Fifty/fifty - w połowie się cieszę, w połowie martwię, jak to przystało na sierotkę po POPiSie, która nawet w tych wyborach rozdzieliła swoje głosy pomiędzy te partie mniej-więcej po równo.
Martwi mnie ton Kaczyńskiego po wynikach, promocja "Faktów i Mitów"... Nie było to smaczne. Nie było smaczne także wycieranie sobie buzi x. Jerzym, który moim wielkim idolem jest i basta.
- Cieszy mnie to, że Lepper, Begerowa, Filipek, Maksymiuk, Miller, Wierzejski, Orzechowski etc. zostali wyautowani.
- Cieszy mnie mizerny wynik LiDu, oj mizerny (nawet Cimoszewicz to powiedział przed momentem) i chyba ostateczna deklaracja o emeryturze Kwaśniewskiego. To bardzo dobre wiadomości.
- Cieszy mnie to, że PO weźmie na siebie całą odpowiedzialność za rządy. Będzie widać, że błędy, to jej błędy a nie jakichś przystawek. Oczywiście analogicznie z zasługami.
Mam cichą nadzieję na liberalizację gospodarki, na zelżenie biurokracji, na jakieś ruchy do otwarcia zawodów prawniczych (liberalizm w końcu) i na dogadanie się z PiSem i jakieś zmiany konstytucyjno-ustrojowe (JOWy?).
Nie jest źle. PiS ma niezły wynik. PO zdeklasowała LiD. Tylko cztery partie w Sejmie, trzy w Senacie! Cud, miód!
Jakby nie spojrzeć, to mamy w Sejmie przewagę prawicy nad lewicą. To dla mnie bardzo dobra informacja. Poza tym całkowicie nieracjonalna byłaby dla PO koalicja z LiDem, to też świetna wiadomość.
Wszystko więc bardzo ambiwalentne, niejednoznaczne. Nie ufam PO, ale chciałbym się mylić. Mam nadzieję, pewnie złudną, że PiS będzie dobrą opozycją. I tak dalej i tym podobne.
Jednak PiS coś w Polsce ruszył, faktycznie ugryzł tego żubra. Oby PO go nie uśpiła.
PS. Od samego początku twierdziłem, że PO wygra te wybory. I nie myliłem się. PiS powtórzył błędy PO z 2005 r. - uwierzył w swoją sondażową przewagę. I poległ.