Czyżby kroiło się, że jednak Andrzej Duda (a w zasadzie jego środowisko polityczne) szykuje się do powstania nowej partii, jak to eufemistycznie nazywane jest w publicystyce „blokiem republikańskim”.
Od Kaczyńskiego odchodzili politycy, tworzyli nowe podmioty (Polska Jest Najważniejsza, Solidarna Polska), ale te nie zyskiwały potrzebnych procentów i niektórzy scjizmatycy wracali do źródeł.
Ale żaden z emigrantów partyjnych nie był prezydentem. A to zupełnie inna jakość niż poprzedników – przede wszystkim środowisko Dudy ma pieniądze i dużo większy wpływ na media tzw. narodowe, wpływ na tworzenie prawa, ale przede wszystkim na jego blokowanie poprzez weto.
Słowa posła Kukiz ’15 Marka Jakubiaka są wieloznaczne – może takie muszą być – zapytany w TVP Info o tworzenie bloku prezydenckiego Dudy z Kukiz ’15 i PSL był rzec:
„Stawia mnie pan w trudnej sytuacji. Najlepiej by było, czego panu życzę, żeby pan w formie np. wywiadu zadał to pytanie panu prezydentowi, bo to pan prezydent będzie organizował, nie my. My możemy być jedynie współorganizatorami i taka jest moja odpowiedź”.
Niezbyt lotny językowo jest Jakubiak, jak większość posłów i dziennikarzy, to jednak nie odżegnał się.
Ale i o opozycji mówi się „na mieście” o szykowanych rozłamach, które w kontekście sondażu OKO.press o tym, kto powinien stać na czele PO i Nowoczesnej, mogą powodować w komentatorach wzmożenie spekulacyjne.
W każdym razie Adam Szostkiewicz nie omija tematu:
„W takiej sytuacji obecna demokratyczna opozycja nie może sobie pozwolić na zajmowanie się głównie samą sobą: spekulacjami o rozłamach i nowych liderach. W wyjątkowej sytuacji potrzebne są wyjątkowe środki: blok sił konstytucyjno-demokratycznych i wspólna lista.”
Może owe wszystkie sugestie o rozłamach i tworzeniu nowych podmiotów są spowodowane sezonem ogórkowym, albo innym nieodkrytym zamysłem.
Dudę zaliczam do tchórzy, a tacy nie są w stanie powiedzieć „nie” i realizować wyzwania.
Inne tematy w dziale Polityka