„Data wybuchu powstania była tajemnicą wojskową. PPS, podobnie jak i inne organizacje polityczne, nie znała dnia i godziny wystąpienia. Jej Oddziały Wojskowe, zmobilizowane w ramach Armii Krajowej, od kilku dni stały w ostrym pogotowiu. (…) Panującą zasadą było, że każdy pepesowiec, nie mogący dotrzeć do własnego oddziału, włączał się do najbliższego oddziału A.K. Toteż wszystkie prawie oddziały A.K. miały spory odsetek pepesowców. Walczyli i ginęli, nie przestając być oddanymi członkami partii”– pisał Zygmunt Zaremba w konspiracyjnej broszurze „Powstanie sierpniowe”.
PPS w konspiracji stworzył własną organizację: Oddziały Wojskowe Pogotowia Powstańczego Socjalistów.
O samym Zarembie pisałem
tutaj.
Z pepesowców składały się niejednokrotnie całe oddziały Armii Krajowej. Powstańcy z PPS uczestniczyli w zdobyciu warszawskiej poczty, walczyli na Woli i na Żoliborzu. Pierwszą potyczkę żołnierze OW PPS stoczyli jeszcze przed godziną „W”, gdy IV Batalion został zaskoczony przez Niemców w miejscu koncentracji przy ul. Suzina.
Zaremba relacjonuje: „Szczególnie wybitną rolę odegrały Oddziały Wojskowe i Milicji P.P.S. przy obronie Starego Miasta. (…) Wielu robotników zdobyło tu oficerskie szlify i wielu zostało odznaczonych za męstwo i zdolności organizacyjne. Tutaj padł od kuli wroga zastępca komendanta O.W. P.P.S. major Włodzimierz Miszewski (Szklarz), jeden z najdzielniejszych robociarzy Kuliczkowski, Niedziński i wielu, wielu innych. Tutaj został ciężko ranny komendant Milicji Gnat-Wilczyński”.
Umierający Niedziński przekazał ratującej go sanitariuszce: „Umieram jako żołnierz A.K. Powiedzcie moim towarzyszom, że byłem i nie przestałem być pepesowcem”.
Warszawscy socjaliści walczyli z ogniem: ponieważ dla wielu brakowało broni, a co za tym idzie możliwości włączenia do oddziałów liniowych, kierownictwo PPS zdecydowało o powołaniu Milicji PPS. Organizacja ta tworzyła drużyny ratownicze, działające także pod ostrzałem wroga, powołane do gaszenia ognia. Komendant Okręgu Warszawa Armii Krajowej, płk Antoni Chruściel, pseudonim „Monter” w jednym z rozkazów (nr 7, 16 VIII 1944) wskazuje na wspólne działanie Milicji PPS „z AK w ramach akcji bojowej oraz z Państwowym Korpusem Bezpieczeństwa w zakresie służb bezpieczeństwa, przeciwpożarowej”. Rozkaz nakazywał też legitymacje członków Milicji PPS „traktować na równi z legitymacjami AK”. Zaremba: „Na niektórych terenach oddziały milicyjne przejmowały poza tym część prac służby (…) transportowej, gdy chodziło o wynoszenie żywności z miejsc zagrożonych i będących pod silnym ostrzałem wroga”.
Członkowie PPS działali w powstańczej administracji: „…stało się tak, że ludzie [PPS] – bardzo niechętnie zresztą wprowadzani do aparatu administracyjnego – po pewnym czasie pracą swą wysuwali się na czoło, a w momentach kryzysowych, jak na Starówce czy też w zachodniej dzielnicy Śródmieścia lub na Żoliborzu, kiedy niebezpieczeństwo i rozprężenie wszystkiego na skutek bombardowania dochodziło do szczytu, stawali się często jednym elementem, który nie tracił zimnej krwi i spełniał swój obowiązek do końca”.
Polska Partia Socjalistyczna wydawała w Powstaniu m.in. „Robotnika”. Jego ostatni numer ukazał sie 4 października 1944 r. W rejonie Starego Miasta wydawano „Warszawiankę”, na Żoliborzu „Biuletyn PPS”.
Kilkudziesięciostronicowa broszura Zaremby „Powstanie sierpniowe” ukazała się pierwotnie w listopadzie 1944 roku, następnie w czerwcu 1945 roku, w Londynie w 1946 roku, w Polsce, w drugim obiegu w 1985 roku, następnie w roku 1990, oficjalnie, wydana w Warszawie („Oficyna Wydawnicza RYTM”). Wszystkie cytaty za:
„Żeby chociaż świat wiedział. Obrona Warszawy 1939. Powstanie Sierpniowe 1944” (nakładem Bellony, Warszawa 2010).
Chciałbym do 5 października, w miarę możliwości, pisać codziennie krótkie notki na podstawie wspomnień, tekstów, meldunków Zaremby, mam nadzieję, że się uda.
21: 19 Tekst Michała Przyborowskiego o udziale w Powstaniu syndykalistów.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura