Aleksander Ścios Aleksander Ścios
6923
BLOG

KATYŃSKI WYROK NA POLSKĘ

Aleksander Ścios Aleksander Ścios Polityka Obserwuj notkę 70

 To orzeczenie odpowiada interesom naszego kraju” - oznajmił resort sprawiedliwości Federacji Rosyjskiej w reakcji na wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Katynia. Wprawdzie rzadko się zdarza, by oficjalne oświadczenia władz Federacji odpowiadały prawdziwym intencjom Kremla – w tym przypadku możemy jednak uznać, że Putin i jego kamraci mają rzeczywiste powody do zadowolenia.

Satysfakcja Rosjan była tak wielka, że służby  FR już kilka dni przed ogłoszeniem wyroku nie wahały się przekazać do mediów informacji o zawartości sentencji. Tuba propagandowa Kremla "Moskowskije Nowosti" na cztery dni przed  terminem publikacji orzeczenia ogłosiła zatem, że Rosja nie ponosi odpowiedzialności za zbrodnię katyńską.

 Dowodzi to nie tylko sprawności rosyjskiej agentury ulokowanej w instytucjach europejskich, ale raz jeszcze potwierdza, że propaganda to najmocniejsza broń reżimu Putina. Dzień później, główny prokurator wojskowy Rosji Siergiej Fridinski oficjalnie poinformował o oczyszczeniu Stalina z zarzutu zbrodni katyńskiej i przypomniał, że prokuratura FR umarzając w 2004 roku śledztwo „nie sformułowała żadnych zarzutów wobec Józefa Stalina i innych przywódców dawnego ZSRR”.

Europejski Trybunał orzekł wprawdzie, że „Rosja złamała artykuł 3. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka podczas śledztwa ws. zbrodni katyńskiej, który zakazuje nieludzkiego i poniżającego traktowania, ale naruszenie to nastąpiło tylko w odniesieniu do dziesięciu skarżących, a w odniesieniu do pozostałych pięciu skarżących do naruszenia tego artykułu nie doszło".

Trybunał uznał ponadto, że „Rosja naruszyła obowiązek współpracy z Trybunałem w art. 38 Konwencji, a naruszenie to wynika z odmowy rosyjskiego rządu doręczenia na wezwanie Trybunału kopii decyzji o umorzeniu śledztwa katyńskiego.” W orzeczeniu zawarto również kwalifikację prawną zbrodni katyńskiej, określając ją jako zbrodnię wojenną - co oznacza, że nie ulega ona przedawnieniu, a jej sprawcy mogą być nadal ścigani. Jednocześnie Trybunał stwierdził, że "w okresie po ratyfikacji Konwencji przez Rosję nie pojawiły się żadne nowe dowody lub okoliczności związane ze zbrodnią katyńską, a zatem po tej dacie nie powstał na nowo obowiązek dla władz rosyjskich do prowadzenia śledztwa".

Przewagą jednego głosu Trybunał postanowił, że nie może ocenić zarzutu naruszenia przez Rosję art. 2 konwencji w zakresie przeprowadzenia skutecznego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej, bo „Rosja przyjęła Europejską Konwencję Praw Człowieka dopiero w 1998 r., czyli osiem lat po rozpoczęciu śledztwa”. Gdyby Trybunał orzekł, że doszło do naruszenia art. 2 Konwencji, a tym samy do pogwałcenia "prawa do życia", władze Rosji byłyby zobowiązane do ponownego wszczęcia śledztwa i skutecznego jego przeprowadzenia

W kontekście tego orzeczenia - całkowicie niezrozumiale brzmi wspólny przekaz opozycji i grupy rządzącej o rzekomej porażce Rosji oraz wyrażana przez wiele środowisk opinia, jakoby było to orzeczenie  „przełomowe” lub „dawało satysfakcję skarżącym”.

Za korzystne nie można bowiem uznać stwierdzenia, że „Katyń był zbrodnię wojenną”. Jest to w istocie kwalifikacja daleka od zbrodni ludobójstwa, za to zgodna choćby z opinią Stefana Niesiołowskiego, który w 2009 roku negował, iż mordy dokonane przez Sowietów w Katyniu, Miednoje i Charkowie były ludobójstwem i nazywał je zbrodnią wojenną. Podobne stanowisko zajął przed rokiem doradca Bronisława Komorowskiego, Roman Kuźniar, twierdząc, że „według prawa międzynarodowego, zbrodnia katyńska nie spełnia kryteriów definicji ludobójstwa”  i określił ją jako zbrodnię wojenną.

Twierdzenia te tak dalece oburzały wówczas opozycję, że w roku 2009 żądano dymisji wicemarszałka Sejmu Niesiołowskiego oraz gromko krytykowano Kuźniara. Dlaczego zatem dziś, ta sama opozycja postrzega wyrok Trybunału jako porażkę Rosji?

Również w pozostałej części orzeczenie jest ewidentnie korzystne dla reżimu Putina, ponieważ nie nakłada nań żadnego obowiązku w zakresie wznowienia śledztwa lub ujawnienia materiałów z dotychczasowych postępowań oraz w ogóle pomija kwestię odpowiedzialności za zbrodnię z 1940 r.. Co więcej - Trybunał dokonał całkowicie niezrozumiałego rozgraniczenia i uznał, że  „nieludzkie i poniżające traktowanie”  rodzin ofiar katyńskich podczas rosyjskiego śledztwa dotyczy tylko dziesięciu skarżących, a w pozostałych przypadkach do takiego traktowania nie doszło.

Należałoby zatem zapytać: na czy polega rzekoma porażka Rosji i jakie korzyści wyrok przynosi Polakom?

Odzwierciedleniem stanu faktycznego są również reakcje stron procesu. Przedstawiciele rodzin katyńskich już zapowiedzieli apelację, podczas gdy strona rosyjska stwierdza, że jest „usatysfakcjonowana” i nie widzi podstaw do zaskarżenia wyroku.

O rzeczywistych skutkach orzeczenia Trybunału świadczy informacja podana następnego dnia przez agencję  Interfax. Rosjanie ogłosili, iż „niewykluczone jest, że akta śledztwa w sprawie rozstrzelania polskich oficerów w ZSRR w 1940 roku nigdy nie zostaną odtajnione”. Główny prokurator wojskowy Federacji Rosyjskiej Siergiej Fridinski oznajmił natomiast, że „wszystko, co można było przekazać, praktycznie już przekazaliśmy - z wyjątkiem tej części materiałów, które stanowią tajemnicę państwową” i dodał „nie sądzę, abyśmy musieli komukolwiek przekazywać takie dane”.

W istocie więc wyrok Europejskiego Trybunału prowadzi do zamknięcia sprawy zbrodni katyńskiej na etapie rosyjskich fałszerstw i pozwala Rosji na całkowitą bezkarność – łącznie z zaprzeczeniem odpowiedzialności za zamordowanie polskich oficerów. Warto przypomnieć, że już w 2010 roku w oficjalnym stanowisku rządu rosyjskiego skierowanym do Strasburga znalazło się stwierdzenie: „nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono. Nie ma nawet pewności czy Polaków rozstrzelano.”

Wyrok ten wpisuje się wyraźnie w historyczną kontynuację polityki Zachodu wobec sowieckiego/rosyjskiego reżimu. Zgodne ze zbrodniczą logiką narzuconą państwom europejskim jeszcze w trakcie trwania II wojny światowej, depozyt kłamstwa katyńskiego stanowił istotną gwarancję nienaruszalności wpływów Rosji Sowieckiej w Polsce, a ukrywanie prawdy o mordzie założycielskim PRL-u stało się fundamentem pojałtańskiego „ładu w Europie”. Powstały wówczas układ i zmowa milczenia stanęły na przeszkodzie wyjaśnieniu prawdziwych okoliczności zbrodni i na dziesięciolecia zamknęły Polskę w strefie wpływów Kremla. Dlatego na Zachodzie, kłamstwo katyńskie funkcjonowało przez lata, a potępienie rosyjskich ludobójców również dziś nie leży w interesie państw europejskich.

Stratedzy płk Putina doskonale wiedzą, że nadrzędnym celem społeczeństw Zachodu nie jest prawda historyczna czy racje moralne lecz dobrobyt i spokój – i za obie te wartości gotowe są zapłacił każdą cenę. Józef Mackiewicz w „Zwycięstwie prowokacji” przypominał: „Polityka Zachodu podczas wojny kierowała się względami narzuconymi jej przez sojusz z Sowietami; polityka Zachodu po wojnie kieruje się względami narzuconymi jej przez chęć pokojowej koegzystencji z Sowietami.” Prowadzona przez ostatnie lata rosyjska kampania propagandowo - dyplomatyczna sprawiła, że państwo to jest dziś postrzegane poprzez pryzmat potencjalnych korzyści politycznych i ekonomicznych mających płynąć z „ucywilizowania” Rosji. W oczach Zachodu „koegzystencja” z Rosją jest możliwa, jeśli państwo to otrzyma „należną” mu strefę wpływów i zaspokoi swoje mocarstwowe ambicje.

Orzeczenie Trybunału w Strasburgu stanowi również wyraźną przestrogę przed pokładaniem nazbyt wielkich nadziei na stworzenie międzynarodowej komisji w sprawie tragedii smoleńskiej. W tym zakresie, kalkulacje polityków opozycji oraz nadzieje części polskiego społeczeństwa, mogą okazać się płonne. Już pod koniec roku 2010 przewodniczący Komisji Europejskiej  Jose Manuela Barroso oświadczył, że „jest niewiele argumentów prawnych za podjęciem przez Komisję Europejską działań w sprawie śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej”.

Wydaje się oczywiste, że jeśli europejskich trybunałów nie stać dziś na rzetelną ocenę sowieckich  zbrodni sprzed 70 lat – tym bardziej – nie podejmą się obowiązku zbadania współczesnych zbrodni pułkownika Putina. Po raz kolejny może się okazać, że nikt nie będzie umierał za „polską prawdę”.

 

 

Tekst zamieszczony w Warszawskiej Gazecie.

.................... Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo. ...............

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (70)

Inne tematy w dziale Polityka