"PiS wygra, PiS wygra!" - zdaję się słyszeć ostatnio wszędzie. I tu na Salonie paru czerwonych komentatorów liczy punkty w pojedynku dwóch gigantów: PiS i PO. Wynik nie pozostawia złudzeń: PiS wygra, PiS prowadzi amerykańską kampanię, PiS jest znów w swoim populistycznym żywiole... Jednym słowem: znów im się uda!
Nawet sympatycy PO - głusi na zaklinanie rzeczywistości przez liderów tej partii, snujących marzenia o samodzielnej większości i rządzie fachowców Donalda Tuska - zaczęli powtarzać w pełnym marazmie: "znów dostaniemy w tyłek".
W takim o-nie-PiS-wygra tonie utrzymany jest także ostatni "wywiad z tezą" w najnowszym Newsweeku. Pyta: Andrzej Stankiewicz, odpowiada: dr Anna Materska-Sosnowska (politolog z UW), teza: PiS wygra przyśpieszone wybory.
Pani politolog wylicza pięć powodów, dla których PiS ma wielkie szanse na ponowne - trzecie już właściwie - zwycięstwo wyborcze. Są to:
1. Media publiczne.
2. Układ z szatanem, czyli z Ojcem Dyrektorem T. Rydzykiem.
3. Prokuratura i służby specjalne.
4. Sprawne prowadzenie kampanii wyborczych.
5. Strategia dzielenia społeczeństwa: liberalne/solidarne.
Uroczo, prawda? 3 z owych 5 powodów zakładają, że PiS nie tylko nagnie dobre obyczaje ale i faktycznie będzie łamał prawo. Bo tym właśnie jest powód nr 3, zakładający sterowanie ręczne prokuraturą i służbami specjalnymi w celu (zapewne) kompromitacji przeciwników politycznych.
Warto zatrzymać się na moment właśnie nad tym punktem 3, nad nieszczęsnymi służbami specjalnymi. Bardzo ciekawe jest to, że po raz pierwszy pojawiają się masowe głosy o tym, że służby specjalne mogą mocno namieszać nam w kampanii wyborczej. Poprzednio jedynie środowisko PC->PiS krzyczało, że służby specjalne wykorzystywane są do nieczystej gry. Wszyscy inni owe pokrzykiwania kwitowali politowaniem i westchnieniami pełnymi ironii: "układ, układ...".
Jest to o tyle dziwne, że przecież polska demokracja od 1989 r. ciągle jest raczej słaba i eksperymentalna. Trudno o niej powiedzieć, że już nam tutaj okrzepła, wszystkie mechanizmy trzy razy sprawdzono i usunięto usterki. Bynajmniej! Ciągle dostrzegamy nowe wady, pojawiają się lub zaczynają nam doskwierać różne mankamenty przyjętego ustroju i jego specyfiki, ot chociażby aspekt połączenia Ministerstwa Sprawiedliwości z urzędem Prokuratora Generalnego.
W warunkach takiej - dosyć słabej - demokracji, ze skorumpowanym wymiarem sprawiedliwości i skrajnie nieskutecznymi siłami policyjnymi tworzy się przestrzeń do zakulisowych, nieczystych i bardzo nielegalnych zagrań. Pojawia się przestrzeń dla przestępczości zorganizowanej (Pruszkowy, Wołominy i inne Ośmiornice) i do nadużyć wspomnianych służb specjalnych, które bądź co bądz mają do dyspozycji wiele różnorakich groźnych narzedzi. Szczególnie, gdy ludzie tworzący owe służby to w dużej miesze popłuczyny po PRLowskiej bezpiece, pozbawione jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego, oportunistyczne istoty.
Zdaje się więc logicznym fakt, że w państwie, które dopuściło do powstania największych afer III RP - w czasie rządów Millera - służby specjalne niekoniecznie zajmowały się wyłącznie tym, czym zajmować się miały w teorii.
Jednak w czasie wyborów 2005 r. tylko PiS krzyczał o tym, że służby specjalne nie tylko mogą, ale z pewnością działają przeciwko nim. Czasami nieśmiało dołączała do nich Platforma, ale to tylko pro forma, cieńkim głosikiem. Zdecydowanie częściej pukali się działacze PO w głowę słysząc o układach i układzikach.
Dziś sytuacja się odwróciła. Służby, które poprzednio były w rękach SLD i nie były przedmiotem dyskusji w czasie kampanii, wyszły na pierwszy plan. Zapewne tylko dlatego, że teraz swoje chciwe łapsko nad służbami trzyma nie SLD, nie czerwono-różowe bractwo, ale PiS właśnie.
Może więc mili działacze SLD i PO wiedzą, są świadomi, do jakich nadużyć poprzednio dochodziło na rzecz ich partii? I boją się, że PiS wcale lepszy od nich nie będzie i też sięgnie po te metody? Bo czemu podniosły unisono krzyk o owych służbach specjalnych?
Zdawać się może, że PO dołączyła do klubu "układowców" - teraz częściej o tym gada niż PiS w przeszłości! Co ciekawe krytykowanie układu postkomunistów było po jej stronie bardzo rzadkie, natomiast krytykowanie układu PiSowców jest na porządku dziennym. Dziwna odmiana.
Na koniec mogę jedynie wspomnieć, iż mam nadzieję, że PiS jednak - mimo rozlicznych pokus - zostawi służby samym sobie, aby mogły zajmować się tym, czym mają i niczym więcej.