- Dlaczego miałyby mnie poruszać jakkolwiek haniebne słowa Donalda Tuska skoro wiem, że wypowiada je tchórz uciekający w panice przed odpowiedzialnością?
- Czemu miałbym przywiązywać wagę do wypowiedzi Bronisława Komorowskiego, jeśli człowiek ten dał dowody podległości interesom Kremla, a swoją pozycję zbudował na fałszu i nienawiści?
- Czy powinienem reagować na brednie wypisywane przez ciemniaków mieniących się dziennikarzami, gdy wiem, że ich „poglądy” mają wartość judaszowych pensji i niewolniczych kredytów?
- Czym usprawiedliwię komentowanie doniesień ośrodków propagandy - jeśli uważam, że wykonują one tę samą robotę, jaką wypełniały w czasach komuny?
- Co miałoby mnie skłonić do reagowania na nienawistny bełkot platformianych „blogerów” skoro jestem świadomy, że prym wśród nich wiodą funkcjonariusze medialni, a od pozostałych oddziela mnie nieprzekraczalna przepaść aksjologiczna?
- W imię jakich racji miałbym uczestniczyć w zbiorowym akcie amoku i podążać za każdym ochłapem podsuwanym przez małych demiurgów, jeśli mam pewność, że są to tematy służące fałszowaniu prawdy?
Te pytania powinien sobie zadać każdy, kto stając do konfrontacji z obecną rzeczywistością chciałby zachować godność i trzeźwość umysłu. Dziś zależą one od tego - czy przyjmiemy świadomość głębokiego podziału na My i Oni - potrzebnego dla wyznaczenia granic prawdy i uporządkowania świata wartości.
Bo jeśli w takich sytuacjach nie potrafimy przezwyciężyć „pokusy polemiki” ani dostrzec z kim naprawdę mamy do czynienia – jaki sens mają nasze zasady i na czym opiera się stałość naszych ocen? Czy po to by je wyznawać – musimy wciąż szukać potwierdzenia w sporze z Obcymi i obdarzać ich choćby cieniem honoru ?
Po co deklarować przywiązanie do patriotyzmu i śnić o wolnej Polsce - jeśli nie ma się dość siły, by w całości odrzucić narrację Obcych, a ich samych nazwać po imieniu? W jak gęstych oparach absurdu i głębokiej schizofrenii muszą tkwić ci, którzy krzycząc o zbrodni smoleńskiej traktują jej sprawców i medialnych mataczy niczym ludzi godnych uwagi i polemiki?
„To co nas podzieliło – to się już nie sklei” – napisał poeta po 10 kwietnia - bo tylko poeci mają dziś odwagę głosić kolczaste prawdy. Ta zaś – o dychotomii My i Oni – jest prawdą wyklętą nawet przez najbardziej patriotyczne środowiska i wywołuje sprzeciw wśród najzagorzalszych krytyków obecnego układu. Uciekają przed nią za zasłonę taniej demagogii i pseudopolitycznego bełkotu.
Ten sam poeta przypomniał rzecz jeszcze straszniejszą: „Mickiewicz tłumaczy nam wyraźnie, że istnieją dwie Polski. Jest Polska rosyjskich kolaborantów, tych, którzy występują w „Salonie warszawskim” z III części „Dziadów”, i jest Polska tych Polaków, którzy chcą pozostać wierni swoim narodowym obowiązkom”. A jakby tego było mało, poeta dodał:
„Nawet nazywać ich nie warto – w ogóle nie warto się nimi zajmować, najlepiej jest uznać, że ich nie ma. Trzeba wychodzić, kiedy wchodzą, odwracać się, kiedy do nas podchodzą. Polska należy do nas, a oni niech sobie gadają w swoich postkolonialnych telewizjach, co chcą, niech sobie piszą w swoich postkolonialnych gazetach, co im się podoba. Nas to nie dotyczy.”
Jak zatem zrozumieć, że nawet ci, którzy uznali poetę za Człowieka Roku – nie mają dość odwagi by powiedzieć głośno: „nas to nie dotyczy” i odwrócić się tyłem od „salonu warszawskiego”? Czy powielając bełkot propagandystów i dając posłuch wrzaskom kanalii wierzą, że zasłużą na miano „konstruktywnej opozycji” lub wytargują mniej bolesną agonię?
Jakiej nagrody spodziewają się od tych, którzy darzą ich nienawiścią i pogardą i w imię jakiej prawdy mówią nam o „mechanizmach demokracji” - jeśli za przeciwnika mają zdziczałą watahę drwiącą ze śmierci Polaków?
Dziś już nie da się usprawiedliwić takich postaw, a kto by mówił o „potrzebie dialogu” i „strategii perswazji” – jest w najlepszym wypadku wierutnym głupcem, który niczego nie pojął ze smoleńskiego memento.
....................
Nie będziemy razem, bo nie ma przyzwolenia na zdradę o świcie i na fałsz przekraczający ludzką miarę. Nie możemy być razem, bo nasz gniew jest dziś bezsilny, gdy zabrano nam tylu niezastąpionych. Nigdy nie będziemy razem, bo pamiętamy - kto siał nienawiść i chciał zebrać jej żniwo.
...............
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka