Nie ma niczego nadzwyczajnego w tym, że Beata Mazurek – rzeczniczka PiS – rozumie faszyzująca Młodzież Wszechpolską, czy też z ONR.
Ci przyszli, czy też przyjechali i pobili działacza KOD na manifestacji w Radomiu z okazji rocznicy Czerwca 1976.
„Rozumiem…” Bo Mazurek sama chętnie by przywaliła, gdyby prezes „dali znać”. Drugorzędnym, a nawet trzeciorzędnym jest, iż Mazurek to niekwestionowany Deficyt.
A dlaczego policji nie było? Hę?
Po to nie bylo służb porządkowych, aby faszyzująca młodzież załatwiła to, co („rozumiem…”) zrobiłaby chętnie Mazurek, Blaszczak, etc.
A poza tym Mazurek zaczyna robić „karierę”, bo jej nazwisko dostało się na tak elitarne łamy, jak „Washington Post”. Zauważono jej „rozumiem…”
Władza PiS skutecznie sprowadza nas na poziom Polaczka, z którego z wielkim trudem się wydobyliśmy i wyemencypowaliśmy. Znowu jesteśmy śmieszni i kawały o Polaczkach są odświeżane.
Mazurek to taki kołtun, który nie dorósł do obecności w przestrzeni publicznej. Iska insekty.
Inne tematy w dziale Polityka