18 VIII 1944 r.: Lotnictwo niemieckie bombarduje Stare Miasto, zwłaszcza okolice Rynku i Banku Polskiego przy Bielańskiej. 19 VIII 1944 r.: nieprzyjaciel rozpoczyna generalne natarcie na Stare Miasto. Oddziały piechoty niemieckiej atakują Bonifraterską, Ogród Krasińskich, pl. Krasińskich, Tłomackie i Bielańską. Trwa zażarta walka w ruinach katedry i na pobliskiej ul. Brzozowej. Cyt. za: http://www.1944.pl
*
18 sierpnia 1944 r. Zygmunt Zaremba opublikował w „Robotniku” w tekst „Powstanie się rozwija”:
Pisał w nim: …Chcieliśmy i chcemy niezachwianie brać aktywny udział w wojnie z Niemcami. Chcieliśmy i chcemy sobie samym zawdzięczać przyszłą wolność. Przez długie pięć lat skarżyliśmy się, że tak ciągnie się w nieskończoność nasza niewola, że musimy znosić niemiecką przemoc, poniewierkę, znęcanie się i morderstwa. Któż może mówić teraz o przeciąganiu się Powstania? Oto od osiemnastu dni w stolicy i od czterech dni w Kraju jesteśmy dopiero i wreszcie w stanie orężnej walki z hydrą hitlerowską. Stało się wedle naszej woli i pragnień. Musimy rozumieć, że dzisiaj już nie można mówić o przeciąganiu się, lecz o dalszym rozwoju Powstania.
19 sierpnia 1944 r. zamieścił w „Robotniku” tekst: „Nakazy dnia”. Poniżej jego fragmenty:
Wszyscy zdajemy sobie sprawę z konieczności radykalnych zarządzeń w zakresie aprowizacji i mieszkań. Wszyscy rozumieją, że czas najwyższy rozwinąć w tych dziedzinach zdecydowaną i energiczną akcję. W zasięgu działania polskiej administracji nie powinno być ani jednego człowieka, który przynajmniej raz na dzień nie mógł zjeść pożywnego posiłku. Nie może też trwać dłużej stan, w którym ogromna masa ludności, pozbawiona przez działania wojenne dachu nad głową, koczować musi po schodach i piwnicach.
Istniejąca sieć kuchni publicznych jest niewystarczająca. Nie cieszą się też te instytucje zbyt dobrą sławą. Toteż nakazem chwili jest rozszerzenie sieci kuchni publicznych, by każdy bezdomny lub pozbawiony zapasów mógł z niej korzystać. Działalność kuchni powinna być przy tym oddana pod kontrolę najbardziej zainteresowanych, a więc stałych stołowników. (…)
Drugą nie mniej palącą sprawą jest kwestia rozładowania piwnic i schronów. Nie ma innego sposobu jak tylko oddanie na użytek publiczny wszystkich mieszkań prywatnych, nie zniszczonych przez działania wojenne. Póki nie usunie się zniszczeń, właściciele tych mieszkań muszą zadowolić się jednym pokojem, oddając resztę bezdomnym, udostępniając im również najskromniejsze choćby urządzenie mieszkania. Dach nad głową jest nie mniej ważny od pożywienia.
*
Ciąg dalszy wspomnień Zaremby dotyczących Starego Miasta, z broszury „Powstanie Sierpniowe”:
Niemcy niedługo kazali na siebie czekać. Przystąpili do oblężenia wyposażeni we wszystko, co stworzyła nowoczesna technika wojenna. Poczynając od ciężkich dział kolejowych, używanych przez Niemców podobno tylko raz przy zdobywaniu Sewastopola, kończąc na „goliatach” – cały obfity arsenał niemiecki został zwrócony przeciwko Staremu Miastu. Ciężkie bombowce niemieckie poczęły się ukazywać całymi eskadrami nad kunsztownie zdobionymi domami pamiątkowej dzielnicy, burząc systematycznie dom za domem. Z każdym dniem napięcie ognia artyleryjskiego wzrastało. Pociski „grubej Berty”, serie min wyrzucanych przez specjalne wyrzutnie, wydające charakterystyczny dźwięki, nazwane przez powstańców „ryczącymi krowami”, niezliczone ilości granatów i szrapneli – zalewały Stare Miasto istnym potopem żelaza i ognia. Samoloty nieprzerwanie krążyły nad dachami. Z dnia na dzień pomnażała się liczba rozwalonych domów, aż wreszcie po tygodniu bombardowania cała dzielnica stała się rumowiskiem, pod którym w piwnicach zgromadziły się masy ludzkie, tworząc tam specyficzne formy życia ludzi jaskiniowych XX wieku…
Polecam gazetkę salonową Powstanie Warszawskie, w której zamieszczane są notki blogerek i blogerów salonu24 (nie wypada nie wymienić artykułów Witka i wspomnień przytaczanych przez blogerkę Beret w akcji) nie tylko na temat tamtych dni, ale także ich oceny, interpretacje, nawiązania.
Czytaj także:
Jutro następna relacja
Drugi tydzień
Pierwszy tydzień
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura