Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
227
BLOG

Dzień czwarty. Churchill, czołgi i niebo

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Powstanie Warszawskie Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Drugiego sierpnia Winston Churchill wygłosił w Izbie Gmin mowę (patrz tutaj), w której stwierdził, że Armia Radziecka „zdobywa Warszawę i wyzwala ją”

4 sierpnia, w Warszawie, na szpaltach „Robotnika” Zygmunt Zaremba tak odpowiadał Churchillowi: „Właśnie w chwili, gdy padły te słowa, powstanie nasze w Warszawie było już w pełnym rozwoju i dwie trzecie placówek niemieckich w stolicy Polski padło już pod uderzeniem naszej Armii Krajowej, zespolonej z ludem Warszawy. I niewątpliwie jednym z motywów entuzjastycznego porywu powstania było to właśnie, by wolności swojej nikomu nie zawdzięczać. Chcieliśmy i chcemy własną wolą, własnym męstwem i własnym czynem, nie żałując najserdeczniejszej krwi, sami wolność zdobyć. Nie należymy do narodów, które spekulują na obcą siłę, które biernie oczekują aż los uczyni z nimi czego chce ślepe przeznaczenie. Pragnęliśmy i pragniemy być kowalami swojej woli. Z tego pokładu moralnego zrodziła się obrona Warszawy we wrześniu 1939 roku, z tegoż źródła wybuchła burza powstania warszawskiego 1 sierpnia 1944 roku”.
 
W broszurze konspiracyjnej „Powstanie Sierpniowe” pepesowiec opisuje codzienność powstańczej walki, jej trudy i triumfy: „Niemcy, zaskoczeni wybuchem powstania i poniesioną w pierwszych dniach klęską, poczynają gromadzić przeciw Warszawie coraz większe siły. Uruchamiają coraz większą ilość czołgów i aut pancernych, przy pomocy których usiłują sterroryzować ludność i rozbić – jakże słabe materialnie – barykadowe osłony polskiego powstania”.
 
Bronią były butelki z benzyną: „Za kruchą osłoną barykad i narożnych kamienic twardym rytmem biją serca żołnierzy polskich. (…) Czołg dopuszczany jest na najbliższą odległość. (…) Nagle, z najbliższej odległości, spadają nań butelki z benzyną, a później granat, zamieniając czołg i jezdnię wokół niego w jeden słup ognia. Jeszcze parę zgrzytów motoru i gąsienic – wybuch zbiornika – potwór leży bezwładnie, dysząc czarnym dymem”.
 
Przeciw czołgom stosowano także… wilcze doły, kopane za barykadami. Te metody miejskiej partyzantki spowodowały, że „czołgi, budzące w pierwszych dniach powstania prawdziwą grozę, po tygodniu przestały się już zapuszczać w obarykadowane części miasta, z daleka tylko porykując i rażąc na oślep domy bez większej szkody dla walczących”.
 
Zaremba opisuje także stosowany przez Niemców sposób „żywych tarcz”. Tak było, m.in. gdy od strony Placu Zbawiciela hitlerowskie jednostki forsowały Marszałkowską i Mokotowską. „Atakujące czołgi osłonili żywymi ciałami Polaków – kobiet i mężczyzn – wyrwanych z domów dzielnic opanowanych. Pod tą żywą osłoną zbliżały się czołgi do polskich linii. Drżały ręce obrońców. Nie można jednak puścić wroga, choćby to miało kosztować najdrożej. Wysuwają się naprzód najlepsi strzelcy. Dają ognia. Żywa osłona rozbiega się. Czołgi zawracają – niemiecki »fortel« nie dał spodziewanych rezultatów”.
 
Jednak największe zagrożenie płynęło z nieba, pozostającego praktycznie w dziedzinie Luftwaffe: „Bezkarnie przelatujące tuż nad dachami bombowce niemieckie wybierały dowolne obiekty, które chciały zburzyć, a żołnierz nasz nie mógł ich spotkać nawet salwą z karabinu, bo zbyt mało było ładunków, by tracić je na niepewny strzał (…). Zdobyta na Niemcach broń wystarczyła tylko dla niewielkiej cząstki tych, którzy chcieli walczyć.Jedynie pomoc z zewnątrz mogła nie dopuścić, by dni powszechnego entuzjazmu i męstwa zakończyły się tragiczną przegraną”.
 
4 sierpnia w Pałacu Blanka zginął pchor. Krzysztof Kamil Baczyński „Krzyś” z batalionu „Parasol”. Cześć jego pamięci.
 
Czytaj także tekst Smoka Gorynycza m.in. o czwartym dniu powstania.
 
Polecam gazetkę salonową Powstanie Warszawskie, w której zamieszczane są notki blogerek i blogerów salonu24 (nie wypada nie wymienić artykułów Witka  i wspomnień przytaczanych przez blogerkę Beret w akcji) nie tylko na temat tamtych dni, ale także ich oceny, interpretacje, nawiązania.
 
Wszystkie cytaty za: „Żeby chociaż świat wiedział. Obrona Warszawy 1939. Powstanie Sierpniowe 1944” (nakładem Bellony, Warszawa 2010).
 
 
Jutro następna relacja
 
Patrz także:

 

 

 

 

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Kultura