„Wprost” odpala aferę rządową, jakiej jeszcze nie było. Jest sobota, tygodnik ukaże się w poniedziałek. Cały weekend na spekulowanie. Wysysania z palca wszelkich brudów.
Na razie tygodnik ma dwie taśmy, z dwóch spokań bardzo prominentych osób w państwie z VIP-owskiej loży restauracji „Sowa i Przyjaciele” na Dolnym Mokotowie.
Tam dokonane zostały nagrania. Kto nagrania zrobił i kto podrzucił tygodnikowi?
„Wprost” nie wie, albo nie chce wiedzieć. A może w pościgu za Sławomirem Nowakiem redakcja sama te nagrania sprokurowała.
Niemniej zadaje redakcja pytania wprost: „Za nagraniami mogą więc stać służby specjalne, ludzie wywodzący się z Biura Ochrony Rządu, jakaś grupa biznesowa, a może polityczna konkurencja”.
Na razie omówiony jest niewielki materiał. Czyli interpretowany. Nie podano treści in extenso, choć występują cytaty.
Pierwsza taśma, pierwsze nagranie z lipca 2013 roku. W knajpie spotykają się minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz i szef Narodowego Banku Polskiego Marek Belka.
O czym mówią? O sypiących się finansach państwa. Sienkiewicz prosi, aby Belka ratował rząd, bo zbliża się serial wyborczy.
Słowa Sienkiewicza:
1. „Państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje”.
2. O Polskich Inwestycjach Rozwojowych: „ch…, dupa i kamieni kupa. Tego nie ma”.
Podsłuchiwany jest szef MSW, który jest od podsłuchiwania innych.
Belka idzie na współpracę z rządem, ale chce ustąpienia Jacka Rostowskiego i nowelizacji ustawy o banku centralnym. I tak się w niedługim czasie staje.
Druga taśma dotyczy Sławomira Nowaka. Jest mniej istotna.
We „Wprost” piszą, iż tych taśm jest więcej. Nie wiadomo, czy je mają w redakcyjnym sejfie, czy obiecano im dostarczyć. A na nagraniach mają być inne najważniejsze postaci w państwie: wicepremier Elżbieta Bieńkowska, najbogatszy Polak Jan Kulczyk, szef NIK Krzysztof Kwiatkowski, itd.
Czy „Wprost” chce taśmami przykryć Mundial? Tych „czy” pojawia się cała masa. Należy wstrzymać oddech, poczekać.
Z Chazanem „Wprost” wyszło. Przez tydzień: Chazan, Chazan…
A ta afera wygląda na aferę afer. Ba, matkę wszystkich afer. W tej aferze dadzą się zauważyć pewne węgierskie cechy charakterystyczne, które wyniosły do władzy Viktora Orbana. Gyurcsány – remember?
Inne tematy w dziale Polityka