Z trzech członów hasła Bóg – Honor – Ojczyzna najbardziej wypaczone zostało to środkowe. Do tego stopnia, że dzisiaj wielu ludziom kojarzy się przede wszystkim z zachowaniem irracjonalnym, działaniami skazanymi na niepowodzenie a podejmowanymi w imię jakichś niezrozumiałych racji. I jak poprzednio, do takiego stanu świadomości albo raczej nieświadomości naszego społeczeństwa walnie przyczynili się komuniści, przez lata wmawiając młodzieży że przedwojenne wojsko polskie atakowało niemieckie czołgi przy użyciu szabel. Z prawdą historyczną ma to tyle wspólnego, ile ówczesna demokracja socjalistyczna z demokracją, ale wzmocniony filmowym przekazem obraz w wielu głowach pozostał jako przykład zwycięstwa honoru nad zdrowym rozsądkiem.
Jest wszakże jeszcze jeden powód, dla którego obśmiewanie honoru znajduje w Polsce (i nie tylko) tak duży odzew. Bo co to takiego właściwie ten honor? Czy naprawdę wymaga, byśmy oddawali życie za Ojczyznę (o której w następnym odcinku)?
Na szczęście w dzisiejszych czasach na ogół nie wymaga, choć musimy też mieć świadomość że w historii nic nie jest dane raz na zawsze. Natomiast wymaga, byśmy się po prostu zachowywali przyzwoicie, czyli z poszanowaniem systemu wartości o którym było w odcinku poprzednim. Innymi słowy, człowiek honorowy dotrzyma danego słowa nie zastanawiając się, czy owo słowo dane było przy świadkach czy też nie. Pewnych rzeczy nie zrobi nie dlatego, że zakazuje ich prawo, ale dlatego, że są sprzeczne z wyznawanymi przez niego zasadami. Czyli jest to odwrotność tego, co od czasów afery Rywina nazywam czarzastologią stosowaną.
Termin pochodzi od nazwiska jednego z jej bohaterów zeznających przed komisją sejmową. Ów pytany czy nie widzi nic niestosownego w fakcie, że pełniąc ważną funkcję w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, jednocześnie prowadzi firmę zawierającą kontrakty z publiczną telewizją, kilkakrotnie odpowiedział, że konsultował to z prawnikami i że nie jest to niezgodne z prawem. Czyli znaczenia słowa niestosowny prawdopodobnie nie rozumie. Niestety nie jest tu wyjątkiem – to samo powiedzieliby zapewne szefowie amerykańskich banków, którzy po doprowadzeniu ich do bankructwa zażądali pomocy amerykańskich podatników, a gdy ją otrzymali – wypłacili sobie sowite nagrody. Też zgodnie z prawem – były zapisane w ich menadżerskich kontraktach. Podobnie jak w kontrakcie byłego szefa Narodowego Centrum Sportu. Dla porządku – nie doprowadził kierowanej przez siebie firmy do bankructwa, nie jest też ani pierwszą ani ostatnią osobą na wysokim stanowisku, która znajduje się w sytuacji konfliktu tego co zgodne z prawem z zasadami przyzwoitości.
Będąc człowiekiem staroświeckim, od uczestników wszystkich opisanych powyżej sytuacji oczekiwałbym zachowania przyzwoiteg0 –bez względu na to, co mówią przepisy prawa czy zapisy kontraktu. Tylko tyle, czy aż tyle? Wówczas mógłbym ich nazwać ludźmi honoru, co wcale nie oznacza wymagania od nich, by rzucali się z górnych pięter swoich biurowców albo przy pomocy broni palnej dziurawili sobie policzki.
cdn.– wkrótce
Inne tematy w dziale Rozmaitości