Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
432
BLOG

Aleksy Rżewski: "Z kart chlubnej przeszłości"

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

"Za wolność i lud"Poniższy tekst jest rozdziałem książki Autora pt. „Za wolność i lud. Wspomnienia”, wydanej nakładem Księgarni Ludowej w Chicago (brak daty wydania, prawdopodobnie początek lat 20.). Poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.


Przeglądając karty naszej historii porozbiorowej, jak również dzieje spisków, powstań i ruchów rewolucyjnych w Europie, widzimy, że wszędzie tam nicią srebrną przewija się zaszczytnie imię Polaka...

Historia przewrotów we Francji, rok 1830 – 1848, a szczególnie dzieje Komuny Paryskiej w roku 1870, zawierają wielką ilość nazwisk polskich. Wodzem wojsk Komuny był Dąbrowski. Emigranci polscy, ci „bajardzi” rewolucji, bez trwogi i zmazy, wygnani z kraju przemocą najeźdźców, krwią własną ratowali honor polskiej demokracji wobec świata. Walka o niepodległość Belgii w roku 1830 odbywa się przy pomocy emigrantów polskich.

W szeregach tak zwanych „czerwonych diabłów” Garibaldiego we Włoszech, walczą jak lwy polscy tułacze...

W Palatynacie i Badenii w roku 1848 wodzem powstania skierowanego przeciwko hegemonii Prus, był nasz nieśmiertelny rewolucjonista, „wódz czerwonych” z czasów ostatniego powstania roku 1863, Mierosławski...

W spiskach przeciw caratowi zawsze wybitny udział brali Polacy-rewolucjoniści.

Wyzwalające się państwa bałkańskie korzystały również z pomocy polskich wolontariuszy.

Krew polska zraszała skwarne piaski Egiptu i Maroka. Użyźniała ziemie Południowej i Północnej Ameryki, wsiąkała w śniegi sybirskie podczas zbrojnej rebelii polskiej w Krasnojarsku...

Tam, gdzie o wolność walczono, gdzie realizowały się hasła ogólnoludzkie i niepodległościowe, gdzie burzono trony i przywileje, tam zjawiał się zawsze jak spod ziemi Polak-rewolucjonista...

Mścił się za rozbiór Polski, za pohańbienie ludu...

Upiorem złowróżbnym był dla królów i możnych tego świata, sprzymierzeńcem wiernym i niezłomnym tych wszystkich, którzy w jarzmie chadzać nie chcieli, a zrywali pęta niewoli narodowej i społecznej...

Precz z tytułami książę i pan,

Zetrzemy ślady haniebnych lat.

Jeden Bóg, wiara i jeden stan,

I jedno miano: bliźni i brat.


Hymn ten, napisany przez Mierosławskiego, a przełożony na języki włoski, francuski i niemiecki, powtarzały z entuzjazmem podczas boju wyzwalające się ludy.

Polak, w pojęciach tych ludów, był wcieleniem wolności, poświęcenia i ofiarności nadludzkiej.

Przeciw „czerwonym” skupiała się od czasów Kościuszki zawsze cała zblokowana reakcja.

„Nowinki jakobińskie” przerażały zawsze warstwy uprzywilejowane. „Czerwonym” był każdy, kto wnosił myśli nowe i świeży powiew w zatęchłą ugodą z najeźdźcami atmosferę...

Przerzucając kartki i ulotki, wydawane ongi przez przeciwników Kościuszki, Konfederatów Barskich, Kołłątaja, Mierosławskiego, odnosi się wrażenie, że to argumenty i słowa przeniesione żywcem z dzisiejszych pism konserwatywnych. W krajach zachodniej Europy, spotykając nieraz pamiątki polskie, czułem się dumnym, że jestem Polakiem i rewolucjonistą. Z pożółkłych kartek, zachowanych w muzeach Francji, Włoch lub Niemiec, wyglądały zawsze orle i rogate dusze tych, którzy nie umieli pełzać po ziemi...

W 1911 roku, po ucieczce z Syberii, znalazłem się w Mannheim (Badenia w Niemczech). Otrzymałem pracę w jednej z tamtejszych fabryk i jako pracownik metalurgiczny wstąpiłem do niemieckich związków zawodowych, do których należeli wszyscy robotnicy tej fabryki. Sekcja oświatowa niemieckiej partii socjalno-demokratycznej urządzała w każdą niedzielę wycieczkę krajoznawczą, na której profesorowie-socjaliści wyjaśniali właściwości geologiczne gleby, znaczenie pamiątek historycznych itp.

Jednej niedzieli mieliśmy szczegółowo zwiedzić Muzeum Historyczne w Mannheim. Odczyt miał wygłosić dr Frank, poseł socjalistyczny do parlamentu. Na wszelkie odczyty uczęszczałem skwapliwie, więc i tym razem skorzystałem ze sposobności, ażeby usłyszeć coś interesującego.

W Muzeum znajdowały się bogate zbiory, ilustrujące rozwój i historię Niemiec. Z niemiecką systematycznością i drobiazgowością zgromadzono wszystkie te pamiątki, które mogły świadczyć o przeszłości tego kraju.

Znudzony suchym wykładem, udałem się do przyległych pokoi muzealnych, ażeby, stosownie do informacji zawartych w katalogu, zobaczyć interesujące mnie dokumenty z roku 1848, tyczące się powstania południowych Niemiec przeciw Prusakom. Na pierwszym miejscu zwrócił moją uwagę postrzępiony sztandar, na jednej stronie widniał orzeł, a na drugiej herb Badenii. W szafkach za szkłem znajdowały się liczne odezwy rewolucyjne powstańców badeńskich.

Przeglądając pamiątki dość skrupulatnie, pomiędzy innymi zauważyłem odezwę-plakat w języku niemieckim, wzywającą obywateli Badenii i Palatynatu do walki o wolność i niepodległość. Odezwa kończyła się „Niech żyje Rewolucja!”, „Śmierć Prusakom!”, a pod odezwą podpisy: „Dyktator Mierosławski, Pułkownik Oborski”.

Z czcią i wzruszeniem wpatrywałem się jak zahipnotyzowany w ten drogocenny dokument...

Z pożółkłych od starości odezw, ulotek, rozkazów dziennych do powstańców, pisanych ręką Mierosławskiego, przemawiał do mnie z mocą i siłą nieśmiertelny „duch-rewolucjonista”...

Płomienne wezwanie smagało słowami ostrymi, jak biczem, przywileje pomazańców „z bożej łaski”.

„Idzie czas pomsty ludu... zbliża się era jego wyzwolenia. Korony strącone z łbów cesarskich i królewskich toczą się po brukach miast”.

„Obywatele! Do walki orężnej przeciw tyranom!”.

„Co złe, rozsypać się musi w proch i pył!”.

Historia się powtarza – pomyślałem. – Wszak to jakby styl odezwy pepesowej przemawia do mnie sprzed pół wieku...

Z czcią i wzruszeniem wpatrywałem się w te pamiątki, a z głębi ducha jak modlitwę powtarzałem w skupieniu i ciszy słowa hołdu dla ducha „Czerwonego Jakobina”, który był poprzednikiem naszych ideałów...

Aleksy Rżewski



Aleksy Rżewski (1885-1939) – działacz socjalistyczny i niepodległościowy, urzędnik, prawnik. Jako 12-latek został robotnikiem w łódzkiej przędzalni, w wieku 15 lat związał się z Kołem Oświaty Narodowej i współtworzył nielegalne pismo „Polak”. Następnie wstąpił do PPS – Frakcja Rewolucyjna. Brał udział w rewolucji 1905 r., , podczas walk został ciężko ranny w nogę (kula karabinowa przeszyła ją na wylot). Kilkakrotnie wymykał się z rąk carskiej policji (podczas jednego z takich incydentów zraniony szablą), jednak w 1907 r. został uwięziony i zesłany na Syberię. Uciekł stamtąd przebrany za kozaka, przedostał się do Niemiec, gdzie pracował w fabryce włókienniczej, tamże uległ poparzeniu kwasem. Następnie przebywał we Francji, pracując jako robotnik fizyczny w kilku miastach, działał także społecznie wśród emigrantów polskich, m.in. tworząc chóry, placówki kształceniowe i oddział Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Do Polski wrócił w roku 1912, pracując w Łodzi jako motorniczy tramwaju, podjął też ponownie działalność socjalistyczną i niepodległościową, m.in. prowadząc werbunek do POW. W czasie wojny przebywał w Łodzi, wybrano go radnym miasta, w grudniu 1917 r. został aresztowany przez Niemców, lecz uciekł podczas konwojowania go do więzienia. Przebywał w zaborze austriackim, prowadząc partyjną działalność m.in. w Lublinie, gdzie brał udział w rozbrajaniu oddziałów niemieckich. Po odzyskaniu niepodległości wrócił do Łodzi, a 4 grudnia 1918 r. premier Jędrzej Moraczewski mianował go Komisarzem Rządowym w tym mieście. 27 marca 1919 r. Rada Miejska powierzyła mu godność Prezydenta Łodzi. W trakcie kadencji, która trwała do lipca 1923 r. dokonał szeregu reform, m.in. wprowadził w Łodzi – jako pierwszym mieście w Polsce – powszechny obowiązek nauczania (i zadbał o rozwój placówek oświatowych), stworzył również zalążki nowoczesnego systemu wodociągów i kanalizacji, rozwinął system pomocy społecznej i robót publicznych, wprowadził lokalny system ubezpieczeń robotników, powołał miejską bibliotekę publiczną. Po zakończeniu kadencji znacznie ograniczył skalę aktywności publicznej, pracował jako naczelnik Urzędu Stanu Cywilnego, społecznie tworzył lokalne struktury PCK. W kwietniu 1927 r. władze państwowe mianowały go starostą powiatu łódzkiego, którą to funkcję pełnił do marca 1933 r. Później wycofał się całkowicie z życia publicznego, ukończył studia prawnicze i ekonomiczne, prowadził kancelarię notarialną. Po hitlerowskiej napaści na Polskę został w listopadzie 1939 r. aresztowany wraz grupą łódzkiej inteligencji. Rozstrzelano go w zbiorowej egzekucji tej grupy, prawdopodobnie 20 lub 22 grudnia 1939 r., do dziś nie odnaleziono miejsca pochówku. Odznaczony m.in. Krzyżem Niepodległości i Krzyżem Walecznych.

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura