześnie od północy, w kierunku pl. Krasińskich i Nowego Miasta. Powstańcy wycofują się częściowo z ul. Freta i Bonifraterskiej, Ogrodu Krasińskich i zajmowanego odcinka ul. Długiej. Ewakuacja załogi i rannych ze Starego Miasta do Śródmieścia trwa całą noc. Odbywa się dwoma kanałami: głównym, z wejściem na pl. Krasińskich obok Sądu Apelacyjnego, i bocznym, z wejściem na ul. Daniłowiczowskiej (fragment za: http://www.1944.pl).

31 sierpnia 1944 r. Zygmunt Zaremba publikuje w „Robotniku” artykuł „Legalność Polskiego Rządu”. Jego fragment:

Całkowitą legalność polskiego rządu uznaje Anglia, Stany Zjednoczone, Francja i wszystkie narody sprzymierzone, walczące z przemocą Hitlera. Nie uznają rządu polskiego jako legalnego reprezentanta istniejącego i walczącego państwa Niemcy, Japonia i… Rosja Sowiecka. Jeszcze wczoraj oficjalna agencja sowiecka T.A.S.S., polemizując z prasą amerykańską, która podkreśla legalność polskiego rządu w Londynie, ogłosiła motywy nieuznawania rządu polskiego przez Rosję, głosząc, iż rząd polski czerpie swą legalność z przeszłości i jest podobny do rządu w Vichy.

Oba argumenty są więcej niż słabe. Rząd polski nie tylko z przeszłości czerpie swą legalność, lecz również z nieustannego uczestnictwa w wojnie z Niemcami i kierowania narodem polskim w ciągu tych ciężkich pięciu lat w nieustannym i ścisłym związku z krajem. Tej ciągłości naszego rządu i jego roli w wojnie  może nie dostrzegać tylko ten, komu ogromnie zależy na usunięciu Państwa Polskiego z widowni i niedopuszczeniu, by Polacy w sposób zorganizowany, państwowo mogli bronić swych interesów.

Drugi argument jest jeszcze bardziej niezgodny z rzeczywistością. Rząd Vichy był rządem współpracy z Hitlerem, usiłował podporządkować naród francuski woli Niemiec. Rząd polski był i jest rządem walki z Niemcami, walki zorganizowanej i planowej zarówno w kraju, jak i na emigracji.

1 września 1944 r., w rocznicę wybuchy II Wojny Światowej Zaremba zamieszcza w „Robotniku” teksty „Pięć lat walki” i „Myśli prostego człowieka”.

„Pięć lat walki” (fragmenty):

Mogło się wydawać postronnym, że klęska Polski w roku 1939 zakończy walkę Polaków z Niemcami. Myśmy byli pewni, że tak nie będzie! Ulegliśmy wówczas, zmiażdżeni przeważającą siłą, ale pozostał duch bojowy, ten duch, który w dni wrześniowe rzucał ludzi z karabinem w ręku na czołgi niemieckie. Toteż ci, którzy znaleźli się po klęsce wrześniowej za granicą, zarówno jak i liczni Polacy rozsypani po świecie, podjęli walkę tak, jakby to się rozumiało samo przez się.

W bardzo ciężkich warunkach powstawała w latach 29-40 organizowana przez gen. Sikorskiego armia polska we Francji. Spieszyli do niej ludzie z kraju, brnąc poprzez niepokonalne trudności, uciekali z obozów internowanych na Węgrzech i w Rumunii, z oflagów i stalagów rozrzuconych po Niemczech. Armia polska we Francji bierze udział w ekspedycji norweskiej, gdzie polscy strzelcy podhalańscy odznaczają się w walkach pod Narvikiem. Potem, gdy nadeszły tragiczne chwile upadku Francji, znowu widzimy Polaków na najbardziej zagrożonych odcinkach, pokrywających odwrót Francuzów, od których nie spotkaliśmy się wówczas z oznakami wdzięczności.

Klęska Francji nie załamuje ducha bojowego Polaków w dalszej woli walki. Pomimo ciężkich nastrojów, Sikorski organizuje nową armię na terytorium Anglii, a jednocześnie z oddziałów polskich, które przeszły  z Syrii do Palestyny, oraz przebywających tam licznie uchodźców tworzy się armia polska na Bliskim Wschodzie.

Historia kampanii afrykańskiej jest jednocześnie bohaterską kroniką walk Brygady Karpackiej, operującej ze swej bazy na Bliskim Wschodzie. Tu po raz pierwszy oddziały polskie przetrzymawszy razem z sojusznikami nawałę niemiecko-włoską, mają okazję zadawać zwycięskie ciosy znienawidzonemu wrogowi. (…)

Rok 1941. Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej z jeńców i niewolników organizują się kadry wojska polskiego w Rosji. Przeniesione później na Bliski Wschód, zasilają istniejące tam oddziały polskie, tworząc jedną z najliczniejszych armii, jakie z daleka od kraju występują w tej wojnie po stronie anglosaskiej. Niedługo danym było tej armii pozostawać w bezczynności. Bierze ona udział w inwazji włoskiej, zdobywając sobie podziw świata w bitwach pod Monte Cassino i innych miejscach, gdzie sto kilkadziesiąt lat temu walczyły legie Dąbrowskiego.

Wreszcie i na armię polską w Anglii przychodzi czas. Sprzymierzeni rozpoczynają inwazję na Francji, która staje się taranem, burzącym ostatecznie potęgę Niemiec. I tutaj bierze udział tak długo przygotowująca się do akcji polska jednostka pancerna. Nazwa Chambois, miejsce krwawych zmagań i zwycięstwa Polaków, znana jest dziś całemu światu.

Od lodów Narviku poprzez piaski Tobruku, góry Italii i równiny Francji walczy od lat pięciu żołnierz polski, po drogach, które wszystkie wiodą do jednego celu – do Polski.

Część drugiego artykułu: „Myśli prostego człowieka”:

Połowa ludności nie ma już dachu nad głową. Najczęściej straciła wszystko to, co miała. Rzadko uratowała małe tobołki i rozpoczęła drogę strasznej poniewierki z chwilą, gdy niemiecki pocisk lub niemiecki podpalacz zniszczyły mieszkanie. Teraz w piwnicach i schronach wśród najwyższych niewygód czeka na ustanie działań wojennych. Czeka tak dwa – trzy już tygodnie. Czeka i cierpi, nie widząc kresu męki.

Tymczasem coraz większy niedostatek, coraz mniej żywności, nawet o wodę już trudno. Niełatwo w tych warunkach wytrwać, a jednak co robić? Cierpi tak ludność nie tylko w Warszawie, ale w całej Polsce. W wielu miejscach Niemcy skazali ludność na podobną poniewierkę z tym jeszcze, że każą im pracować na siebie, na obronę Niemiec. W nieszczęściu więc naszym mamy tę tylko pociechę, że przynajmniej cierpimy, walcząc z naszymi tyranami, że wyrwaliśmy się z drapieżnych szponów Hitlera.

Weźmy też pod uwagę, że w takich miastach jak Berlin, Hannower czy Hamburg lotnictwo sojusznicze co dzień bierze pomstę za nasze cierpienia. Spada tam co dzień tysiące bomb kruszących i zapalających. A w dodatku Niemcy mają świadomość, że wszystko skończy się jeszcze większą klęską, gdy my wiemy, że nasze cierpienia przyniosą nam wreszcie upragnioną wolność.  

 

Polecam gazetkę salonową Powstanie Warszawskie, w której zamieszczane są notki blogerek i blogerów salonu24 (nie wypada nie wymienić artykułów Witka  i wspomnień przytaczanych przez blogerkę Beret w akcji) nie tylko na temat tamtych dni, ale także ich oceny, interpretacje, nawiązania.
 
Wszystkie cytaty za: „Żeby chociaż świat wiedział. Obrona Warszawy 1939. Powstanie Sierpniowe 1944” (nakładem Bellony, Warszawa 2010). Chyba że zaznaczono inaczej.
 
Czytaj także:
 
   
 
Jutro następna relacja
 
 
 
Czwarty tydzień
 
 
Trzeci tydzień
 
 
 
Drugi tydzień
 
 
 
Pierwszy tydzień

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Kultura