3 września 2007 r. - dzieci idą w swych nowych uniformach do szkół. Pierwszy rok obowiązywania sztandarowego projektu Romana Giertycha. Czy mundurki się obronią?
Już od 6:00 przed szkolnymi drzwiami, praktycznie przy każdej placówce, koczują fotoreporterzy. Trzeba cykać zdjęcia, póki sprawa gorąca! Nigdy wcześniej w III RP polska młodzież nie szła w takich strojach do szkół.
4 września 2007 r. - pierwsze strony gazet pełne są zdjęć ohydnych, odrażających, paskudnych mundurków. Z tych ładnych pokazane są może maksymalnie dwa, dla kontrastu.
Ludzie są w szoku. Spodziewając się uniformów takich jak np. w Anglii, widzianych głównie na filmach, doznają szoku. Nie tak miało być! Dzieci miały być ładne, schludne, eleganckie. A to, to... Przecież w takich strojach wstyd się pokazać w domu najbliższym, a co dopiero wyjść na ulicę, do rówieśników!
Poparcie dla przymusu mundurkowego radykalnie spada. OBOP robi badanie na zamówienie Gazety Wyborczej, z którego wynika, że jedynie 27% Polaków popiera jednolite stroje w szkołach. Porównują to z badaniami sprzed roku, w których ok. 70% obywateli popierało pomysł Ministra Edukacji Narodowej. Nagłówek mówi jednoznacznie: "Wielka klęska ex-MENa".
Nowy rząd, wyłoniony w związku z jesiennymi wyborami parlamentarnymi 2007 r. przystępuje natychmiast do ofensywy. W ekspresowym tempie, w nocy praktycznie, uchwalona zostaje nowelizacja ustawy, która znosi przymus mundurkowy i zostawia dyrektorom szkół swobodę wyboru co do uniformów dla uczniów.
Pojawia się problem, co zrobić z dziećmi, które już mundurki mają i zaczęły je nosić. Co do tego mamy do czynienia ze sprzecznymi opiniami. Jednak ostatecznie wygrywa pogląd, przeforsowany przez sfrustrowanych rodziców ("Tyle pieniędzy w błoto?!"), mówiący, że te dzieci już do końca roku powinny swe stroje nosić.
Nowy MEN, Stefan Niesiołowski, z radością informuje, że mundurkowa klęska jest symbolicznym początkiem naprawy zniszczeń dokonanych przez IV RP.