Będą łamać ciszę wyborczą!!! Kto? Durne pytanie, PiS oczywiście. Najpierw mieli łamać ciszę wyborczą obchodami katyńskimi w Warszawie... no ale Prezydent przeniósł je na późniejszy termin. Potem okazało się, że złamią ciszę ogłaszając dodatkowe fundusze na stadiony Euro2012 dzień przed wyborami... ale Zyta Gilowska wytłumaczyła cierpliwie, że się dziennikarzom terminy pomyliły i wszelkie decyzje w tej sprawie zapadną grubo po wyborach.
No ale łamać będą!!! Szukamy więc dalej: co takiego zrobią?
Będzie ślub! Ślubem łamać będą, psuć, niszczyć i opluwać szacowną instytucję, wspaniała instytucję ciszy wyborczej! 20 października
Jarosław Kaczyński weźmie ślub z
Jolantą Szczypińską! Fakt? Nie, oczywiście, że nie -
plotka jeno. Ale jaka soczysta!
Śluby przed wyborami to nie jest u nas jakaś dziwna rzecz. Praktykował już to sam
Donald Tusk, który
27 lat po ślubie cywilnym, akurat w momencie kampanii wyborczej, stwierdził, że pojednał się z Bogiem. Piękne to, szczytne, pochwalić wypada - jednak ciągle jakieś mocno podejrzane. Także
Aleksander Kwaśniewski,
26 lat po ślubie cywilnym, przypomniał sobie o Bogu. Ale może on szczerze chciał się pojednać? Ślub w końcu utrzymany był w wielkiej tajemnicy... podejrzewanie, że miał tym podnieść jakieś słupki sondażowe odrobinkę za bardzo pachnie jakąś zawiłą teorią spiskową.
Okazać się więc może, że Kaczyński nie jest gorszy i ślub przed wyborami weźmie. Czy czujecie Państwo tę cudowną symbolikę - Jarosław Kaczyński jako
Naród i Panna Młoda Szczypińska jako
IV eRPe!
Oblubieniec-Naród:
Ja Naród biorę ciebie IV eRPe za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską...
Oblubienica-IVeRPe:
...oraz to że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Idźmy dalej za tą symboliką - ślub potocznie funkcjonuje w społeczeństwie jako synonim
zniewolenia jednego człowieka (mężczyzny=Narodu) przez inną istotę (kobietę=IV eRPe). Widzicie to mędrcy z Wyborczej Gazety, Polityki i Przekroju? Premier puszcza do Was oko i chichocze pod nosem! Czy wyłapiecie tę aluzję? Pora jeszcze się opamiętać i zacząć bić na alarm; demokracja i wolność zagrożone! Wszystkie ręce na pokład!
Metafora jest jednak sprytna i wielowarstwowa. Dno ma także drugie... Kto to bowiem stoi w cieniu, jakby za plecami Oblubienicy? Przecież to zła macocha, ta okrutna i paskudna
III eRPe! Czy ośmieli się krzyknąć na ślubie "
NIE!"? Czy zepsuje ceremonię? Strach pomyśleć...
Jakkolwiek się stanie (albo i nie stanie) ślub jest dosyć ciekawym i potężnym orężem w kampanii wyborczej. Moja druga, nie kryję - lepsza, połówka jest zadeklarowaną zwolenniczką PO. Ale gdy słyszy wiązankę słów: ślub-premier-PiS to nogi jakoś same miękną i włącza się tryb "
M jak Magda M." i powoli odpływa do pięknej Nibylandii, w której ludzie się kochają, a problemy są tylko fikcyjnie.
Ona tylko pomarzy, będzie życzyć młodej parze dużo dobrego, pomarudzi na bardzo zły termin ("Sami sobie zepsują wspomnienia!") i nie zagłosuje na PiS. Ale czy podobnie twarde stanowisko zachowają inne kobiety-sieroty po POPiSie, którym teraz troszkę bliżej do PO, ale się wahają?