Pytanie zadane w tytule tej notki nie odnosi się, jak pewnie wielu od razu pomyślało, do FYMa, ale do Was, do każdego z osobna, każdego, który uczestniczył w blogerskim śledztwie.
Obserwuję to, co dzieje się na salonach po "przemianie" czy "podmianie", jak to wielu z Was określiło, przewodnika FYMa.
Zastanawiam się, ilu z Was - drodzy towarzysze wędrówki krętymi, smoleńskimi ścieżkami - przeczytało ostatnie teksty FYMa próbując je przeanalizować, zatrzymać się na chwilę i zastanowić. Bez uprzedzeń, bez jasnowidzenia życzeniowego (świadomie użyłam takiego terminu).
Sądzę, że nie można gnać na oślep, uciekać gdzieś przed siebie, może warto wrócić, może trzeba wrócić. Może trzeba myśleć, a nie panikować, szukając odpowiedzi w szaleństwie. Szaleństwie nie FYMa, tylko tego cyrku salonowego.
Wszak Prawda jest jedna, a wszystkie drogi i tak prowadzą do Rzymu.
Inne tematy w dziale Rozmaitości