Prawie wszyscy słyszeli, że Wolfgang Amadeusz Mozart komponował jako dziecko. Był niesamowitym „cudownym dzieckiem”. Z wielu takich ‘małych geniuszy’ mało który zostaje wybitnym artystą gdy dorośnie i dojrzeje. Mozart był jednym z najchlubniejszych wyjątków.
Krótko przed ukończeniem piątego roku życia napisał swój pierwszy utwór na fortepian. Zajęło mu to pół godziny. Nie poprzestał na tym. Pierwszą symfonię skomponował mając lat 8, pierwszą mszę – 12, a pierwszą operę La finta semplice, gdy miał lat 13.
Jeszcze przed ukończeniem dziesięciu lat odbył wraz z siostrą Maria-Anną wielkie tournee po Europie, w tym w Londynie i Paryżu. Wszędzie gdzie wystąpili wzbudzali niesłychany podziw i zaciekawienie. Ojciec, Leopold, bardzo dbał o to by rozpowszechniać kompozycje Wolfganga – w tym czasie było to już 5 symfonii i sporo sonat na różne instrumenty.
To tournee przeszło przez salony ówczesnej socjety jak prawdziwa burza. Każdy kto słyszał małych Mozartów, a nawet i ci co ich nie słyszeli, pod ogromnym wrażeniem. Tak to sława dopadła Wolfganga już w jego dzieciństwie.
Wśród tych wczesnych kompozycji Mozarta niewiele było utworów na skrzypce. Powszechnie przyjmuje się, że swoje pięć koncertów skrzypcowych oraz sonaty na ten instrument powstały w 1775 roku. Mozart miał wtedy 19 lat i służył na dworze biskupa w Salzburgu. Obecnie badacze jego twórczości uważają za możliwe iż pierwszy i prawdopodobnie drugi koncert skrzypcowy powstały kilka lat wcześniej.
Mozart odkrył w tamtym czasie w sobie duszę wiolinisty. W jednym z listów do ojca napisał: „Gram tak jakbym był najlepszym skrzypkiem w całej Europie”. Leopold odpisał mu tymi słowy: „Nawet sam nie wiesz jak dobrym jesteś skrzypkiem. Gdybyś miał do siebie więcej zaufania i grał bardziej energicznie; z całego serca i rozumu, tak, byłbyś pierwszym skrzypkiem w Europie.”
Z pięciu koncertów najbardziej lubię Koncert G-Dur nr 3 (K216). Nie jest tak gwałtownie entuzjastyczny jak nr 4 w D-Dur ani tak wirtuozowski jak nr 5 w A-Dur. Jest dużo bardziej intymny, jego słodkie i ujmująco proste linie melodyczne przewyższają wszystko inne.
Młody Mozart pokazał w Koncercie G-Dur dojrzałe bogactwo kompozycji klasycznej. Po okresie baroku zakończonym przez J.S. Bacha, jego syn, J.C. Bach rozpoczął nowy okres w dziejach muzyki. Haydn, Mozart i wczesny Beethoven zdominowali tę epokę, ale o ile Haydn ciągle był jedną nogą w quasi-barokowym stylu, a Beethoven wyszedł daleko poza – w ostatniej fazie pisząc już w stylu romantycznym, to Mozart był tym reprezentantem, który w pełni olśniewał klasyką.
Koncert nr 3 G-Dur jest chyba pierwszą całkowicie udaną kompozycją, która wypełniła trzyczęściową, klasyczną formę koncertu instrumentalnego. Piękno kompozycji, pełna gama koloru i brzmienia, zmiany dramatyczne – to wszystko zapowiada wielkość następnych dzieł Mozarta, w szczególności jego oper, które przyniosły mu chwałę.
Koncert składa się z trzech części:
- I. Allegro
- II. Adagio
- III. Rondeau
Nie będę ich opisywał, wszak lepiej posłuchać. Jedno jednak chciałbym stwierdzić:
W tej kompozycji nie ma nic nadmiernego, zbędnego. Żadna nuta nie powinna być usunięta. Melodia jest prosta, nie wymaga nadzwyczajnych umiejętności technicznych, zapis jest łatwy do zagrania, ale jeśli by skasować kilka nut, koncert będzie zrujnowany.
Wbrew pozorom, dla wykonawcy jest to duże wyzwanie. W tym koncercie nie można pokryć błędów fajerwerkami technicznymi. Musi być zagrany idealnie i z dużym wyczuciem. Każda, drobna nawet pomyłka, czy niedokładność jest natychmiast widoczna. Wie o tym każdy instrumentalista, który gra takie czy podobne utwory.
W music boxie Orkiestra Symfoniczna z Paryża. Dyryguje Adrian Boult. Solistą jest jeden z moich ulubionych skrzypków Yehudi Menuhin.
Wolfgang Amadeus Mozart

Yehudi Menuhin
Inne tematy w dziale Kultura