[FOTOBLOG 5] Oto jakie piękne stworzonko dziś zawitało do mnie - a raczej do okna mojej łazienki. Zewnętrznej strony okna, ma się rozumieć:
Można kliknąć na zdjęcie, aby je odrobinkę powiększyć.
Przedstawiciel szacownej rodziny Araneidae. Pająk krzyżak - jeden z największych (o ile nie największy) pająk w Polsce. Dosyć pospolity, nie ma się co oszukiwać. Niemniej w mieście raczej rzadki. Preferuje zdecydowanie lasy i łąki.
A jednak zawitał do mojego domu, w środku miasta. Uplótł swoją wielką, majestatyczną i wręcz stereotypiczną sieć. Teraz - widocznie zadowolony - umościł się na jej środku i czeka na obiad. Przypomina mi w swoim polowaniu ludzkiego rybaka, który tak samo nieruchomo zdolny jest przesiadywać godzinami nad wodą, z wędką w ręku, czekając aż coś się złapie.
Od małego fascynował mnie właśnie ten pająk. Nie wiem czemu. Może dlatego, że dziwnym trafem jako 10-latek znałem tylko trzy pająki "z nazwy": jego, tarantulę i czarną wdowę. Często ze znajomymi dzieciakami z osiedla wyszukiwaliśmy różne duże pająki i próbowaliśmy określić czy to pająk krzyżak, czy jakiś inny, pospolity, nieważny.
Identyfikacja była oczywiście prosta - sprawdzenie, czy ma "na plecach" krzyż. Jeżeli miał - to on, trafiony zatopiony!
Nie wiem skąd wzięło się to nasze zainteresowanie akurat tym pająkiem. Może ze względu na nazwę? Krzyżak nie byle co, rycerz przecież, na koniu, w płaszczu zdobionym podobnym krzyżem. I jakoś nam w ogóle nie przeszkadzało wtedy, że to rycerz niemiecki, a nie polski. Zabawa jak zabawa, a rycerz jak z bajki.
Naszło mnie na taką wspominkę jak go zobaczyłem za oknem. Tęskni się troche do tych beztroskich dni. Tak wiele się zmieniło, a przecież to było tak niedawno - lekko ponad 10 lat jeno.
Czasu jednak cofnąć się nie da. Pozostają wspomnienia. Dobrze, że od czasu do czasu pojawiają się takie katalizatory przeszłości, jak ten pająk za szybą mej łazienki.

Komentarze
Pokaż komentarze (6)