Kanałami elektronicznymi dotarła do mnie zagadkowa przesyłka. Dlaczego zagadkowa? Otóż jej tytuł brzmi “List otwarty do Prezydenta Andrzeja Dudy (w 5 rocznicę wyboru na Prezydenta RP)”. List jeszcze bardziej długaśny niż tytuł – 8 stron standardowego maszynopisu – więc zanim przeczytam, zaglądam na koniec, by dowiedzieć się kto jest autorem. Każdy list kończy się wszak podpisem, a list otwarty musi być podpisany imieniem i nazwiskiem (często grupy osób o nazwiskach znanych). I tutaj pierwszy problem, bo na końcu zamiast podpisu jest enigmatyczne sformułowanie “Zwykła obywatelka”.
Ja jednak, bardziej stety niż niestety, nie należę do żadnej z powyższych kategorii. W organach nie służyłem, ani z nimi nie współpracowałem, na którą to okoliczność wypełniałem nawet kiedyś stosowne oświadczenie. Jako emeryt nikomu też nie szefuję. Nie zajmuję żadnego ważnego stanowiska, więc sens wysyłania do mnie anonimów jest raczej wątpliwy.
I tu nagle ciarki przechodzą mi po plecach. O kurczę, myślę sobie. Mam już swoje lata, więc może dopadła mnie taka skleroza, że zapomniałem już, że jestem Kimś Ważnym, do kogo warto słać donos na urzędującego prezydenta. Może w związku z tą ważną a zapomnianą przeze mne funkcją powinienem podejmować jakieś działania, których nie podejmuję? Albo bywać w miejscach, w których nie bywam? Ale im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej niczego takiego nie mogę sobie przypomnieć. Ach, strach! Strach rany boskie! – jak w Kabarecie Starszych Panów śpiewał w zamierzchłych czasach niezapomniany Bronisław Pawlik.
Komentarze
Pokaż komentarze (4)