Szaman Abrakadabra już brał odświeżający prysznic i właśnie polewał sobie łysinę odżywczym balsamem, by opuścić Polskę po odniesieniu kolejnego sukcesu, gdy pod prysznic wparowało (można powiedzieć - nomen omen?) grono zaufanych premiera. Zaskoczony Abrakadabra osłonił głowę czepkiem, widocznie uznał ją za najbardziej wstydliwą część swego nobliwego (niegdyś dostał Nobla z medycyny niekonwencjonalnej) ciała, i przez pomyłkę wtarł sobie balsam w inne miejsce.
- Ratuj, czcigodny Adrakadabra - jak w chórze krzyknęli posłańcy - uderzyliśmy w kiboli, ale to uderzenie wróciło jak bumerang. Co czynić, żeby odzyskać utracony teren?
Abrakadabra zmrużył oczy, sięgnął po bajecznie kolorowy szlafrok i monotonnym głosem odpowiedział:
- Trzeba zaatakować w innym punkcie.
- Ba - ba! - wyszło "baba", ponieważ Mały Bonaparte, który pod prysznicem szamana znalazł się przypadkiem, zawył swoje "ba" po ułamku sekundy - To i my wiemy, ale w jakim - nie wiemy.
- Muszę pomyśleć - niespiesznie odrzekł Abrakadabra - a nic tak dobrze nie pomaga w myśleniu, jak jedzenie.
Jak powiedział, tak uczynił. Zjadł Małego Bonapartego, bo tego dnia miał mniejszy apetyt. Gdy skończył (nikt właściwie nie dostrzegł zniknięcia Małego Bonapartego), wzniósł toast za pomyślność i rzekł:
- Trzeba zaatakować autostrady i koleje.
Goście spojrzeli po sobie, Drabina Do Nieba I Z Powrotem, który znalazł się w tym gronie przez pomyłkę, spojrzał w stronę Małego Bonapartego, ale go nie dojrzał. Potem wszyscy spojrzeli na Abrakadabrę, przełknęli ślinę, trochę się wzdrygnęli (z niepewności, czy szaman nasycił głód) i pomyśleli, że jednak mają do czynienia z idiotą. Abrakadabra, który czytał nie w takich myślach, uśmiechnął się tylko i dokończył:
- Autostrad nie ma, a koleje nie jeżdżą. Czy jest to utrudnienie dla obywateli? Jest. Można je poddać frontalnej (tego słowa dotychczas Abrakadabra nie znał, ale je sobie przyswoił) krytyce? Można. Zdobędzie to poklask wszystkich? Zdobędzie. Rzucicie hasło bojkotu autostrad i kolei, uzasadniając to troską o obywatela. By nadać temu większe znaczenie, możecie nawet uchwalić jakąś, jak to wy mówicie, specustawę. Fuj, co za słowo. Kibole poczują się lepiej, spadnie z nich odium wszelkiego zła, a poza tym oni również korzystają z autostrad, jeśli mogą je w natłoku dróg dostrzec, i jeżdżą pociągami, jeśli te jeżdżą. Pozostali też będą uszczęśliwieni. Dostaną nowy temat do dyskusji, a zresztą też próbują jeździć.
- Ale ... - odważyła się przerwać Fryzura Na Uwięzi, która dopiero teraz wyszła z transu, w który weszła pod prysznicem.
Nie zdołała dokończyć.
- Ten pomysł jest genialny - dokończył Abrakadabra. Kibole mogli być niezadowoleni z atmosfery, ale przecież autostrady i koleje nie wyjdą na ulice, nie zaprotestują, nie będą wrzucać kart do urn.
- Geniusz - ozwał się chór. Wzorcowo, niczym Chór Dana, bo wszak Małego Bonapartego już w nim nie było.
"Jestem jak harfa eolska, która wyda kilka pięknych dźwięków, ale nie zagra żadnej pieśni."
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka