Mija pięć lat od chwili, kiedy to Głęboko Niesłuszna Władza (GNW) wprowadziła w Polsce program 500+. Skoro władza była i jest nadal głęboko niesłuszna, to oczywiście program nie mógł się spotkać z aprobatą Słusznych i Postępowych (SiP). W mediach wobec GNW opozycyjnych co rusz pojawiał się jakiś jędrek-mędrek (czytaj: autorytet) który przekonywał nas o szkodliwości tego programu – dla gospodarki, dla rynku pracy i w ogóle. Ponieważ jednak ani gospodarka ani rynek pracy się nie zawaliły, choć przecież powinny, SiP-y wolą dziś mówić o masowym rozdawnictwie i przekupywaniu ciemnych wyborców.
Nie da się zaprzeczyć, że 500+ wyciągnęło wiele rodzin z biedy, więc krytycy GNW mówią teraz, że program rozrzutny, bo daje wszystkim, a nie tylko najbiedniejszym i lepszy efekt można było osiągnąć poprzez odpowiednie zmiany w systemie podatkowym.
To ja nieco złośliwie zapytam, dlaczego przez ćwierć wieku rządów Słusznych i Postępowych takich zmian nie wprowadzono?
Złośliwie, bo chyba znam odpowiedź. Z tych samych powodów z których Słuszny i Postępowy Prezydent 15 lat wcześniej raczył 'uwalić' ustawę o powszechnym uwłaszczeniu. Ponieważ dla wielu to już czasy zamierzchłe, więc przypomnę, że na jej podstawie lokatorzy mieszkań, tak spółdzielczych jak i komunalnych, mieli się stać ich właścicielami. Uchroniłoby to przynajmniej część lokatorów w Warszawie i innych miastach przed nękaniem ze strony ustosunkowanych cwaniaków i nasyłanych przez nich bandziorów.
Używane wtedy przez przeciwników ustawy argumenty były podobne – że państwa polskiego nie stać na taką rozrzutność i że to niesprawiedliwe wobec tych, którzy wcześniej swoje mieszkania kupili.
To ja znów zapytam: czy należy sklepom i producentom zakazać promocji i wyprzedaży? Przecież to niesprawiedliwe, że ja kupiłem lodówkę za 1.500 złotych, a sąsiad tydzień później kupił taką samą za 1.250.
Niestety, wielu rodaków – niezależnie od politycznych preferencji czy animozji – nadal uważa, że państwo ma prawo obywatelowi coś zabrać, natomiast nie ma prawa mu niczego dać, a i oddawać zabranego nie powinno.
W tej materii obserwuję, nie bez zażenowania, pewną prawidłowość. Im wyższa pozycja społeczna i status materialny, tym większa niechęć do takich inicjatyw jak 500+ czy powszechne uwłaszczenie. Bo skoro JA do wszystkiego doszedłem ciężką pracą, to dlaczego ktoś inny ma dostać ZA DARMO?
I w ten oto sposób chrześcijański nakaz miłości bliźniego przegrywa z najzwyklejszą zawiścią odzianą w szaty tak zwanej sprawiedliwości społecznej.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo