Stop żenadzie i bezmózgowiu płynącemu z mediów! Bojkot!

Od ok. trzech lat niemal nie czytam papierowych gazet, nie oglądam telewizji i nie słucham radia. Nie odczuwam w związku z tym żadnego braku. Wpływ na mój dosyć radykalny jak na XXI w. wybór miało natężenie się gigantycznego bezmózgowia wylewającego się z TV/radia/gazet w ciągu ostatnich lat.

Normalnemu człowiekowi robi się skrajnie niedobrze na wieść o 82 edycji "Tańca z Gwiazdami o Których Nikt Nie Słyszał" czy "Tańca z Bluzgającą Dodą na Lodzie i Gdziekolwiek Indziej" czy innego zalewu "Tylko miłość", "Kochaj mnie!", "Pierwsza miłość", "Barwy Szczęścia", "M jak Miłość" i niebiosa wiedzą czego jeszcze. Do tego doszedł niemal całkowity zanik dobrej publicystyki i dokumentalistyki w telewizji. Te ciekawsze i ambitniejsze formy zostały zastąpione przez pseudo-dokumentalne programy sensacji pokroju "Superwizjer", "Uwaga!", "Superniania" czy inny (choć ten już martwy) "Zoom".

Włączenie telewizorni na kilka godzin to pewna droga do totalnego ogłupienia i wyprania mózgu kiczem, tandetą, komercją i bezczelnym bezmózgowiem. Rozrywka skrajnie uwsteczająca - najgorsza możliwa rzecz na świecie, uwłaczająca bardziej kreatywnym formom dobrego spędzania wolnego czasu.

Po co więc się katować wszystkim tym o czym pisałem wyżej i milionem innych "medialnych" programów? Na szczęście mamy wybór, wolną wolę! Jest zawsze przycisk "OFF" - nie oglądamy TV, nie oglądamy reklam, zawsze kilka groszy do kasy sprzedawców bezmózgowia mniej. Można też olać płacenie abonamentu. Ale to nie nowość... niemal nikt nie uiszcza tego parapodatku. I bardzo dobrze!

W przypadku mediów papierowych jest jeszcze łatwiej - wystarczy zaprzestać kupowanie brukowców - a pisząc to mam na myśli jakieś 90% tytułów. Na tych oczywistych "Fakto-SuperExpressowych" zaczynając, na "GazetoWyborczo-Dziennikowych" kończąc. Nie ma najmniejszego sensu napychać im kieszeni, dodawać atrakcyjności przestrzeniom reklamowym i podbijać sprzedaży. Stop!

Co więc zostaje, po odrzuceniu tego całego szmelcu? Telewizja raczej odpada w całości. Żadne zmartwienie - jedyna warta uwagi rzecz to filmy. A dobrych filmów nie uświadczymy w komercyjnej telewizorni, hiperprodukcje za to wchodzą na ekrany po dobrych kilku latach. Komuś chce się czekać? Zamiast więc płacić za kablówkę, satelitę czy tv cyfrową nawet kilka setek na miesiąc, może lepiej zainwestować w odtwarzacz DVD i kartę członkowską jakiejś dobrej wypożyczalni filmowej? Mniejsze placówki tego typu są w każdym miasteczku, a w większych aglomeracjach Beverly Hills to standard. Można tam znaleźć i standardową papkę i filmy ciekawsze, ambitniejsze, rzadsze - tym warto się zainteresować! Rozrywka w wielu przypadkach tysiąc razy lepsza niż ta w przypadku typowych gniotów z Hollywood (choć to też ma swoje przebłyski; rzadko, ale ma), a w dodatku z pewnością będą to produkcje ambitniejsze, skłaniające do myślenia.

Zamiast gazet - Internet! Wiemy o tym najlepiej, my użytkownicy Salonu24. To jest ostoja pluralizmu, wolnej informacji, ciekawego komentarza, dziennikarstwa obywatelskiego. Kiedy na przełomie XX i XXI w. klasyczne dziennikarstwo umarło i przeobraziło się w swoją groteskową karykaturę tylko to nam zostaje. I niebiosom dzięki, bo jest o wiele lepsze niż wszystko co mieliśmy do tej pory! Żadne konwencjonalne media nie są nam potrzebne.

Olanie radia, TV i gazet otwiera nam też nowe połacie wolnego czasu. Może w końcu ktoś sięgnąłby po jakąś książkę? Truizmem jest hasło: "czytanie rozwija". Ale co z tego, skoro statystyczny dorosły chwali się tym, że nic od czasów szkoły nie przeczytał? A będzie tylko gorzej, bo dzieciaki już zamiast lektur czytają 15-stronnicowe opracowanka, a nasza kochana MinEdu obcina wszystko do minimum czytelniczego! Najwyższy czas żeby odwrócić te trendy, do książek i czytamy czytamy czytamy!