Poniższy tekst jest rozdziałem książki Autora pt. „Za wolność i lud. Wspomnienia”, wydanej nakładem Księgarni Ludowej w Chicago (brak daty wydania, prawdopodobnie początek lat 20.). Poprawiono pisownię wedle obecnych reguł.
Przeglądając karty naszej historii porozbiorowej, jak również dzieje spisków, powstań i ruchów rewolucyjnych w Europie, widzimy, że wszędzie tam nicią srebrną przewija się zaszczytnie imię Polaka...
Historia przewrotów we Francji, rok 1830 – 1848, a szczególnie dzieje Komuny Paryskiej w roku 1870, zawierają wielką ilość nazwisk polskich. Wodzem wojsk Komuny był Dąbrowski. Emigranci polscy, ci „bajardzi” rewolucji, bez trwogi i zmazy, wygnani z kraju przemocą najeźdźców, krwią własną ratowali honor polskiej demokracji wobec świata. Walka o niepodległość Belgii w roku 1830 odbywa się przy pomocy emigrantów polskich.
W szeregach tak zwanych „czerwonych diabłów” Garibaldiego we Włoszech, walczą jak lwy polscy tułacze...
W Palatynacie i Badenii w roku 1848 wodzem powstania skierowanego przeciwko hegemonii Prus, był nasz nieśmiertelny rewolucjonista, „wódz czerwonych” z czasów ostatniego powstania roku 1863, Mierosławski...
W spiskach przeciw caratowi zawsze wybitny udział brali Polacy-rewolucjoniści.
Wyzwalające się państwa bałkańskie korzystały również z pomocy polskich wolontariuszy.
Krew polska zraszała skwarne piaski Egiptu i Maroka. Użyźniała ziemie Południowej i Północnej Ameryki, wsiąkała w śniegi sybirskie podczas zbrojnej rebelii polskiej w Krasnojarsku...
Tam, gdzie o wolność walczono, gdzie realizowały się hasła ogólnoludzkie i niepodległościowe, gdzie burzono trony i przywileje, tam zjawiał się zawsze jak spod ziemi Polak-rewolucjonista...
Mścił się za rozbiór Polski, za pohańbienie ludu...
Upiorem złowróżbnym był dla królów i możnych tego świata, sprzymierzeńcem wiernym i niezłomnym tych wszystkich, którzy w jarzmie chadzać nie chcieli, a zrywali pęta niewoli narodowej i społecznej...
Precz z tytułami książę i pan,
Zetrzemy ślady haniebnych lat.
Jeden Bóg, wiara i jeden stan,
I jedno miano: bliźni i brat.
Hymn ten, napisany przez Mierosławskiego, a przełożony na języki włoski, francuski i niemiecki, powtarzały z entuzjazmem podczas boju wyzwalające się ludy.
Polak, w pojęciach tych ludów, był wcieleniem wolności, poświęcenia i ofiarności nadludzkiej.
Przeciw „czerwonym” skupiała się od czasów Kościuszki zawsze cała zblokowana reakcja.
„Nowinki jakobińskie” przerażały zawsze warstwy uprzywilejowane. „Czerwonym” był każdy, kto wnosił myśli nowe i świeży powiew w zatęchłą ugodą z najeźdźcami atmosferę...
Przerzucając kartki i ulotki, wydawane ongi przez przeciwników Kościuszki, Konfederatów Barskich, Kołłątaja, Mierosławskiego, odnosi się wrażenie, że to argumenty i słowa przeniesione żywcem z dzisiejszych pism konserwatywnych. W krajach zachodniej Europy, spotykając nieraz pamiątki polskie, czułem się dumnym, że jestem Polakiem i rewolucjonistą. Z pożółkłych kartek, zachowanych w muzeach Francji, Włoch lub Niemiec, wyglądały zawsze orle i rogate dusze tych, którzy nie umieli pełzać po ziemi...
