cogito48 cogito48
393
BLOG

Co tam, panie, w polityce? Szalikowcy szaleją!

cogito48 cogito48 Polityka Obserwuj notkę 0

Proszę się nie obawiać: nie będzie o bieżącej polityce, ale muszę zacząć od krótkiego rysu historycznego. Wszyscy pamiętają, ale przypomnę.

Kiedy przed wyborami w 2005 roku Platforma i PiS zapowiadały utworzenie po wyborach koalicji, większość wyborców potraktowała to poważnie. Wyszło jak wyszło, żaden POPiS nie powstał, zaczęła się natomiast eskalacja wrogości między obydwoma ugrupowaniami. Podsycały ją napastliwe wypowiedzi prominentnych postaci z obydwu ugrupowań, skwapliwie nagłaśniane przez media.

To może nie byłoby niczym niezwykłym – wszak spór jest istotą polityki w systemie demokratycznym. W krótkiej historii demokracji w Polsce po komuniźmie była już przecież wałęsowska "wojna na górze", w czasie której mówiono o zagrożeniu dla demokracji (miał nim według części środowisk opiniotwórczych być sam Wałęsa, podobnie jak miał zrujnować gospodarkę i plan Balcerowicza).

W środowiskach inteligenckich toczyły się wtedy zażarte spory, emocje też często dochodziły do głosu, ale generalnie nie przekraczało to granic cywilizowanej dyskusji – takiej, w której używa się argumentów a nie epitetów.

A dziś? Dziś gros przedstawicieli inteligencji i środowisk opiniotwórczych prezentuje mentalność kibola-szalikowca. A ten – wiadomo – wielbi swoją drużynę, a przeciwnika nienawidzi lub nim pogardza, w zależności od wyniku meczu.

Zacznijmy od mediów. Kiedyś adeptów dziennikarstwa uczono, że rzetelność dziennikarska między innymi polega na oddzieleniu wiadomości od komentarza. Konia z rzędem temu, kto potrafi dostrzec realizację tej zasady w telewizyjnych programach informacyjnych – w TVP, TVN, czy Polsacie. Podobnie jak w Gazecie Wyborczej czy Naszym Dzienniku – ulubionych organach prasowych naszych politycznych szalikowców.

Tam gdzie istnieją prawdziwie wolne media, ich rolą jest między innymi przysłowiowe patrzenie władzy na ręce. Ale nie w Polsce. U nas czołowi medialni szalikowcy jakby nie zauważyli, że w 2007 roku były tu kolejne wybory parlamentarne i zmienił się rząd. A oni z upodobaniem pilnują opozycji i jej lidera. Wniosek nasuwa się sam: albo nasze media nie są wolne, albo nie są profesjonalne (można wybrać obydwie odpowiedzi).

Podobnie do mediów zachowuje się większość satyryków. Też z upodobaniem drwią z przegranych. Jakoś nie pamiętam bym gdzieś słyszał dobry kawał o Tusku. A o Kaczyńskim ciągle, choć rzadko kiedy naprawdę dobry.

W tej sytuacji korzystanie z mediów ograniczam do minimum, programów satyrycznych też nie oglądam, natomiast zawsze cenię sobie przyjemność rozmowy czy dyskusji z kimś, kto wypowiada własne poglądy – wcale nie muszą być zbieżne z moimi, byle własne.

Ale takich ludzi jest coraz mniej. Wygląda na to, że większość społeczeństwa, z inteligencją na czele, zarażona jest już mentalnością szalikowca. Nie wyraża własnych sądów, tylko powtarza zasłyszaną czy przeczytaną w mediach prawdę objawioną o drużynie przeciwnej i nie dopuszcza myśli, że ich rozmówca może mieć własne zdanie i nie być szalikowcem żadnego ze zwalczających się klubów.

I to jest najbardziej zatrważający skutek wojny polsko-polskiej. Obawiam się, że taki stan rzeczy może się utrzymać jeszcze długo po zejściu ze sceny generałów i pułkowników tej wojny, a agresja z jaką często się do siebie zwracają internauci tylko mą obawę pogłębia.

Wszystkim więc polecam lekturę wiersza Natana Tanenbauma pt. "Modlitwa o wschodzie słońca", którego pierwszą zwrotkę dla zachęty przytaczam.

Każdy Twój wyrok przyjmę twardy,
Przed mocą Twoją się ukorzę,
Lecz broń mnie, Panie, od pogardy,
Od nienawiści strzeż mnie, Boże.

cogito48
O mnie cogito48

Cogito ergo sum - dlatego nie przepadam za salonami

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka