Ostatnio na pewien czas opuściłem polską blogosferę i szeroko rozumiany "społecznie tworzony Internet" (
Web 2.0 znaczy), na rzecz forów dyskusyjnych i blogów anglojęzycznych, których użytkownicy wywodzili się głównie z USA. Spowodowane było to pewnym honorowym zakładem ze znajomym nt. teoretycznego istnienia innych ras we wszechświecie. Nie będę się zagłębiał w temat, bo to długa historia, a nie o tym chcę tu dziś napisać.
W celu zgromadzenia materiału źródłowego dryfowałem więc po Internecie, a najzasobniejsze archiwa są oczywiście po angielsku. I tak zawitałem na naukowe fora dyskusyjne. Troszkę mnie wciągnęło, zostałem dłużej niż myślałem, prześledziłem więcej tematów niż pierwotnie zamierzałem. Były to miejsca pełne ludzi nauki, ścisłowców, zimnych racjonalistów i...
ateistów.
W końcu więc natrafiłem - co musiało się zdarzyć prędzej czy później - na bardzo ciekawą dyskusję o relacji wiara-Bóg-przybysze z innych planet. Większość komentatorów była zdania, że współczesne wielkie religie, bez wyjątku!, nie byłyby w stanie przetrwać informacji o tym, że przysłowiowe UFO istnieje; teoretycznie zburzyłoby to fasadę monoteistycznej wiary w istotę boską, stwórcę ludzi.
Jednak nie to mnie uderzyło. Bo choć temat jest zaiste ciekawy i wielowątkowy, to o wiele ciekawszy był ton takich komentarzy. Wypowiedzi były naprawdę rozsądne, ułożone, pozbawione głupich uprzedzeń czy
stereotypów. Można pomyśleć: czemu tu się dziwić? Przecież to inteligentni ludzie, racjonaliści, oni tacy są - niewierzący, ale szanujący innych i respektujący wiarę i religie.
No własnie... Sęk w tym, że w Polsce wygląda o wiele inaczej. U nas ateista nie może być ateistą i koniec. Musi
walczyć, wojować, pluć jadem na religię i kościół. Szacunek dla wierzącego? Ależ po co! Przecież "ci durnie chodzący co niedziele do kościółka", "zapluci hipokryci", etc. nie zasługują nawet na cień tolerancji! Religie trzeba wyciąć w pień! Tylko wtedy zwyciężą...
szacunek (!) czy
tolerancja (!!).
Ta konfrontacja racjonalisty-ateisty amerykańskiego i osoby uważającą się za racjonalnego ateistę w Polsce była tym bardziej szokująca, że niedawno zajrzałem na blog
hexenhammera +, a dokładnie do
tego wpisu. Wspomniany bloger wskazuje na bardzo ciekawe
cytaty opisujące Polske, wybrane do
Wikicytatów.
Cóż takiego wyjątkowego możemy tam znaleźć?
Jedyną dobrą rzeczą, jaką można powiedzieć o Polsce, jest to, że mamy bardzo przystojne dziewczęta. Zła zaś to ta, że wolimy pójść w niedzielę do kościółka, a po mszy zapomnieć o wszystkim. Tak jest bezpieczniej. Polacy są, jak to powiedział Norwid, wspaniałym narodem i bezwartościowym społeczeństwem.
-
Stanisław Lem
Państwo staje się wyznaniowe na naszych oczach.
-
Kazimierz Kutz
Tylko z budżetu państwa Kościół czerpie na swoje potrzeby przynajmniej 1 mld zł rocznie, nie mówiąc o innych źródłach. Najniebezpieczniejsze jest jednak zagrożenie dla ducha humanizmu. Takiego natężenia klerykalizacji nie było od wielu lat.
- znów
Kazimierz Kutz
Po 1989 roku Polska stała się krajem wyznaniowym. Ja nazywam to utajonym totalitaryzmem.
-
Maria Szyszkowska
W Polsce przeszliśmy od dominacji marksizmu do państwa katolickiego, które nazywamy demokracją.
-
Maria Szyszkowska, znów...
W Polsce pseudodemokracja przekształca się w katolicką tyranię.
- zgadnijcie?
Maria Szyszkowska
Polska nie jest krajem, gdzie kapłana się zaprasza, ale trzeba go wypraszać.
-
Szymon Niemiec
Żyjemy w kraju, gdzie ksiądz pojawia się wcześniej niż karetka pogotowia.
-
Magdalena Środa
Natężenie tych cytatów, w dosyć skromnym zbiorze, jest ogromne. Okazuje się, że najwięcej do powiedzenia o Polsce i Polakach ma nagle Maria Szyszkowska czy Kazimierz Kutz i jego radosna twórczość dla
Faktów i Mitów (stąd pochodzą jego cytaty). To tak jakbym powklejał tam 5-6 cytatów o Polsce z Naszego Dziennika, Gazety Polskiej i podobnych. Ciekawe jak to zostałoby odebrane? Ale to tylko mała
dygresja.
Tak to w Polsce niestety wygląda. Dla wierzącego nie można mieć szacunku. Można tylko, nie - wróć! -
trzeba ziać jadem i pogardą. Wierzący, a w szczególności katolicy to podludzie. Ileż to razy spotkałem się już z poglądem, że osoba wierząca nie może być inteligentna? Sam już nie wiem... Jesteśmy ciemnogrodem, kaczystami, moherowymi beretami, zaplutymi karłami reakcji... Oto jak środowiska lewicowo-liberalne walczą o tolerancje i szacunek.
Dlatego tak wielki szok przeżyłem, czytając wpis pewnego anonimowego amerykańskiego Internauty. Napisał on, że chociaż w nic religijnego nie wierzy, jest ateistą i racjonalistą w każdym calu, to nie tylko szanuje wierzących, ale i wręcz podziwia. Za co? Wedle jego przekonania
wierzący wybierają trudniejszą drogę, drogę ulotnej, atakowanej ze wszystkich stron, wiary - w Boga, we własne przykazania. Według niego wybór ateizmu jest ucieczką w prostotę - nie trzeba bać się o grzechy, nie trzeba się troszczyć o życie duchowe, o dobre postępowanie - hulaj dusza, piekła nie ma. Jest to uproszczenie, ale pewnego rozsądku odmówić mu nie mogę.
I na deser - ostatnio obejrzałem jeden z odcinków pierwszego sezonu "
Grey's Anatomy" (u nas "
Chirurdzy"). Bardzo fajny, ciepły serial o grupie stażystów na chirurgii w szpitalu w Seattle. W owym odcinku do szpitala trafiła ortodoksyjna Żydówka, która miała mieć zrobiony bajpas, ale za nic w świecie nie zgadzała się na wszczepienie do jej serca czegoś, co pochodzi od prosiaczka, jako niekoszernego.
Reakcja lekarzy w szpitalu? Jad, agresja, pozbawianie praw publicznych i ubezwłasnowolnienie "głupiej fanatyczki"? Nie. Wszyscy spokojnie uszanowali jej decyzje, przyjeli to z wielkim zrozumieniem. Znaleźli jej alternatywne rozwiązanie problemów sercowych, a na dodatek wprowadzili rabina na salę operacyjną przed zabiegiem, aby mogła się pomodlić o jego pomyślny przebieg. Na końcu byli po prostu szczęśliwi, że mogli i pomóc i zadowolić pacjentkę.
Tą serialową pointą kończę ten tekst, tekst
de facto o tolerancji i szacunku; o koegzystencji i zrozumieniu; o szerzeniu i promowaniu zasad i wartości, których samemu się nie przestrzega. Na rozwagę.