W 1911 roku, po ucieczce z Syberii, znalazłem się w Mannheim (Badenia w Niemczech). Otrzymałem pracę w jednej z tamtejszych fabryk i jako pracownik metalurgiczny wstąpiłem do niemieckich związków zawodowych, do których należeli wszyscy robotnicy tej fabryki. Sekcja oświatowa niemieckiej partii socjalno-demokratycznej urządzała w każdą niedzielę wycieczkę krajoznawczą, na której profesorowie-socjaliści wyjaśniali właściwości geologiczne gleby, znaczenie pamiątek historycznych itp.
Jednej niedzieli mieliśmy szczegółowo zwiedzić Muzeum Historyczne w Mannheim. Odczyt miał wygłosić dr Frank, poseł socjalistyczny do parlamentu. Na wszelkie odczyty uczęszczałem skwapliwie, więc i tym razem skorzystałem ze sposobności, ażeby usłyszeć coś interesującego.
W Muzeum znajdowały się bogate zbiory, ilustrujące rozwój i historię Niemiec. Z niemiecką systematycznością i drobiazgowością zgromadzono wszystkie te pamiątki, które mogły świadczyć o przeszłości tego kraju.
Znudzony suchym wykładem, udałem się do przyległych pokoi muzealnych, ażeby, stosownie do informacji zawartych w katalogu, zobaczyć interesujące mnie dokumenty z roku 1848, tyczące się powstania południowych Niemiec przeciw Prusakom. Na pierwszym miejscu zwrócił moją uwagę postrzępiony sztandar, na jednej stronie widniał orzeł, a na drugiej herb Badenii. W szafkach za szkłem znajdowały się liczne odezwy rewolucyjne powstańców badeńskich.
Przeglądając pamiątki dość skrupulatnie, pomiędzy innymi zauważyłem odezwę-plakat w języku niemieckim, wzywającą obywateli Badenii i Palatynatu do walki o wolność i niepodległość. Odezwa kończyła się „Niech żyje Rewolucja!”, „Śmierć Prusakom!”, a pod odezwą podpisy: „Dyktator Mierosławski, Pułkownik Oborski”.
Z czcią i wzruszeniem wpatrywałem się jak zahipnotyzowany w ten drogocenny dokument...
Z pożółkłych od starości odezw, ulotek, rozkazów dziennych do powstańców, pisanych ręką Mierosławskiego, przemawiał do mnie z mocą i siłą nieśmiertelny „duch-rewolucjonista”...
Płomienne wezwanie smagało słowami ostrymi, jak biczem, przywileje pomazańców „z bożej łaski”.
„Idzie czas pomsty ludu... zbliża się era jego wyzwolenia. Korony strącone z łbów cesarskich i królewskich toczą się po brukach miast”.
„Obywatele! Do walki orężnej przeciw tyranom!”.
„Co złe, rozsypać się musi w proch i pył!”.
Historia się powtarza – pomyślałem. – Wszak to jakby styl odezwy pepesowej przemawia do mnie sprzed pół wieku...
Z czcią i wzruszeniem wpatrywałem się w te pamiątki, a z głębi ducha jak modlitwę powtarzałem w skupieniu i ciszy słowa hołdu dla ducha „Czerwonego Jakobina”, który był poprzednikiem naszych ideałów...
Aleksy Rżewski
Aleksy Rżewski (1885-1939) – działacz socjalistyczny i niepodległościowy, urzędnik, prawnik. Jako 12-latek został robotnikiem w łódzkiej przędzalni, w wieku 15 lat związał się z Kołem Oświaty Narodowej i współtworzył nielegalne pismo „Polak”. Następnie wstąpił do PPS – Frakcja Rewolucyjna. Brał udział w rewolucji 1905 r., , podczas walk został ciężko ranny w nogę (kula karabinowa przeszyła ją na wylot). Kilkakrotnie wymykał się z rąk carskiej policji (podczas jednego z takich incydentów zraniony szablą), jednak w 1907 r. został uwięziony i zesłany na Syberię. Uciekł stamtąd przebrany za kozaka, przedostał się do Niemiec, gdzie pracował w fabryce włókienniczej, tamże uległ poparzeniu kwasem. Następnie przebywał we Francji, pracując jako robotnik fizyczny w kilku miastach, działał także społecznie wśród emigrantów polskich, m.in. tworząc chóry, placówki kształceniowe i oddział Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”. Do Polski wrócił w roku 1912, pracując w Łodzi jako motorniczy tramwaju, podjął też ponownie działalność socjalistyczną i niepodległościową, m.in. prowadząc werbunek do POW. W czasie wojny przebywał w Łodzi, wybrano go radnym miasta, w grudniu 1917 r. został aresztowany przez Niemców, lecz uciekł podczas konwojowania go do więzienia. Przebywał w zaborze austriackim, prowadząc partyjną działalność m.in. w Lublinie, gdzie brał udział w rozbrajaniu oddziałów niemieckich. Po odzyskaniu niepodległości wrócił do Łodzi, a 4 grudnia 1918 r. premier Jędrzej Moraczewski mianował go Komisarzem Rządowym w tym mieście. 27 marca 1919 r. Rada Miejska powierzyła mu godność Prezydenta Łodzi. W trakcie kadencji, która trwała do lipca 1923 r. dokonał szeregu reform, m.in. wprowadził w Łodzi – jako pierwszym mieście w Polsce – powszechny obowiązek nauczania (i zadbał o rozwój placówek oświatowych), stworzył również zalążki nowoczesnego systemu wodociągów i kanalizacji, rozwinął system pomocy społecznej i robót publicznych, wprowadził lokalny system ubezpieczeń robotników, powołał miejską bibliotekę publiczną. Po zakończeniu kadencji znacznie ograniczył skalę aktywności publicznej, pracował jako naczelnik Urzędu Stanu Cywilnego, społecznie tworzył lokalne struktury PCK. W kwietniu 1927 r. władze państwowe mianowały go starostą powiatu łódzkiego, którą to funkcję pełnił do marca 1933 r. Później wycofał się całkowicie z życia publicznego, ukończył studia prawnicze i ekonomiczne, prowadził kancelarię notarialną. Po hitlerowskiej napaści na Polskę został w listopadzie 1939 r. aresztowany wraz grupą łódzkiej inteligencji. Rozstrzelano go w zbiorowej egzekucji tej grupy, prawdopodobnie 20 lub 22 grudnia 1939 r., do dziś nie odnaleziono miejsca pochówku. Odznaczony m.in. Krzyżem Niepodległości i Krzyżem Walecznych.
Krzysztof Wołodźko
Utwórz swoją wizytówkę
Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty.
Wyją syreny, wyją co rano,
grożą pięściami rude kominy,
w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną,
noc jest przelaną kroplą jodyny,
niechaj ta kropla dzień nasz upalny
czarnym - po brzegi - gniewem napełni -
staną warsztaty, staną przędzalnie,
śmierć się wysnuje z motków bawełny...
Troska iskrą w sercu się tli,
wiele w sercu ognia i krwi -
dymem czarnym musi się snuć
pieśń, nim iskrą padnie na Łódź.
Z ognia i ze krwi robi się złoto,
w kasach pękatych skaczą papiery,
warczą warsztaty prędką robotą,
tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery,
im - tylko radość z naszej niedoli,
nam - na ulicach końskie kopyta -
chmura gradowa ciągnie powoli,
stanie w piorunach Rzeczpospolita.
Ciąży sercu wola i moc,
rozpal iskrę, ciśnij ją w noc,
powiew gniewny wciągnij do płuc -
jutro inna zbudzi się Łódź.
Iskra przyniesie wieść ze stolicy,
staną warsztaty manufaktury,
ptaki czerwone fruną do góry!
Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi
drogę, co dzisiaj taka już bliska?
Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi,
gniewną, wydartą z gardła konfiskat.
Władysław Broniewski, "Łódź"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura